33.

6K 314 43
                                    

- Jesteśmy. Co się stało? - zapytał zdyszany Mike. Mogłam zobaczyć jak za nim idzie w naszym kierunku Matt, który niesie na plecach Jade. Zaśmiałam się na to i wróciłam wzrokiem do Mike.

- Mike, to jest mój tata. Tato, to jest mój najlepszy przyjaciel, Mike. - przedstawiłam ich sobie, a oni podali sobie dłonie. Kiedy chłopak spojrzał na mnie, zobaczyłam w jego oczach zdziwienie na tą zaistniałą sytuacje.

- Kto to? - zapytała Jade kiedy już była przy nas i schodziła z pleców Matta.

- Mój tata. - spojrzała na mnie tak samo jak Mike, ale podała mu rękę. - To jest Jade i Matt.

- Miło mi was poznać. - uśmiechnął się mężczyzna.

- Pana również. - odpowiedział Matt oddając uśmiech.

- Naprawdę chciałbym z wami spędzić czas, ale muszę się jeszcze spakować.

- Gdzie pan leci?

- Do Szwajcarii.

- Oh.

- A właśnie. - zwrócił się do mnie. - Gdzie jest Noah?

- Mój kochamy braciszek jest w collage'u.

- Tak? Gdzie chodzi do szkoły? - wyglądał na ucieszonego tym co teraz powiedziałam.

- W Waszyngtonie.

- Mój chłopak. - uśmiechnął się.

- Zatrzymamy się jeszcze na lody i odwieziemy was do domu. - zaproponował brunet.

- Okej.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę lodziarni pani Louise. Tam były nieziemskie lody oraz był tam mój ulubiony smak, czyli oreo. Zamówiliśmu po dwie gałki i wróciliśmy do domu. Była jakaś 18, gdy przekroczyłam próg drzwi, a chłopaki i Jade pojechali do siebie. Byłam w trakcie ściągania butów, kiedy mama nie znalazła się w przed pokoju.

- Kochanie, wysłuchaj....

- Wszystko wiem mamo. Tata mi wytłumaczył.

Moja mama spojrzała na mężczyznę, po czym się uśmiechnęła i podeszła do mnie, żeby się przytulić.

- Tak bardzo cię przepraszam.

- Nic nie szkodzi.

Wbiegłam po schodach na górę, żeby się przebrać w bardziej wygodne rzeczy, czyli w dres i jakąś koszulkę, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz, Mike.

- Halo?

- Em, o co chodzi? - spytał zdezorientowany.

- Opowiem ci wszystko jutro ok? Teraz muszę spędzić miło czas z moim ojcem.

- Okej, pa. - rozłączył się. Przebrałam się w szare dresy i czarny crop top. Związałam włosy w luźnego koka oraz zmyłam makijaż i wróciłam na dół.

- Coś ty jej naopowiadał? - usłyszałam z salonu i zatrzymałam się, żeby usłyszeć coś więcej. Wiem, że to nie fajnie podsłuchiwać no ale coś jest widocznie na rzeczy.

- Że mam raka. - powiedział jakby nigdy nic.

- Jesteś takim kłamcą! Czemu jej nie powiedziałeś prawdziwego powodu?!

- Po co jej to? Niech myśli, że wylatuje i będę miał problem z głowy.

- Ona teraz myśli, że jesteś takim wspaniałym ojcem. - głos mojej mamy się załamał.

- O to mi chodziło. I tak nie chciałem mieć dziecka. A to twoja wina, że się urodziła. - po tych słowach do moich oczu zaczęły zbierać się łzy.

Friends?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz