James krzątał się po swoim dormitorium w poszukiwaniu planu szlabanów. Wiedział, że dziś sobota i ma odpracować karę, ale nie pamiętał, o której godzinie, z kim i gdzie. Jego umysł zajmowały ważniejsze rzeczy niż jakieś szlabany. Na przykład Lily i dowcipy z przyjaciółmi.
— Luniaaak! — jęknął.
Lunatyk podniósł głowę znad eseju z Obrony Przed Czarną Magią.
— Co? — spytał zirytowany, gdyż to, że przez chwilę spojrzał na Rogacza, spowodowało spory czarny kleks na jego wypracowaniu.
— Gdzie jest ta kartka?
— James, naprawdę mógłbyś być bardziej zorganizowany — mruknął pod nosem i wskazał kawałek pergaminu przyczepiony do ściany nad łóżkiem Rogacza.
— Spadaj — parsknął. — Kiedy pełnia?
Remus zamarł nad pisanym słowem. Następnie powoli przeniósł wzrok na przyjaciela.
— Nie wiem... — szepnął. — Cholera!
— Spytam się Trelawney, ona powinna wiedzieć takie rzeczy. — powiedział Potter i wyszedł z dormitorium.
Na twarzy Lupina wciąż malował się szok. Jak mógł zapomnieć o liczeniu dni i księżyców?! Przecież od tego zależy jego życie i bezpieczeństwo otoczenia!
***
Potter wbiegał po schodach. Po chwili stał przed salą od Wróżbiarstwa, a tam Trelawney przesiaduje większość swojego życia.Wpadł do sali bez pukania, bo po co?
— Pani profesor! — wydyszał.
— O, James Potter? — popatrzyła na niego przez grube szkiełka okularów, przez które jej oczy wydawały się 5 razy większe niż normalnie.
— Kiedy jest pełnia księżyca?
— Pełnia księżyca? Po co ci to wiedzieć, Potter? — mówiąc to, podeszła do jakiegoś kalendarza.
— Emm, chcę wziąć Lily na randkę — wymyślił. — To kiedy jest?
— Za 2 dni. — oświadczyła. James odetchnął z ulgą. — Na pewno wszystko dobrze?
— Tak, tak. Dziękuję, do widzenia.
Po chwili znów był w męskim dormitorium Gryfonów i przekazał wiadomość przyjacielowi.
— Remus, wiesz co to oznacza? Że ja, Łapa i Glizdek musimy sobie zrobić trening przemiany w animagów, by ci pomóc. Wtedy nie będzie tak, że któregoś z nas możesz zabić, czy coś.
— Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne, dzięki. Tylko weź pod uwagę to, że nie za bardzo będzie kiedy. Jest po dziewiątej, o czternastej masz szlaban z Glizdogonem i Lily. Sprzątanie zajmie wam dobre cztery godziny, a mi, Dorcas i Łapie ogarnianie Pokoju Życzeń też mniej więcej tyle samo. Gdy skończymy, już będzie ciemno. Jakiś plan, Sherlocku?
— Tak. Zbierzmy ekipę teraz i idźmy do Wrzeszczącej Chaty.
— Teraz? — zdziwił się Lunatyk.
— No teraz, bo potem nie będzie kiedy. Gdzie jest Mapa?
Lupin rozejrzał się.
— Na łóżku Petera.
James zaraz ją pochwycił i mruknął:
— Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego!
Następnie otworzył Mapę Huncwotów i chwilę jeździł wzrokiem po niej, aż zobaczył imiona dwojga przyjaciół.
— I gdzie są? — spytał Remus.
YOU ARE READING
Daj mu szansę, Evans || Huncwoci (cz. I)
Fanfiction"- Czym jest przyjaźń według ciebie, Lily? - zapytał Syriusz, gdy weszli do dormitorium. - Na pewno nie tym, co czuję do Pottera. - warknęła dziewczyna, siadając na łóżku." Opowiadanie za czasów szkolnych Huncwotów, pisane w 3. osobie. Lily Ev...