ROZDZIAŁ XXII

1 0 0
                                    

*Andrew*

Od kiedy tylko przekroczyłem próg domu Sophie czułem się dziwnie. Spojrzenia jej rodziców oraz babci cały czas były skierowane na mnie. Ale nie było tak źle jak sądziłem. Nie było zbyt dużo natarczywych pytań co do mojej osoby, a to bardzo mnie cieszyło. Patrzyłem na przygotowane jedzenie, które stało na stole. Nigdy nie byłem na jakimś spotkaniu rodzinnym, więc byłem w szoku widząc, co tam się znajduje. Połowy dań nie znałem ale co się dziwić. Rodzice Sophie są bogaci i stać ich na takie kosztowne dania z droższych produktów. 

Było całkiem dobrze, dopóki ojciec dziewczyny nie zaproponował obejrzenia wspólnie meczu. Gdyby tylko wiedział... Poczułem w sobie żal i prosiłem w duchu by jak najszybciej to się skończyło bym mógł wrócić do domu. W przerwie postanowiłem jakoś się wykręcić z dalszego oglądania spotkania, więc poszedłem do Sophie, która w kuchni zmywała brudne talerze.

- Hej Sophie... Ja już chyba będę leciał... - powiedziałem nieśmiało.

- Już? - rzekła obracając się w moją stronę. Widziałem jej zawiedziony wyraz twarzy i widać, że było jej smutno.

- Tak, wiesz... Nie chcę, żeby mama siedziała sama cały wieczór. - wykręciłem się jakoś, bo co prawda, nie chciałem wracać bo w domu była również Danielle.

- Sama? A Twoja siostra? Twój tato? - gdy tylko powiedziała te słowa cały się spiąłem i zacisnąłem szczękę.

Nie wiedziałem co powiedzieć by nie urazić dziewczyny. Odwróciłem tylko wzrok, by nie mogła z moich oczu wyczytać emocji i uczuć. Odwróciłem się na pięcie w stronę drzwi i szybko wyszedłem z domu. Słyszałem, że dziewczyna idzie za mną.

- Andrew, zaczekaj. - powiedziała, gdy znaleźliśmy się na tarasie. Westchnąłem głośno i zacząłem niespokojnie chodzić w jedną i w drugą stronę. Drapiąc się po karku unikałem wzroku dziewczyny.

- Musze iść. - stwierdziłem cicho.

- Hej, co się stało? Powiedziałam coś nie tak? Zrobiłam coś źle? - zapytała.

- Nie, to nie Twoja wina.

- To powiedz o co chodzi. Proszę Cię, nie uciekaj kolejny raz. - rzekła dotykając moją dłoń.

Spojrzałem na nasze ręce i lekko się uspokajałem. Jej dotyk był kojący i taki delikatny. Spojrzałem w bok zauważając ławkę, więc tam się skierowałem i usiadłem. Sophie podążyła za moimi ruchami i zrobiła to samo. Ledwo usiadła a słowa wypłynęły ze mnie tak lekko...

- Mój ojciec... On od nas odszedł. Gdy byłem mały. Zostawił mnie, mamę, moją siostrę... Po prostu zniknął z naszego życia.

Gdy tylko to powiedziałem, ręka Sophie znalazła się przy jej twarzy zakrywając usta. Jednak szybko się opanowała i popatrzyła na mnie spokojnie.

- Przepraszam, nie wiedziałam.

- Skąd mogłaś wiedzieć, skoro nigdy Ci o tym nic nie mówiłem. - rzekłem ukrywając twarz w dłoniach.

- Pewnie jest Ci ciężko i strasznie Ci go brakuje. - powiedziała łagodnie. Przytaknąłem głową opierając łokcie o kolana o tępo wpatrując się przed siebie.

- Po prostu widząc to wszystko, Ciebie z twoim tatą, tą rodzinną atmosferę poczułem się... Poczułem w sobie żal i zazdrość, że ja nie mam tego. Wiem, że moja mama się starała i nadal stara ale jednak ojciec to ojciec. - rzekłem z ogromną gulą w gardle i modliłem się tylko, żeby się nie rozpłakać.

- To dlatego tak się spiąłeś, gdy mój tata wspomniał o naszej rodzinnej tradycji oglądania meczu i o tym, że pewnie robisz to w domu ze swoim... tatą. - odpowiedziała z lekkim strachem w głosie, jakby bała sie powiedzieć coś, co mogło mnie urazić.

Don't be afraid to loveOnde histórias criam vida. Descubra agora