Po dwugodzinnym treningu dziewczyny ogłosiły, że na dzisiaj to koniec. Szybko przebrałyśmy się z Betty w nasze normalne ubrania i wyszłyśmy ze szkoły.
- Jak Ci idzie z tym chłopakiem, no wiesz tym...
- A wiesz... To chyba była pomyłka. - rzekła niepewnym i zarazem smutnym głosem.- Co? Dlaczego? Przecież mówiłaś, że jest fajny i że mu się spodobałaś.
- No bo tu nie chodzi o niego. Tylko o mnie. Z nim jest inaczej, niż ze wszystkimi chłopakami. Jest dużo starszy i nie jest to odpowiedni chłopak dla mnie. Nie mamy czasu się ze sobą widywać i przekonałam się, że jest świetny ale jako przyjaciel.- No cóż, nie znam go więc tu Ci nie pomogę . - odpowiedziała delikatnie się uśmiechając.
- Teraz, jak go zbyłam to już po wszystkim...- Co? No to super, tylko potem nie przychodź do mnie z płaczem i nie mów, że popełniłaś błąd. - rzekłam spokojnym głosem.
- Dobrze, nie będę. Obiecuję.
Co raz bardziej się zastanawiałam, czy znalazłam się wśród odpowiednich ludzi. Ich towarzystwo z dnia na dzień wydawało mi się co raz bardziej nie odpowiednie i dziwne. Ale mimo to, postanowiłam nadal trzymać z nimi i udawać, że wszystko jest w porządku. W drodze do domu rozmyślałam o tym, co mogę robić po południu. Jednak stwierdziłam, że po treningu nie mam na nic siły. Jedyne o czym teraz marzyłam to odpoczynek. I tak też zrobiłam. Pierwsze to co zrobiłam, to wskoczyłam pod szybki i chłodny prysznic. Zjadłam przygotowane przez Lily grzanki i skierowałam się do swojego pokoju. Przypomniałam sobie to, co będę jutro mówić podczas prezentacji naszego projektu na lekcji chemii. Po godzinie miałam dosyć więc wzięłam swoją gitarę i zaczęłam coś tam na niej brzdąkać. Nie była to jakaś konkretna piosenka, bardziej brzmiało to jakbym ćwiczyła swoje palce i stroiła instrument niż skupiała się na graniu na nim. Po chwili postanowiłam sobie przypomnieć jak robiłam to kilka lat temu, jak się zatracałam w muzyce. Zaczęłam grać z pamięci kawałek "Stitches". Po chwili zaczęłam śpiewać. Słowa same nasuwały mi się na usta. Zamknęłam oczy, nie potrzebowałam nic więcej. Byłam szczęśliwa, że nie wypadłam z formy. Moje granie zawsze oddawało upust moim emocjom. Gdy skończyłam, usłyszałam ciche westchnienie obróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam stojącego w nich blondyna. Kogo jak kogo, ale jego bym się tu nie spodziewała.
- Pięknie...
- Gabe?
- Przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć. - powiedział patrząc mi się w oczy.
- Nie szkodzi. Co tu robisz? - zapytałam
- Twój tata mnie wpuścił, a przyszedłem bo... Chciałem porozmawiać.
- Eee, ok. Chcesz się czegoś napić? - wstałam z łóżka i stanęłam przed chłopakiem w odpowiedniej odległości.
- Nie trudź się, wpadłem tylko na chwilę. Nie zamierzam zabrać Ci dużo czasu. - podejrzewałam o czym chce porozmawiać.
- No dobra, to usiądź. - powiedziałam i pokazałam na miejsce, na którym przed chwilą usiadłam a sama skierowałam się do krzesła stojącego przy biurku.- Pięknie grasz i pięknie śpiewasz. Naprawdę, to było cudowne. - powiedział szeroko się uśmiechając.
- Dziękuję. Dawno nie grałam i myślałam już, że wypadłam z formy.
- Jak na "dawno nie grałam" to to było fantastyczne. Ciekawe jak grasz, gdybyś codziennie grała i nie robiła przerw. Pewnie twoje palce są do tego stworzone.
- Bez przesady. Nie było w tym nic fantastycznego... - rzekłam i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ach... I tak wiem swoje. - stwierdził stanowczo ale i zabawnie.
YOU ARE READING
Don't be afraid to love
Teen Fiction2017th Dlaczego "tajemniczość" jest tym, co przyciąga człowieka? Ludzka ciekawość nie zna granic. Czasami sprowadza nas na złą stronę, czasami odmienia nasze życie. Czy chęć odkrycia skrywanej przez pewnego chłopaka tajemnicy, doprowadzi Sophie do z...