27

310 9 4
                                    

*Martyna*
Tak jak zawsze zjedliśmy śniadanie.
Jedziemy do pracy. Na dyżur.
- co tam skarbie?
- nic
- hmm nic tak
- nom
- a może chciałabyś dziś pójść do kina?
- pewnie
- no to pójdziemy
- supcio
- to na akcje
- oks
Po chwili byliśmy na miejsce.
Piotrek wysiadł i otworzył mi drzwi.
- zapraszam kochanie
- dziękuję
Podał mi rękę.
Wysiadłam.
- kocham Cię
- ja ciebie też kocham
Pocałowaliśmy się.
Poszliśmy do bazy, przebraliśmy się i od razu mieliśmy wezwanie na teren budowy. Nieszczesną budowę.
A oto co się tam wydarzyło.
Piotrek weszedł. Wszyscy pozostali wyszli z tego cało. Piotrka przygniotła ściana. Wiem spokojnie o tym mówię. Jestem na środkach uspakajających.
I to mocnych. Właśnie wieziemy go do szpitala.
- Piotruś słyszysz mnie.
Po coś ty tam właził?
- Martyna będzie dobrze. To silny facet
- wiem.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Oddaliśmy Piotrka Ani i pojechaliśmy się przebrać a potem spowrotem do szpitala.
Zadzwoniłam po rodziców i młodą.
- Ania Ania co z nim?
- jedziemy na operację. Jego stan jest ciężki.
- Piotrek!.
- dzięki
- Piotrek!
Wzięłam jego rękę.
- chodź chodź jeszcze go zobaczysz.
Przytuliłam go mocno.
- no już. Wszystko będzie dobrze.
- nie mamy pewności
- mamy
Więcej leku ci nie mogę podać.
- wiem
Przyjechali rodzice.
- Martyna jesteśmy
Co się stało?
Zaczęłam płakać.
Przytulili mnie.
- to ja powiem
Piotrek weszedł na teren budowy
- i ściana się na niego zawaliła-powiedziałam z płaczem
- o matko
- teraz jest operowany
- i nie wiadomo czy przeżyje
- królewno nie mów tak. Przeżyje. Sam tego dopilnuje.
- Martyna Wiktor ma rację
Przytuliłam się z Natalią.
Po kilku godzinach wyszła Ania.
- co z nim?
- nie jest źle.
- przeżył?
- tak, ale..
- ale?
- musieliśmy go uśpić.
- nie nie nie nie
- dziękuję
- dzięki
- mogę do niego wejść?
- możesz. Chcesz coś na uspokojenie
- Ania nie wolno już. Dałem jej mocne.
- dobra
Poszłam na salę.
Usiadłam i wzięłam jego rękę.
- Piotruś?
I po co ci to było. Co? Po co?
Chciałeś akcje to masz. Pamiętasz co mi mówiłeś że zawsze wrócisz. To wróć. Wiem że to nie możliwe.
Kocham Cię mocno.
Weszli rodzice z Wiktorem i młodą.
- oj Strzelecki narobiłeś se
Samochód ci ukradli a ty śpisz.
Narzeczoną zostawiłeś.
Strzelecki
Posiedzieliśmy trochę i musieliśmy iść do domu.
- Martyna odwieść cię.
- Wiktor pojedzie do nas
- no dobrze.
Trzymajcie się.
- jutro będę na dyżurze
- zapomnij. Jeszcze tobie się coś stanie. Odpocznij. Niczym się nie przejmuj.
- ok
Kiedy się obudzi?
- Martynka nie jest powiedziane może kilka dni, tygodni, mięsiecy, a najgorsze to kilka lat.
Ma silny organizm kilka dni i będzie zdrowy.
' ok
Pojechaliśmy do domu rodziców.
Odrazu się położyłam. Nie chcę nic. Chcę tylko żeby się obudził.
Tylko.

It's you (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz