17

2.6K 249 22
                                    


Pobyt na Hawajach minął mi zdecydowanie zbyt szybko. Przyzwyczaiłam się do tego małego, zamkniętego świata, w którym żyłam z Lauren przez te kilka dni. Byłyśmy ze sobą prawie cały czas i byłyśmy tylko dla siebie, pomijając konferencje. Czułam, że naprawdę mogłabym spędzać z nią czas również w normalny sposób, nie tylko w łóżku a ten wyjazd potwierdził moje przypuszczenia. Dlatego właśnie niezbyt cieszyłam się z dzisiejszego powrotu do domu. Powrócą obowiązki, praca, przyjaciele ale również powróci dystans między mną a brunetką, wiedziałam to. Już nie złapie mnie za rękę na plaży, nie będziemy kąpać się w oceanie o pierwszej w nocy czy jeść śniadanie o trzynastej. Takie małe rzeczy, które robiłyśmy myślę, że zbliżyły nas do siebie. A przynajmniej mnie do niej bo nie wiem jak ona na to wszystko patrzy. Tym bardziej niechętnie wstałam z ciepłego łóżka, żeby zapakować rzeczy porozrzucane po pokoju. Miałyśmy trzy godziny do samolotu a wypadałoby się jeszcze ubrać i pomalować. Poskładałam ubrania i udałam się pod szybki prysznic. Cała poranna toaleta zajęła mi pół godziny a zdążyłam nawet umyć i wysuszyć włosy. Po godzinie byłam spakowana, ubrana i gotowa do wyjścia. Zdążyłam idealnie bo gdy zapinałam walizkę usłyszałam pukanie do drzwi i głos Lauren mówiący, że czeka w samochodzie. Wyszłam przed hotel a dziewczyna pomogła mi zapakować się do bagażnika samochodu. Widziałam po niej, że też średnio jej się widzi powrót do Los Angeles.  Chociaż narzekała na wyjazdy, do których zmuszała ją matka miałam nadzieję, że ten się udał i była szczęśliwa chociaż przez chwilę. 

- Nie chce się wracać, prawda? - zagadnęła mnie z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Oj uwierz, mogłabym tutaj zamieszkać - odpowiedziałam na co dziewczyna zaśmiała się.

- Może tu kiedyś zamieszkamy - zażartowała a mi przez moment szybciej zabiło serce. Zignorowałam to jednak i roześmiałam się razem z dziewczyną. Nie chciałyśmy jechać w ciszy, włączyłam więc radio szukając jakiejś fajnej stacji. Zatrzymałam się słysząc pierwsze dźwięki Twenty One Pilots. Dałam głośniej i od razu zaczęłam nucić na co dziewczyna znowu się roześmiała. Zdziwiłam się jednak gdy zaczęła śpiewać ze mną bo szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że słucha takiej muzyki. Miała piękny głos i już po chwili przestałam tylko po to by słuchać jej głosu, samego. Jakiś czas później byłyśmy już na lotnisku. Odprawa i całe te zamieszanie nie trwało jakoś specjalnie długo, nie minęło więc dużo czasu nim siedziałyśmy w samolocie a ja zasypiałam oparta o ramie Lauren. 


- Camila, wstajemy, już jesteśmy - usłyszałam głos Lauren i przeciągnęłam się. Przespałam cały lot ale to dobrze, byłam zmęczona no i nie musiałam się nudzić. Spojrzałam na zegarek, było dużo po siedemnastej. Poszłyśmy odebrać swoje bagaże i już miałyśmy wychodzić gdy drogę zagrodziła nam jakaś dziewczyna rzucająca się na Lauren i przytulająca ją.

- Lauren! 

- Lucy? Co ty tutaj robisz? 


----

Przepraszam, że taki krótki ale potrzebowałam tu takiego krótkiego wprowadzenia 

Jak tam nastroje po majówce? Nie chce się wracać do szkoły, co? :D 

model // camren ff (zawieszone do odwołania)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz