61

213 7 7
                                    

*Martyna*
Ponieważ mamy tydzień wolnego zabieramy naszą całą rodzinke nad morze.
- oo będzie fajnie.
- no tylko tym razem mi się nie utop.
- ha ha ha.
Spakowaliśmy się.
Pocałowaliśmy się.
Poszliśmy do małej.
- dobry księżniczko
- mami, tati
Ubraliśmy ją.
Zjedliśmy śniadanie.
- jedziemy nad morze tiak?
- tiak
Piotrek nosił walizki do auta
- tylko pamiętaj nie wchodzimy do wody bez nas
- Oki
- no zapraszam Królewny moje kochane do auta.
- idziemy
Wzięłam ją na ręce.
Wyszliśmy z domu.
Zobaczyłam Strzeleckich.
- Piotrek co oni tu robią?
- nie wiem
Zamknęłam drzwi.
Piotrek otworzył mi drzwi od auta.
- zapraszam Królewny.
- dziękujemy.
Wsiedliśmy.
- Martynka nie bój się.
Hmm
- ok
Przytuliłam małą do siebie.
*Piotrek*
Zamknąłem drzwi od auta.
Otworzyłem od kierownicy.
- Piotrek!!
Wsiadłem.
- hy hy hy
- musieli uciec
Nie możliwe żeby ich wypuścili.
Byśmy SMS dostali.
- nom
Sprawdziłem telefon.
- państwo Strzeleccy uciekli z aresztu jeśli będą się z państwem próbować spotkać prosimy o informację.
- dzwonie a ty idź ich zagadaj
- oks
Wysiadłem.
- no co tam?
- a co? Przyszliśmy syna odwiedzić.
- przypominam że nie jestem waszym synem. Nie jestem i nie będę.
Jasne.
- a co byś zrobił gdyby ta twoja córka cię zostawiła
Popatrzyłem na auto.
*Martyna*
- mała idź do taty
- Oki
Pomogłam jej wyjść z auta.
- tati!
*Piotrek*
Podszedłem do niej.
- uciekamy mamie
- yym
Wziąłem ją na ręce.
Martyna się uśmiechnęła.
- nie zostawi mnie
- tiak
- o boże
- jakie to słodkie
- nie przyzwyczajać mi się bo nie długo wrócicie tam gdzie byliście
Wołamy mamę.
- Mami!!
- idę!
Martynka przyszła.
- cio tam?
- fuu
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martynka? - pytam z nadzieją, że zrozumie
- zaraz będą
- ok
- jak ty wyglądasz?
Gdzie masz krawat, koszule
- w domu
- ej Góra idzie
- ups.
- Kubicka!!
- mówiłam już, że po nazwisku jest nie ładnie
Doktorku
- słyszałem że Wiktor cię zwolnił, ale oczywiście potem cała gromada poszła za tobą.
- ja im nie kazałam.
Sami chcieli.
- Kubicka.
Kiedy ty zmądrzejesz
- yh nigdy
Zostanę taka jaka jestem.
- nie byłaś taka
- o to sprawka Wiktora.
- i teraz cię zwolnił
- tak bywa

Nie wytrzymam ze śmiechu.
- a ty Kubicki
Tak ty.
- co ja?
- ty jej pomóż się zmienić w grzeczną dziewczynke
- ale ona jest grzeczna. Tylko Pan ma taką złą energię.
- coś ty ćpał?
- soczek.
jabłkowy
- jeszcze jedno z tego domu słyszałem wczoraj moją mamę.
- jak tu my mieszkamy od jakiegoś roku
- no właśnie
Kubicka!
- i znowu ja
OK.
Powiem Panu tak.
Wyszliśmy z bazy i poszliśmy do domu do naszej córeczki.
Moja siostra poszła do domu.
Mała zjadła obiad i poszliśmy na spacer a potem na plac zabaw.
Zmeczona nam usnęła.
Całą gromadką Poszliśmy na kawę do galerii do cafemani.
Potem poszliśmy na zakupy bo Piotrek przegrał zakład, że nie da małej bitej śmietany.
I chodziliśmy po sklepach aż Wiktor nas zwolnił.
Coś jeszcze mam wytłumaczyć
Nas w domu wczoraj cały dzień nie było.
- to oszalałem
Ale widziałem twoich rodziców.
- no bo przyszli, ale nas nie było.
Mają klucze.
- aha
To ja dowodze.
Ha nareszcie.
He he he
Poszedł.
- polazł
Zaczęliśmy się śmiać.
-rany jesteś nie możliwa
- ja tylko powiedziałam mu prawdę.
Nas w domku wczoraj nie było aż do 17.
- a po?
- ej to ty zacząłeś ja tylko dokończyłam
- no wiem
Przyjechała policja a my pojechaliśmy potem po rodziców a następnie na pociąg.
Ten dzień minął tak.

It's you (ZAKOŃCZONE) Where stories live. Discover now