Tak dawno nie byłam w kinie, że nawet świetnie się bawiłam. Gabe oczywiście chciał za mnie zapłacić, ale mu nie pozwoliłam na to. Komedia była jedną z lepszych jakie widziałam. Z kina, tak jak wszyscy, wyszliśmy strasznie rozbawieni.
- Ten aktor był cudowny. - powiedziałam, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz.- No oczywiście, bo jakiej dziewczynie nie spodobałby się postawny mężczyzna, bogaty i w dodatku przystojny.
- Właśnie w ten sposób zdobywają widzów i zarabiają kasę. - rzekłam dalej ze śmiechem.
- No tak, przecież Ty się na tym świetnie znasz. - przedrzeźniał mnie, ale ja tylko uśmiechnęłam się na jego słowa. Zaczęłam iść w kierunku swojego domu a blondyn za mną.
- Dziękuję za kwiaty. - wypaliłam po chwili ciszy.- Co? Jakie kwiaty? - zaśmiał się chłopak, nie mając o niczym pojęcia, albo tylko udawał, żeby się nie wydało.
- No za te, które mi wysłałeś. - wytłumaczyłam szybko.- Kompletnie nie wiem, o czym Ty mówisz. - rzekł bardzo przekonująco.
- Więc to nie Ty mi je wysłałeś ? - zapytałam zszokowana.
- Nie, nie ja. - teraz nie miałam kompletnie nikogo innego w głowie, od kogo mogłabym je dostać. Moje przemyślenia przerwał dźwięk telefonu, powiadamiając mnie, że ktoś to mnie dzwoni. Wyciągnęłam komórkę z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Mike. Chciałam odebrać, ale przy chłopaku mi ni wypadało. Jednak Gabe chyba zobaczył moje wahanie.- Odbierz. - powiedział i uśmiechnął się delikatnie. Odpowiedziałam ciche "dzięki" i od razu przesunęłam po ekranie.
- Halo? - zaczęłam jako pierwsza.
- Sophie... - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
- Hej Mike! - rzekłam wesoło - Co u ciebie?- A fajnie, a Ty jak się masz? Podoba ci się L.A.?
- Bardzo! Musisz mnie jak najszybciej odwiedzić. Nie uwierzysz jak tu jest pięknie. Dziewczynom też na pewno się spodoba, po prostu musicie tu przyjechać. - stwierdziłam. I mogłabym tak mówić o Los Angeles bez końca.
- To świetnie, że Ci się tam podoba. Chciałbym przyjechać, naprawdę ale chyba nie dam rady. Nie mam tyle pieniędzy na bilet, dziewczyny też i poza tym mamy dużo egzaminów w szkole...
- No proszę was, chociaż na weekend. Nawet w następny. Jeśli nie macie tyle pieniędzy poproszę tatę to opłaci wam bilety i ... - nie dokończyłam, ponieważ Mike mi przerwał.
- Sophie, to naprawdę miłe z Twojej strony ale Agnes i Madeleine na pewno się na to nie zgodzą. Poza tym ja też. Nie chcemy ...
- Ale ja się za wami stęskniłam i chciałabym was zobaczyć... - zapomniałam nawet o obecności blondyna, który szedł obok mnie i cały czas przysłuchiwał się mojej rozmowie.
- Ja też się za Tobą stęskniłem, nawet nie wiesz jak bardzo.
- Macie przyjechać i koniec! - stwierdziłam stanowczo.- Zobaczę co da się zrobić. - zaśmiałam się, ponieważ to było ulubione powiedzenie Mike'a.
Zawsze, gdy któraś z nas go o coś prosiła to właśnie tak odpowiadał. Przyzwyczaiłam się do tego i teraz brakuje mi... Właśnie, czego? Wszystkiego. Domu w Albuquerque, przyjaciół i wszystkiego co tam miałam. To było najlepsze miejsce w jakim byłam od kiedy pamiętam. Tutaj też jest cudownie, ale gdyby było tutaj to wszystko, co straciłam po przeprowadzce, byłabym z pewnością o wiele szczęśliwsza. Jedyne co zawsze mi przeszkadzało to praca moich rodziców i chyba zawsze będzie mi to przeszkadzać, ale cóż w tej sytuacji mogę zrobić. Spojrzałam na Gabe'a który jak widać był bardzo zniecierpliwiony tym, jak długo rozmawiałam przez telefon i postanowiłam ją zakończyć.- Wybacz Mike, ale muszę już kończyć.
- W porządku, to na razie. - rzekł smutnym głosem.
- Pa.
- Sophie! - powiedział jeszcze na odchodne zanim się rozłączyłam.
- Tak? - spytałam, jednak przez dłuższą chwilę nie otrzymywałam odpowiedzi.
- Nic, nieważne... Zadzwonię jutro. - szybko się rozłączył i usłyszałam przerywany sygnał. Schowałam komórkę do torebki i powróciłam do rozmowy z moim towarzyszem.- Przepraszam, ale długo nie rozmawiałam z moim przyjacielem i ...
