Rozdział 7 - Nie powinienem z tobą rozmawiać.

3.3K 218 136
                                    

— Pani profesor? — spytała Lily podczas Transmutacji, która odbywała się w chłodne, czwartkowe popołudnie. — Słyszała pani o jakimś Tomie Riddle?

McGonagall spojrzała na nią przelotnie.

— Oczywiście, był bardzo, hm, uzdolnionym czarodziejem, dziewiętnaście lat temu ukończył Hogwart.

Lily zamrugała kilkakrotnie i "machnęła" na to ręką.

Dziewczynie dziś śniło się, że niejaki Tom Riddle mówi do niej, że ma się mu poddać, że on wróci i jeszcze nie raz się spotkają. Po co piętnastolatka miałaby się spotykać z 37-latkiem? Przy tym Lily postawiła przysłowiowy znak zapytania.

— Pssst, Lily — syknął do niej Syriusz, siedzący za nią w ławie.

— Hmm? — odchyliła się do tyłu.

— Będzie w tym tygodniu wyjście do Hogsmeade?

— Och, poczekaj, zaraz sprawdzę.

Lily wyciągnęła z torby opasły kalendarz zeszytowy. Przekartkowała go na szybko i otworzyła na stronie, gdzie było dużo koloru ciemnego oznaczającego szlaban. Przełożyła na następną kartkę, na której był nadchodzący weekend.

— Tak, jest w sobotę, ale nie będziemy mogli iść. Musimy skończyć szlaban.

— Panno Evans, mogłabyś schować kalendarz i zająć się lekcją? — spytała zdenerwowana profesorka.

— O-oczywiście, pani profesor.

— Dziękuję. — Wróciła do tłumaczenia transmutacji ludzi w zwierzęta. Huncwoci nie słuchali – mieli to opanowane do perfekcji.

Dorcas szturchnęła rudą i pokazała jej liścik, jaki przeleciał przez salę. Rzucił go Lucjusz Malfoy, który zaczął chichotać.

Lily otworzyła karteczkę. Była tam narysowana dziewczynka z rudymi włosami, które wyglądały, jakby strzelił w nie piorun. Pod spodem napisane było "ruda szlama". Evans poczerwieniała ze złości i na odwrocie narysowała Malfoy'a jako dziewczynkę z kokardkami i blond włosami do ramion, takiej długości włosy właśnie miał Lucjusz. Dodała napis "nadęta arystokratka Lucyna Malfoy". Jego mina była bezcenna.

— Panno Evans i panie Malfoy! Zaloty i żałosny flirt proszę po lekcjach. — warknęła wytrącona z równowagi nauczycielka.

W tym momencie oboje wybuchnęli głośnym śmiechem, jednak najdonośniej śmiała się Lily.

— Świetny dowcip, pani profesor — wysapała pomiędzy salwami śmiechu.

— Doprawdy, zabawny — dodał ironicznie Lucjusz.

Gdy Lily już się opanowała, dobiegł koniec lekcji. Wszyscy migiem opuścili salę, bo to przecież ostatnia na dziś lekcja. Lily jednak nie zamierzała spędzić reszty tego dnia na swawoli, jak przyjaciele. Wolała zakuwać kilka tematów do przodu, by zabłysnąć przy nauczycielach i zdobyć lepsze oceny. Poza tym musiała zrobić kilka zadań z Historii Magii i napisać esej na Eliksiry.

— Lily! — zdyszana Dorcas wbiegła z impetem do dormitorium. Evans się wystraszyła i wylała atrament na pergamin.

— Co się dzieje?

— Chodź!

Pociągnęła rudą za rękaw bluzki na Błonia. Zatrzymały się w momencie, gdy zobaczyły Severusa i Jamesa.

— Jeszcze raz się spróbujesz do niej zbliżyć! — groził James, trzymając różdżkę nad Severusem.

— Zamknij się, Potter. — warknął.

Daj mu szansę, Evans || Huncwoci (cz. I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz