Rozdział 2 - Jestem wolna.

Start from the beginning
                                    

- Ja wychodzę -oznajmiła i po chwili dodała- Ty musisz pościerać kurze i umyć okna, mama będzie za półtorej godziny więc się uwijaj.

- Po co kurze? niedawno były starte - Odparłam z irytacją w głosie. Starałam się nie wzbudzać podejrzeń nigdy nie byłam zbyt posłuszna więc byłoby to dziwne jakbym nagle była potulna jak owca.

- Jutro przychodzi do nas gość. Niejaki Jonathan Lightwood, nie wiem o co chodzi ale jest podobno szalenie przystojny więc wszystko ma być w jak najlepszym porządku. A teraz miłej pracy- Powiedziała i wyszła.

Jeszcze przez chwile stałam w przedpokoju - był on zrobiony z jasnego drewna po lewej stronie jak się patrzyło w stronę jadalni były drzwi do pokoju mojej siostry dalej było wielkie lustro oświetlane lustro za luster było wejście do jadalni zaś po prawej stronie z jasnobrązowego drewna była duża szafa -

Stałam i myślałam co to za gość może być, ale po chwili se uświadomiłam że mnie to nie obchodzi, jutro mnie tu nie będzie.

Odczekałam dziesięć minut i wtedy poszłam do swojego pokoju po plecak wzięłam jeszcze moją perukę i czarną, skurzaną kurtkę i wyszłam z mieszkania tylnym wyjściem tak z kapturem na głowie tak żeby nikt nie zauważył moich płomienistych rudych loków i skierowałam się do klubu który często- w miarę możliwości - odwiedzałam, gdy szłam jedną z pobocznych uliczek zaczepił mnie jakiś koleś-

- Hej! Co taka delikatna osóbka jak ty robi z takim miejscu

- Nie twoja sprawa koleś. Odwal się!- Odparłam ostrym jak nóż głosem.

- Ooo jaka ostra - Powiedział z lekkim uśmiechem - Ciekawe czy w łóżku też jesteś taka? Może pójdziemy do mnie i się zabawimy?

- Nie sądzę - Powiedziałam i zaczęłam iść w dalszą drogę wtedy ten typ mnie złapał za łokieć i to był krok za daleko - Ostrzegam lepiej mnie puść!

- A co mi taka kruszynka może zrobić? - Odparł rozbawiony no tak w końcu byłam od niego o półtorej głowy niższa.

- Zdziwiłbyś się - odparłam uderzając go wolną ręką w nos.

Od dziecka byłam zapisywana na różne sztuki walki ale najbardziej lubię karate więc bez problemu se z nim poradziłam kopiąc go dwa razy w bok przy czym było słychać chrupnięcie żeber i jednym uderzeniem w skroń który go powalił po czym chłopak zemdlał,. a ja się odwróciłam i poszłam dalej w stronę klubu.


***

Po dotarciu na miejsce poszłam do miejsca w którym zawsze przesiadywali moi przyjaciele i jak się spodziewałam zastałam ich tam, był cały skład Jon, Michael, Dany i Leon. Podeszłam do stolika ale oni mnie nie zauważyli ponieważ byli zajęci rozmową. Stałam tak przez chwile z nadzieją że może w końcu któryś się obróci ale tak się nie stało więc podeszłam bliżej i walnęłam w stół mówiąc -

- Ładnie to tak nie przywitać się z przyjaciółką- Wszyscy na mnie spojrzeli zdziwieni lecz gdy zobaczyli kto mówi uśmiechnęli się szeroko i razem krzyknęli radośnie

- Clary!!! - Po czym każdy mnie uściskał.

- Tak. Też się stęskniłam ale Leo nie tak mocno bo mnie udusisz - Leo mnie puścił i spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem na co każdy wybuchł śmiechem - Co u was? Gracie coś dzisiaj?

- Jest świetnie tylko nudziliśmy się bez ciebie tu długo cie nie było - Powiedział Jon i dodał - A tak w ogóle gramy może nam pomożesz z wokalem?

- Jak zawsze - odparłam na co jeszcze bardziej się uśmiechnęli ale gdy zobaczyli mój plecak zdziwili się i Dany się spytał-

- Po co ci ten plecak

Miasto Niewiedzy - Dary AniołaWhere stories live. Discover now