13

3.1K 251 7
                                    

Wstawaj śpiochu - poczułam czyjąś rękę potrząsającą moim ramieniem i próbującą mnie obudzić. Nie ma mowy. 

- Camila, musisz wstać - usłyszałam jej głos blisko mojego ucha na co całe moje ciało przeszły ciarki. Był taki seksowny i schrypnięty, że chętnie zaciągnęłabym ją tu żeby poleżała ze mną. Jednak po jej wzmiance o naszym locie musiałam faktycznie się podnieść i ogarnąć jeśli nie chciałam wyglądać koszmarnie. Ale kogo ja oszukuje, i tak będę wyglądać źle po nieprzespanej nocy, którą zafundowała mi dziewczyna. Chcąc nie chcąc. Wstałam i po wzięciu szybkiej kąpieli ubrałam przyszykowane wcześniej zwykłe czarne spodnie i do tego szarą bluzę. Tu jest trochę chłodno a i nie będę się stroić nie wiadomo jak do samolotu. Potem mogę zostać w koszulce. Związałam jeszcze włosy i byłam gotowa. Torby były już zapakowane w samochodzie więc mając jeszcze chwilę czasu zrobiłam owsiankę dla siebie i Lauren, która jeszcze raz sprawdzała czy aby na pewno wszystko mamy. Po zjedzeniu szybkiego śniadania skierowałyśmy się do samochodu orientując się, że do naszego lotu zostało mało czasu. Na lotnisku na szczęście tłumów o tej godzinie nie było więc bez przeszkód i problemów załatwiłyśmy odprawę i jakiś czas później siedziałam obok Lauren w klasie biznesowej samolotu. Siedzenia były wygodne i komfortowe a przed sobą miałam ekran, na którym mogłam puścić film lub poprzeglądać internet. Stewardesa zaproponowała nam coś do picia i Lauren wzięła cole natomiast ja wybrałam sok pomarańczowy. Miałam zamiar się jeszcze przespać więc picie czegoś takiego nie pomogłoby mi w zaśnięciu na sto procent. 

- Jakoś cicha dzisiaj jesteś - zagadnęła mnie Lauren po tym jak odpięłyśmy pasy będąc już w powietrzu.

- Po prostu nie jestem przyzwyczajona do wstawania o tej godzinie - odpowiedziałam wymijająco nie chcąc przyznawać się do tego, że zabolały mnie nieco jej wczorajsze słowa. No bo poczułam się jak tylko laska od seksu i może tak faktycznie jest jednak nie musi dawać mi tego do zrozumienia na każdym kroku. Chcąc uniknąć dalszej rozmowy z zielonooką założyłam słuchawki podłączone do ekranu i puściłam sobie jakąś playlistę na YouTube. Kolejne dwie godziny przespałam, potem zjadłam drugie śniadanie i znowu poszłam spać. Gdy zostały nam dwie godziny do lądowania postanowiłam włączyć jakiś film dla zabicia czasu. Stewardesa ponownie zaproponowała nam tym razem jedzenie więc zgodziłam się na sałatkę a Lauren zamówiła grillowanego łososia z frytkami. Zauważyłam, że lubiła ryby, i to bardzo. Po skończonym posiłku dziewczyna znowu próbowała wciągnąć mnie w rozmowę więc wymieniłyśmy kilka zdań na temat pogody, lotu i spędzania tam czasu a potem widząc, że nie jestem zbyt skora do rozmowy odpuściła i zajęła się swoim ekranem. Chyba znowu zapadłam w drzemkę bo kolejne co usłyszałam to głos z głośników informujący o konieczności zapięcia pasów z racji zbliżającego się lądowania. Tak jak powiedział tak zrobiłam i chwilę później maszyna została posadzona na ziemi a ja sięgałam po swój podręczny bagaż. Ruszyłam razem z Lauren po walizki i zobaczyłam starszego faceta trzymającego białą tabliczkę z napisem "Jauregui". Zgaduje więc, że to on zawiezie nas do hotelu. Lauren też go zobaczyła i podeszła aby pomógł z walizkami. Zapakowałyśmy się i ruszyliśmy w drogę, która nie była długa bo hotel znajdował się w ścisłym centrum. Wielki, pięciogwiazdkowy, prestiżowy i taki, na który nigdy nie byłoby mnie stać. Byłam w szoku widząc ten wystrój i przepych w środku. Trzeba było jednak przyznać, że wszystko było urządzone gustownie i ze smakiem. Drogo ale w pewien sposób pasowało to do tego miejsca. Kolorystyka w holu była ciemna a meble wykonane były ze świerkowego drewna. Podeszłyśmy do recepcji aby potwierdzić rezerwacje i chwilę później dostałam klucz do swojego pokoju, oczywiście osobnego. Znajdował się on jednak na przeciwko pokoju Lauren, nie było więc tak źle. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że ten jeden pokój z przylegającą do niego łazienką i kuchnią był większy od całego mojego mieszkania. Widać rozpieszczają tutaj klientów ale w sumie, co się dziwić, ma to swoją cenę. Tutaj kolorystyka była inna bo było jaśniej. Dominowała biel i niebieski co dawało ogólny nadmorski wystrój. Bardzo mi się tu podobało, w dodatku pokój był z widokiem na znajdujący się w oddali ocean. Rozpakowałam swoje rzeczy do znajdujących się w pokoju mebli i zobaczyłam, że jest już po piętnastej. Trochę czasu minęło od mojego ostatniego posiłku postanowiłam więc wyciągnąć Lauren do może hotelowej restauracji. Zanim wyszłam przebrałam się jeszcze w białą, luźną sukienkę z racji tego, że na zewnątrz było naprawdę ciepło. Stanęłam przed drzwiami Lauren i już miałam pukać gdy dziewczyna uprzedziła mnie otwierając je wcześniej. Zaskoczona spojrzała na mnie i zmierzyła mnie wzrokiem na co się zarumieniłam. 

- Właśnie miałam do Ciebie iść - uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę prowadząc do środka. Złożyła pocałunek na moich ustach i usiadła na sofie.

- I jak Ci się tu podoba? Wszystko jest w porządku? - zapytała chyba autentycznie zainteresowana tym co sądzę o tym miejscu.

- Jest świetnie, mam z pokoju niesamowity widok i ogółem wszystko jest tu takie piękne, stylowe, aż nie chce się wychodzić z pokoju - zaśmiałam się i rozejrzałam po pokoju Lauren. Był dokładnie taki sam jak mój tylko z jej okna było widać panoramę miasta. 

- Więc zostańmy tutaj - dziewczyna puściła mi oczko i poklepała miejsce obok siebie.

- Pomyślałam, że może pójdziemy coś zjeść? - zapytałam zastanawiając się czy ona też jest głodna.

- Możemy zamówić serwis tutaj. Dostałam w recepcji kartę dań, które możemy tu zjeść i jest ogromna. Wybierzemy, zjemy tutaj i trochę... odpoczniemy, co ty na to? - mruknęła do mojego ucha przygryzając jego płatek. Kiwnęłam głową i zamówiłam pierwsze co wpadło mi w oczy, spaghetti. Lauren wzięła to samo i dobrała do tego białe wino z pieczywem czosnkowym. Zamówienie miało być zrealizowane za pół godziny więc zastanawiałam się co zrobimy z tym czasem ale Lauren, której usta zaczęły całować moją szyję, miała już chyba plany. 

Lauren's POV:

Całowałam czułe miejsce brunetki lekko zasysając znajdującą się tam skórę za co dziewczyna nagrodziła mnie głośnym jękiem. Jej dłonie powędrowały do moich włosów pociągając końcówki na co cała zadrżałam bo uwielbiałam to uczucie. Postanowiłam przedłużyć nieco tę grę wstępną. Uwielbiałam ją całować, dotykać i sprawiać jej przyjemność. Miała na sobie tą białą sukienkę, w której wyglądała tak seksownie. Ustami wróciłam do jej miękkich warg a moja dłoń wsunęła się pod jej sukienkę zatrzymując się na jej piersiach. Zaczęłam je ugniatać i masować ściskając co chwilę sutki na co Camila zaczęła skomleć do mojego ucha. Brzmiało to tak gorąco, że ścisnęłam trochę mocniej na co dziewczyna cicho krzyknęła.

- Lauren... - wyjęczała niskim głosem co mnie tylko bardziej nakręciło. Zdjęłam z niej tą sukienkę i zjechałam ustami na jej piersi, już uwolnione ze stanika. Zaczęłam je ssać i przygryzać na co Camila mocniej przycisnęła moją głowę do siebie i pociągnęła za włosy. Ona była tak cholernie gorąca, nieśmiała a jednocześnie tak mnie pragnęła że mogłabym nie wychodzić z łóżka będąc z nią. 

- Czego chcesz kochanie? - zapytałam nie mogąc się powstrzymać. Chciałam usłyszeć ten seksowny głos jeszcze raz jak mówi mi czego chce. Nie była typem mówiącym sprośne słówka podczas seksu a jej nieśmiałość w tego typu stosunkach zabijała mnie w pozytywnym znaczeniu jednak kochałam słuchać jak prosi mnie o danie jej tej przyjemności.

- Wiesz czego - jęknęła ponownie czując jak moja dłoń gładzi jej podbrzusze. Wiedziałam co teraz dzieje się między jej nogami i jakie czuje napięcie i frustrację jednak chciałam się z nią jeszcze trochę podroczyć.

- Nie wiem, musisz mi powiedzieć - mruknęłam wciąż całując jej piersi i robiąc malinki na obojczykach. 

- Kurwa, pieprz mnie po prostu - warknęła ciągnąc mnie za włosy. Już miałam spełnić jej pragnienie gdy oczywiście, kurwa, coś nam przerwało. Pieprzony dzwonek do drzwi i wołanie "Zamówienie gotowe!"

model // camren ff (zawieszone do odwołania)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz