ROZDZIAŁ XVIII

1 0 0
                                    

- HIP HIP HURA! BRAVE EAGLES, BRAVE EAGLES!

Wszędzie dało się słyszeć okrzyki i wiwaty. Nasza drużyna wygrała, co prawda tylko 3 punktami ale zwycięstwo to zwycięstwo. Chłopcy grali świetnie i dawali z siebie sto procent jak nie więcej. Wszyscy cieszyli się z wygranej jednak ja chciałam porozmawiać z niejakim brunetem, którego dostrzegłam podczas meczu w kącie sali. Niestety wyparował i nigdzie nie mogłam go znaleźć. W końcu poczułam uścisk na nadgarstku i postanowiłam się odwrócić. Ujrzałam uśmiechniętą twarz Luke'a.
- Hej, Sophie. Bo wiesz, mamy taką tradycję, że po meczach chodzimy na ognisko przy plaży i bawimy się w barze wujka Simona. Zawsze cheerleaderki nam towarzyszą, więc chciałem zapytać czy do nas dołączysz. I nie chce słyszeć odmowy! - zaczął się śmiać. Ja również zachichotałam pod nosem.

- Jasne, to o której mam być? - zapytałam wesoło.

- 6.00. Możesz wziąć kogoś ze sobą, jeśli chcesz. - rzekł puszczając mi oczko i znikając za ścianą.

Jako, że nigdzie nie mogłam znaleźć Andrew postanowiłam pójść do domu i przygotować się na zabawę. Wróciłam w zaskakującym tempie. Zjadłam obiad pozostawiony w piekarniku przez Lily, który jak zwykle był pyszny. Wzięłam prysznic darując sobie mycie włosów. Ubrałam tego samego koloru spódniczkę, co wcześniej shorty, które miałam na sobie. Zmieniłam koszulkę na crop top i wzięłam moje ulubione sandałki oraz pasującą do całości parę okularów przeciwsłonecznych. 

Włosy wiązałam w koka na czubku głowy i wyciągnęłam pojedyncze pasma z boku nad uszami. Zrobiłam niewielki porządek w moim pokoju i położyłam się na leżaku nad basenem. To wielki plus mieć swój własny prywatny basen. A dokładniej dwa. Wyciągnęłam telefon z zamiarem skontaktowania się z moim znajomym i zaproszeniem go na imprezę. Miałam nadzieję, że uda mi się go namówić. Po trzech sygnałach odebrał.  

- Halo? - powiedział jakby lekko zaspanym głosem.

- Hej. Mam pytanie. - zaczęłam od razu bez owijania w bawełnę.

- Wal. - rzekł znużony.

- Idę wieczorem na plażę bo chłopaki organizują fiestę po zwycięskim meczu i fajnie by było gdybyś poszedł tam ze mną.

Słyszałam ciche jęknięcie do słuchawki. Mogłam się założyć, że chłopak drapie się po karku zastanawiając się, co ma odpowiedzieć.

- Sophie, nie wiem czy to dobry pomysł. Oni mnie nie lubią i zapewne nie będą chcieli abym się tam pokazywał.

- Może oni nie chcą, ale ja chcę abyś ze mną tam poszedł. Proszę Andrew. - stwierdziłam głosem stanowczym jednak nie krzyczałam do aparatu. Westchnął co było dosyć słyszalne.

- Oj, no dobra. - jęknął nie bardzo zadowolony.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się czego nie mógł zobaczyć.

- O której jest ta impreza i gdzie dokładnie? - zapytał już pobudzonym głosem.

- O 18.00 na plaży koło jakiegoś baru wujka Simona, nie mam pojęcia gdzie to jest. - odpowiedziałam śmiejąc się do słuchawki.

- Ok, będę u ciebie po 17.00 to pójdziemy razem, wiem gdzie to jest.

- Ok, to będę czekać. Pa. - usłyszałam ciche "Na razie" po drugiej stronie słuchawki i szybko się rozłączyłam. 

Tak jak się umawialiśmy brunet zjawił się kilka lub kilkanaście minut po 17.00 u mnie pod domem. Ucieszyłam się bardzo, gdy zgodził się ze mną pójść. Wiem, że będą na nas dziwnie patrzeć ale mało mnie to obchodziło zwłaszcza gdy Luke powiedział, że mogę kogoś zaprosić. Ubrałam szybko na nogi czarne trampki i zabrałam telefon chowając go do niewielkiej torebki, którą postanowiłam wziąć. Zamknęłam dom i schowałam klucz.

Don't be afraid to loveWhere stories live. Discover now