- Chyba jesteś trochę spięta, hm? O czym tak myślisz? - usłyszałam jej głos a po chwili poczułam jej dłonie na swoich ramionach masujące je delikatnie. Zamruczałam jedynie w odpowiedzi nie chcąc zaczynać jakiejś niewygodnej rozmowy i bardziej wtuliłam się w dłonie kobiety. 

- Nie unikaj odpowiedzi - upomniała mnie delikatnym głosem i odwróciła przodem do siebie. - O czym myślisz? - ponowiła pytanie.

- O niczym ważnym. Tak właściwie, po prostu o pracy. I o tej konferencji, była serio... fajna - spróbowałam jakoś uniknąć tematu ale widząc uniesione brwi Lauren i jej niedowierzający wzrok wiedziałam, że mi się to nie udało.

- Okej, fajny żart Camz, a teraz mów

- Camz? - uniosłam brew i uśmiechnęłam się widząc zakłopotanie na twarzy dziewczyny. 

- To znaczy, hm, Camila...

- Właściwie to podobało mi się tamto określenie - szturchnęłam ją lekko w bok widząc, że na jej policzki wylały się rumieńce.

- Dobra goń się - wystawiła mi język i odsunęła się kawałek. Chyba jednak zapomniała o  naszej poprzedniej rozmowie bo złapała mnie za rękę i zaprowadziła w stronę drzwi. Byłam z tego zadowolona więc po prostu w milczeniu za nią podążyłam. Lo wychyliła głowę pierwsza, żeby zobaczyć czy nikogo nie ma na korytarzu i dała mi znać, że możemy wychodzić. Szybko znalazłyśmy się w samochodzie i widząc, że było już grubo po osiemnastej uznałyśmy, że wypadałoby zjeść jakąś kolację. 

- Zjemy w hotelu czy masz ochotę gdzieś iść? - zagadnęłam podczas gdy Lauren była skupiona na drodze.

- Obojętnie, możesz wybrać

- Ale nie chce wybierać - jęknęłam niezadowolona. Podejmowanie decyzji naprawdę nie było moją mocną stroną. Analizowałam godzinami każdą opcję tylko po to aby koniec końców zapytać o radę kogoś innego. 

- No dobra więc co powiesz na restaurację? 

- Znowu jakieś drogie miejsce? Lauren błagam Cię 

- Okej! Mówiłam, że możesz wybrać więc po co mnie głupku pytasz - zaśmiała się ale nie była zdenerwowana moimi słowami.

- McDonald's? - spojrzałam proszącymi oczami na dziewczynę, która teraz wpatrywała się we mnie jakby mi dodatkowa para oczu wyrosła.

- Serio Camila? - widziałam, że była zaskoczona ale nie rozumiałam dlaczego.

- A co złego jest w jedzeniu tam? Poza tym, że to fastfood i w ogóle... Ale jest naprawdę smacznie! I fajnie jest czasem zjeść w takim miejscu a nie ciągle drogie restauracje, w których trzeba być ładnie ubranym i używać sztućców i takie tam - powiedziałam na co dziewczyna uśmiechnęła się uroczo.

- Jasne, że tak. Po prostu nie spodziewałam się takiego punktu widzenia u Ciebie

- A skąd pomysł, że takie coś do mnie nie pasuje? 

- Typowa kobieta... Nigdzie nie powiedziałam, że nie pasuje tylko się go nie spodziewałam

- Mówiąc coś takiego dałaś do zrozumienia, że to do mnie nie pasuje - prychnęłam widząc jak niedomyślna była. 

- Okej Camz, stop, nie będziemy się kłócić o takie pierdoły - zaśmiała się ponownie a ja szczerze mówiąc byłam zachwycona tym jak zrelaksowana przy mnie jest. Często się uśmiechała i już nie miała na sobie wiecznej maski Lauren-wiecznie-opanowanej-i-surowej-Jauregui. Lubiłam spędzać czas z tą jej miłą, uśmiechniętą i wesołą wersją. Dziesięć minut później zaparkowała na przepełnionym parkingu jakiegoś centrum handlowego. Lauren nie trzymała mnie tym razem za rękę z obawy, że ktoś z konferencji czy z jej znajomych nas zobaczy i powie jej matce. Szłyśmy więc ramie w ramie do kompleksu z jedzeniem rozglądając się za żółtym szyldem poszukiwanego przez nas fastfooda. Wiedziałam już co zamówię, musiałam jednak pomóc z tym Lauren, która zazwyczaj nie jadła w tego typu miejscach, nie wiedziała więc co jest dobre a czego zamawiać nie warto.  Zdecydowała się w końcu na Big Maca z frytkami i colą oraz kilka nuggetsów do tego. Ja wzięłam standardowo powiększony zestaw z wrapem i udałyśmy się do stolika czekając na nasz numerek. Kilka minut później nasze zamówienie było zrealizowane i mogłyśmy zacząć jeść. Śmiałam się za każdym razem gdy z ust Lauren wymykał się pomruk zadowolenia a widok jej skupionej tak bardzo na jedzeniu był naprawdę zabawny. Chyba serio dawno nie odwiedzała takiego miejsca bo jak dostałyśmy frytki to zapytała się dlaczego nie dali nam widelców. Jadłyśmy w naprawdę przyjemnej atmosferze i rozśmieszającej mnie Lauren, która ciągle dopytywała się co jeszcze tutaj smakuje tak dobrze. Postanowiłam, że muszę ją kiedyś zabrać tutaj na śniadanie, wtedy będzie zachwycona. Skończyłyśmy jedzenie i obie zmęczone udałyśmy się do hotelu. Tym razem o dziwo to ja prowadziłam, ponieważ Lauren tak się najadła, że, cytując "prędzej zwymiotuje niż wcisnę się za tą kierownicę". Zawiozłam więc nas na miejsce i chwilę później stałyśmy na przeciwko swoich pokoi a ja naprawdę nie chciałam się z nią żegnać. Spędziłyśmy naprawdę przyjemny dzień ale rozumiałam też, że obie byłyśmy zmęczone.

- Dobranoc mała - powiedziała i uśmiechnęła się łobuzersko dając mi buziaka w usta.

- Paa - odpowiedziałam i zamknęłam się u siebie.

model // camren ff (zawieszone do odwołania)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz