ROZDZIAŁ VIII

13 2 0
                                    

  Wstając rano zdziwiłam się słysząc hałas, ponieważ zawsze była cisza. Promienia słońca wpadające przez okno oświetliły mój pokój. Było tak jasno, że ponowna próba zaśnięcia nie była możliwa. I tak za 15 minut miałam usłyszeć dźwięk budzika. Tym razem nie poszłam od razu do łazienki, jak zawsze to robiłam tylko zeszłam do pomieszczenia z którego dochodziły mnie głosy. Jak się okazało była to kuchnia a w niej moi rodzice. Niecodzienny widok!

- Cześć? - rzekłam zdziwionym i jeszcze zaspanym głosem.
- Sophie, już nie śpisz? - zapytała mama.
- Nie... A wy co tu robicie? Nie w pracy?
- Tata musi wprowadzić zmiany w scenariuszu. Musimy stworzyć kilka opcji, ponieważ jak wyjedziemy nie wiemy jaka zastanie nas pogoda i warunki do nagrania. Musimy być przygotowani na wszystko.
- A właśnie, kiedy dokładnie wyjeżdżacie? - spytałam nalewając do szklanki wody i upijając łyk.
- W czwartek po południu, a wracamy jakoś poniedziałek - wtorek.

- Mhm. - mruknęłam siadając na krześle obok mojego taty.

- Mam nadzieję, że do tego czasu uda Ci się posprzątać cały dom po tej imprezie. - tym razem odezwał się mój tata.
- Tato, aż tak mi nie ufasz? - zapytałam śmiejąc się głośno.
- No wiesz... Nigdy nie wiadomo co się wydarzy, jak tłum rozwydrzonych bachorów wtargnie do domu i rzuci się na jedzenie i... Mam nadzieję, że nie będzie alkoholu? - tata był bardzo opiekuńczy i wiedziałam, ze prędzej czy później o to zapyta.

- Ojcze mój drogi, czy ja cię kiedykolwiek zawiodłam w tej sprawie? - rzekłam starając się zachować powagę, ale widząc minę mojego rozmówcy wybuchłam śmiechem.

- No dobrze, szykuj się do szkoły bo nie zdążysz. - rzekła moja rodzicielka.

- Tato, może podwieziesz mnie dzisiaj skoro i tak nie śpisz i nigdzie się nie wybierasz?
- Sophie, daj spokój. Tata musi pracować. - jak zawsze moja mama, musiała powiedzieć coś, co mnie nie zadowoli. Chciałam porozmawiać z tatą o jej jutrzejszych urodzinach, ale jeśli mnie nie podwiezie pod szkołę to nie będę miała okazji.

- No prooooooszę. - zrobiłam minę szczeniaczka.

- Sophie... - próbowała zacząć mama, ale szybko jej przerwałam.
- Błagam, nigdy mnie nie podwozicie. Tato, zgódź się ten jeden raz. - powiedziałam przytulając go.
- No dobrze. - powiedział zrezygnowany.

- Dziękuję, wiesz jak bardzo Cię kocham? - podlizywałam się ale co z tego.
- Tak a teraz leć szybko i się szykuj bo nie mam zamiaru czekać na ciebie nie wiadomo ile. - rzekł mój tata ze śmiechem, puszczają mi oczko i upijając łyk kawy. Weszłam do pokoju zastanawiając się co ubrać. Po chwili myślenia wybrałam jasne, kremowe rurki a do tego jeansową koszulę. 

Zabrałam z szafy brązowe sandały oraz torebkę w tym samym kolorze. Do osobnej reklamówki włożyłam strój sportowy, ponieważ miał być dzisiaj trening cheerleaderek. Pomalowałam delikatnie oczy i podkreśliłam usta błyszczykiem. Założyłam bransoletki na rękę i pasujące do nich kolczyki. Włosy związałam w lekki koczek, z którego wyciągnęłam gdzieniegdzie pojedyncze kosmyki włosów. Słyszałam na dole, jak tata się denerwował, że jeszcze nie jestem gotowa. Musiałam wychodzić, bo naprawdę bym się spóźniła. Zabrałam z szafki obok łóżka telefon i wyszłam z domu. Tata stał już koło samochodu i gdy tylko mnie zobaczył otworzył drzwi i usiadł za kierownicą. Od razu, gdy zapięłam pas ruszył i włączył się do ruchu.

- Wiesz, chciałam żebyś podwiózł mnie do szkoły, bo chciałam pogadać o jutrzejszych urodzinach mamy. - zaczęłam od razu, bez zastanowienia.

- O czym? O cholera...

- Taaaato, tylko nie mów, że zapomniałeś ? - spytałam patrząc na niego. Skrępował się.

- No... Sophie, tyle mam pracy nad tym filmem, że kompletnie straciłem głowę. Nigdy nie mam na nic czasu i o wszystkim zapominam. Nie dziw się.

Don't be afraid to loveWhere stories live. Discover now