28

299 9 2
                                    

*tydzień później *
*Martyna*
Obudziłam się.
Bez Piotrka to nie to samo.
Co ja teraz zrobię?
Może się obudzi.
A jak nie to... Nie wiem.
Wstałam, ubrałam się i poszłam do rodziców. Tak mieszkam u nich.
- jak tam?
- głupio, źle...
Przytulili mnie.
- wszystko się ułoży.
- żebyście mieli rację
Jadę zaraz do niego.
- najpierw zjedz śniadanko
- yym
- zjedz bo nigdzie nie pojedziesz
- no dobra
Zjadłam śniadanie i pojechałam do Piotrka.
- Ania co z nim?
- Martyna jak ci to powiedzieć?
- prosto z mostu
- no nie obudził się, ale idź do niego.
- co?
- dobra nie umiem udawać
- Anka!
- idź do niego
- ok
Pobiegłam do jego sali.
- Piotruś!
Przytuliłam go mocno.
- no cześć skarbie
- mało cię zabić wiesz
- ej
- po coś ty tam właził?
- no ratować ludzi
- wariat
- za to mnie kochasz
- kocham kocham i ze 1000000 kocham Cię.
- kocham Cię, Martynka
Pocałowaliśmy się.
- więcej mi tego nie rób bo oszaleje
- ale to nie było planowane
- wiem.
- Zjadłaś śniadanie?
- dzisiaj tak
- dzisiaj?
- nom
Nie mogłam jeść jak mój narzeczony jest w śpiączce.
Przytulił mnie mocno.
Przyjechali rodzice z Natalią.
- no cześć umarlaku
- witam witam
- Stary phy
Przytulili go.
Weszła Ania.
- mogę?
- możesz i wypisz mnie do domu
- chciałbyś.
Dopiero się obudziłeś.
- chcesz żebym tu oszalał?
- nie.
Prędzej to Martyna oszaleje.
- ty ty ty ja to słyszę
- no to jak?
- co jak?
- no wiesz
Zbadała go.
- dobra zbieraj się, ale do pracy nie chodzisz
- tak jest Pani doktor
- zaraz ci przyniosę
- oks
Piotrek przyszykował się do wyjścia.
- Strzelecki a ty gdzie?
- jak najdalej z tąd Wiktor
- a i mamy wolne
- wiem wiem. Na dwa tygodnie znikacie
- he he he he
- pogadamy później o przepisach bezpieczeństwa
- no to będzie kazanie
- no i dobrze. Może się czegoś nauczysz.
Pojechaliśmy do domku.
Wszyscy.
Nareszcie mam swojego narzeczonego w domku.

It's you (ZAKOŃCZONE) Where stories live. Discover now