ROZDZIAŁ XXIV

4 0 0
                                    

Moje relacje z Cassie bardzo się polepszyły przez następne kilka dni. Dosyć często rozmawiałyśmy, przez co spędzałyśmy więcej czasu ze sobą. W sobotę postanowiłyśmy wybrać się razem na plażę. Pogoda jednak nie była odpowiednia na opalanie się, więc zrezygnowałyśmy z tego pomysłu. 

Ubrałam jedne z moich ulubionych jeansów w białym kolorze a na to luźną koszulkę w kolorowe paski. Na nogi założyłam niebieskie conversy i oczywiście zabrałam ze sobą telefon.

- Mogę Cię o coś zapytać? - stwierdziła w pewnym momencie rudowłosa.

- No jasne.

- Co Cię łączy z Andrew? Bo zauważyłam, że spędzasz z nim mnóstwo czasu a to jest dziwne, bo on nigdy z nikim nie miał takiego kontaktu.

- A no tak, jest taka sytuacja, ale obiecałam, że nikomu o tym nie powiem. Myślę, że to dlatego Andrew traktuje ludzi,  jak traktuje ale on naprawdę nie jest złym chłopakiem i gdy się tylko potrafi z nim rozmawiać, to można się z nim zaprzyjaźnić.

Odpowiedziałam dziewczynie, nie wspominając nic o jego sytuacji z ojcem. Ja sama na jego miejscu nie chciałabym, aby ktoś o tym wiedział.

- To pewnie przez te narkotyki, ale skoro zła...

- Czemu wy wszyscy uparliście się na te narkotyki? - zapytałam lekko wkurzona.

- Bo widzieliśmy jak kiedyś je brał. Może dlatego.

- Kiedy to było? - zapytałam zaciekawiona.

- Jakiś rok temu, jeszcze w poprzedniej klasie. Może już nie bierze, ale jego zachowanie jest cały czas takie samo. Dlatego zdziwiłam się, że w ogóle z nim rozmawiasz.

- Po prostu udało mi się złapać z nim kontakt. I tyle...

- I tyle? Przecież widać, że jest coś między wami. Coś więcej, niż tylko zwykła znajomość.- zaczęła Cassie. 

Była bardzo spostrzegawcza i inteligenta, że domyśliła się tego tylko poprzez obserwowanie nas.

- No... W sumie, sama nie wiem. - odrzekłam zasmucona.

- Czego nie wiesz?

- No bo, całowaliśmy się parę razy. Ale Andrew zawsze zaraz po tym uważa, że nie powinniśmy tego robić i ucieka od całej sytuacji. Nie wiem, co mam myśleć o tym... Wiem, że się boi ale przecież... No jejku... Po prostu...

- Po prostu się w nim zakochałaś. - rzekła z szerokim uśmiechem dziewczyna. 

Patrzyłam na nią przygryzając wargę od środka, próbując się nie uśmiechać.

- Tak. - przyznałam po chwili.

- To skoro masz z nim kontakt, jako jedyna z nielicznych osób, to go nie strać. Postaraj się zdobyć jego zaufanie i może uda Ci się go trochę otworzyć i jeśli nie przestał brać, to może z tym skończy. Szkoda by było, żeby taki chłopak się zmarnował.

- Może masz rację, ale co do narkotyków... Nigdy nie widziałam, żeby je brał albo żeby chodził naćpany. - odpowiedziałam dziewczynie.

- To może spróbuj porozmawiać z nim o tym. - zaproponowała rudowłosa.

- Kiedyś już to robiłam. Zbył mnie mówiąc, że wierzę we wszystko co powiedzą o nim ludzie a nie słucham tego, co mówi on.

- Skoro on tak uważa, to może i tak jest. Ale Sophie, uwierz mi. Widziałam na własne oczy to, co zrobił rok temu.

~~~~~~~~~~

Do końca dnia myślałam, czy po raz kolejny porozmawiać z Andrew na ten temat. Bałam się jego reakcji na to, że znowu wtrącam się w sprawy, w które nie powinnam. Czy warto ryzykować utratą znajomości by zaspokoić swoją ciekawość? W sumie, nie odzywał się od piątku, gdy pożegnaliśmy się w szkole. 

Wróciłam do domu i jedyne na co miałam ochotę to odpoczynek. Wzięłam prysznic i ubrałam niebieski, luźny t-shirt oraz spodenki jeansowe. 

Miałam ochotę zagrać coś, a dawno tego nie robiłam. Wyciągnęłam gitarę, którą na początek nastroiłam i zaczęłam grać jedną z moich ulubionych piosenek. Przy okazji pośpiewałam sobie trochę i znów czułam się tak jak dawniej. Jak zwykle dało mi to energię oraz siłę do dalszych działań. 

Postanowiłam odwiedzić Andrew. Musiałam z nim raz na zawsze wyjaśnić tą sytuację. Zabrałam z szafki okulary przeciwsłoneczne, telefon a na ramiona zarzuciłam biały sweterek. Na nogi wsunęłam takiego samego koloru trampki. Kroczyłam do jego domu, w którym miałam okazję być. Moje wilgotne jeszcze włosy dosyć szybko wyschły, mimo że na dworze nie było tak ciepło jak zawsze. 

Stanęłam przed drzwiami mieszkania chłopaka. Zapukałam kilka razy i czekałam. Nikt nie otwierał, więc ponowiłam próbę. Po chwili w progu stanęła siostra bruneta.

- Sophie? Co tu robisz? - zapytała mnie zaskoczona.

- Hej, przyszłam do Andrew. Nie odzywał się od wczoraj, coś się stało? - zaczęłam.

- Em, Andrew źle się czuje i teraz śpi. - rzekła jednak nie byłam do końca tego pewna, czy mówi prawdę.

- Aha, rozumiem.

- Jeśli to jakaś pilna sprawa, to mogę go obudzić ... - dziewczyna chciała już pójść po chłopaka, jednak zaprotestowałam.

- Nie, nie. Po prostu chciałam się z nim spotkać. Ale skoro jest chory, to nie będę zawracać mu głowy. Gdy się obudzi i lepiej poczuje, to powiedz, że proszę, aby się ze mną skontaktował.

Powiedziałam przypatrując się wyrazowi twarzy Danielle. Sama nie wiem, czego chciałam się w niej doszukać.

- Jasne, przekażę. - odpowiedziała, szeroko się do mnie uśmiechając. Jednak wydawało mi się, że ten uśmiech jest sztuczny. Jak widać mają coś ze sobą wspólnego.

- Na razie. - wróciłam w stronę swojego domu, bo nie widziałam sensu w robieniu już czegokolwiek. 

Mój plan poważnej i szczerej rozmowy z chłopakiem legł w gruzach. Chciałam się dowiedzieć na czym w końcu stoimy. Chciałam wiedzieć o jego tajemnicach i o sytuacji, którą ukrywa od samego początku. O morderstwie o którym mówił, o narkotykach, które rzekomo bierze i po prostu o wszystkim, co się jego tyczy. 

Jestem w szoku jak zaczęło mi na nim zależeć. Mimo, że nie daję się poznać, to wydaję mi się jakbym znała go lepiej niż samą siebie. Czuję, że łączy mnie z nim niecodzienna i nadzwyczajna więź, o której do tej pory istnieniu nie miałam pojęcia. To wszystko chyba powoli zaczyna mnie przerastać. 

<><><><><><><><><><><><><><><>  

Don't be afraid to loveWhere stories live. Discover now