ROZDZIAŁ IX

18 3 0
                                    

Po dwugodzinnym treningu dziewczyny ogłosiły, że na dzisiaj to koniec. Szybko przebrałyśmy się z Betty w nasze normalne ubrania i wyszłyśmy ze szkoły.

- Jak Ci idzie z tym chłopakiem, no wiesz tym...
- A wiesz... To chyba była pomyłka. - rzekła niepewnym i zarazem smutnym głosem.

- Co? Dlaczego? Przecież mówiłaś, że jest fajny i że mu się spodobałaś.
- No bo tu nie chodzi o niego. Tylko o mnie. Z nim jest inaczej, niż ze wszystkimi chłopakami. Jest dużo starszy i nie jest to odpowiedni chłopak dla mnie. Nie mamy czasu się ze sobą widywać i przekonałam się, że jest świetny ale jako przyjaciel.

- No cóż, nie znam go więc tu Ci nie pomogę . - odpowiedziała delikatnie się uśmiechając.
- Teraz, jak go zbyłam to już po wszystkim...

- Co? No to super, tylko potem nie przychodź do mnie z płaczem i nie mów, że popełniłaś błąd. - rzekłam spokojnym głosem.

- Dobrze, nie będę. Obiecuję.

Co raz bardziej się zastanawiałam, czy znalazłam się wśród odpowiednich ludzi. Ich towarzystwo z dnia na dzień wydawało mi się co raz bardziej nie odpowiednie i dziwne. Ale mimo to, postanowiłam nadal trzymać z nimi i udawać, że wszystko jest w porządku. W drodze do domu rozmyślałam o tym, co mogę robić po południu. Jednak stwierdziłam, że po treningu nie mam na nic siły. Jedyne o czym teraz marzyłam to odpoczynek. I tak też zrobiłam. Pierwsze to co zrobiłam, to wskoczyłam pod szybki i chłodny prysznic. Zjadłam przygotowane przez Lily grzanki i skierowałam się do swojego pokoju. Przypomniałam sobie to, co będę jutro mówić podczas prezentacji naszego projektu na lekcji chemii. Po godzinie miałam dosyć więc wzięłam swoją gitarę i zaczęłam coś tam na niej brzdąkać. Nie była to jakaś konkretna piosenka, bardziej brzmiało to jakbym ćwiczyła swoje palce i stroiła instrument niż skupiała się na graniu na nim. Po chwili postanowiłam sobie przypomnieć jak robiłam to kilka lat temu, jak się zatracałam w muzyce. Zaczęłam grać z pamięci kawałek "Stitches". Po chwili zaczęłam śpiewać. Słowa same nasuwały mi się na usta. Zamknęłam oczy, nie potrzebowałam nic więcej. Byłam szczęśliwa, że nie wypadłam z formy. Moje granie zawsze oddawało upust moim emocjom. Gdy skończyłam, usłyszałam ciche westchnienie obróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam stojącego w nich blondyna. Kogo jak kogo, ale jego bym się tu nie spodziewała.

- Pięknie...

- Gabe?

- Przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć. - powiedział patrząc mi się w oczy.

- Nie szkodzi. Co tu robisz? - zapytałam

- Twój tata mnie wpuścił, a przyszedłem bo... Chciałem porozmawiać.

- Eee, ok. Chcesz się czegoś napić? - wstałam z łóżka i stanęłam przed chłopakiem w odpowiedniej odległości.
- Nie trudź się, wpadłem tylko na chwilę. Nie zamierzam zabrać Ci dużo czasu. - podejrzewałam o czym chce porozmawiać.
- No dobra, to usiądź. - powiedziałam i pokazałam na miejsce, na którym przed chwilą usiadłam a sama skierowałam się do krzesła stojącego przy biurku.

- Pięknie grasz i pięknie śpiewasz. Naprawdę, to było cudowne. - powiedział szeroko się uśmiechając.

- Dziękuję. Dawno nie grałam i myślałam już, że wypadłam z formy.

- Jak na "dawno nie grałam" to to było fantastyczne. Ciekawe jak grasz, gdybyś codziennie grała i nie robiła przerw. Pewnie twoje palce są do tego stworzone.

- Bez przesady. Nie było w tym nic fantastycznego... - rzekłam i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ach... I tak wiem swoje. - stwierdził stanowczo ale i zabawnie.

Don't be afraid to loveWhere stories live. Discover now