- Jasne, nie musisz mi się tłumaczyć. - powiedział blondyn, który jak widzę w ogóle nie czuł się urażony, chociaż przed chwilą mogłabym powiedzieć co innego - Ładnie dziś wyglądasz. - stwierdził po chwili i uśmiechnął słodko do mnie.
- A, czyli do tej pory wyglądałam brzydko? - udałam zasmuconą i obrażoną, mimo że to był sarkazm z mojej strony, ale blondyn chyba nie zrozumiał tego i bardzo się przejął.
- Co? Nie! To znaczy... Em... Zawsze ładnie wyglądasz... Po prostu... Em... Chciałem...
- Dobra, żartowałam! - zaśmiałam się i chłopak po chwili także. Byliśmy już pod moim domem, więc będę się musiała pożegnać z nim.
- No to do poniedziałku! - rzekł radośnie blondyn i nachylił się, prawdopodobnie by mnie pocałować lecz ja go szybko objęłam i przytuliłam by nie mógł wykonać tego, co zamierzał.- Pa. - odpowiedziałam i szybko weszłam do domu. Zdziwiło mnie, że moi rodzice byli w domu. Zawsze o tej porze ich nie było, ponieważ pracowali albo wychodzili na spotkania.
- Cześć Sophie, gdzie byłaś? - zaczął mój tata. Uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył więc i ja odwzajemniłam ten gest.
- Z kolegą w kinie. - odpowiedziałam.
- Dobrze się bawiłaś? - tym razem spytała moja mama. Zaskoczyła mnie tym, ponieważ nigdy o to nie pytała "jak się bawiłam". Tata owszem, ale ona?
- Tak... A co wy robicie w domu? Nie powinniście być na planie? - zapytałam wymigując się od dalszych pytań na temat mojego wyjścia.
- Powinniśmy, ale główny aktor zachorował i nie daliśmy rady nic dzisiaj nagrać. Wszystkie sceny są do wyrzucenia i musimy je kręcić od nowa.- Może chciałabyś iść jutro z nami na plan? Ma być ten aktor, którego uwielbiasz i załatwiłam, że mogłabyś...
- Wybaczcie, ale jutro nie mogę. Muszę zrobić do szkoły projekt na chemię i już się umówiłam z kolegą.- Rozumiemy kochanie. - odpowiedziała mama.
- Mogę iść już do swojego pokoju? Chciałam jeszcze pogadać z Agnes i Madeleine.
- Jasne, idź. - odpowiedział tata, który najwyraźniej czuł się mniej urażony niż mama.
Zapewne myślała, że się ucieszę i będę chciała iść, a wtedy ona była by szczęśliwa, gdyż to ona załatwiła mi spotkanie z tym aktorem. Ale nie mogłam wystawić Andrew. I tak zostało nam mało czasu, by się dobrze przygotować.Wchodząc do pokoju poczułam cudowny zapach świeżych kwiatów. No tak, przypomniałam sobie o tym ślicznym bukiecie białych róż. Usiadłam na łóżku i rozkoszowałam się tym zapachem. Włączyłam laptopa by połączyć się z dziewczynami na naszym chacie. Znowu brakowało na nim Mike'a.
- No hej Sophie! - zaczęła Agnes.
- Hej dziewczyny, co powiecie ciekawego.- U nas normalka, lepiej opowiadaj jak u Ciebie! - obie się uśmiechnęły i zaśmiały.
- Wszystko dobrze. Chciałam się was zapytać... Wiecie co się dzieje z Mikem?
- A co miało by się dziać? - tym razem spytała Madeleine.- No bo nie ma go na chacie, już kolejny raz. A gdy dzwoni do mnie ma taki... Inny głos.
- Inny?
- Dzwoni do ciebie?
- No właśnie. Dzwoni, a zawsze na chacie był pierwszy. - rzekłam z krzywą miną.
- No wiesz, może masz rację. Od twojego wyjazdu chodzi smutny i mówi o Tobie.- Gdy go się pytałyśmy co się stało, to on mówi, że nic i że po prostu tęskni za Tobą.
- Maddie, ale on kiedyś taki nie był. Przecież ja też za wami tęsknię, ale nie mam powodu, by chodzić smutna i nie pojawiać się na naszym chacie. On zachowuje się tak, jakby chciał uniknąć naszej wspólnej rozmowy. Bo przecież do mnie dzwoni i z wami też rozmawia... Nie wiem, o co mu może chodzić. - zaczęłam się o niego martwić.
- My też Sophie. - stwierdziła druga z moich przyjaciółek.
<><><><><><><><><><><><><><><>
Jak sądzicie, dlaczego Mike się tak zachowuje? Odpowiedź chyba jest prosta! :D Zapraszam do czytania kolejnych części oraz na moją drugą książkę "Helplessness" 😘
CZYTASZ
Don't be afraid to love
Teen Fiction2017th Dlaczego "tajemniczość" jest tym, co przyciąga człowieka? Ludzka ciekawość nie zna granic. Czasami sprowadza nas na złą stronę, czasami odmienia nasze życie. Czy chęć odkrycia skrywanej przez pewnego chłopaka tajemnicy, doprowadzi Sophie do z...