24: Radosna nowina

617 39 25
                                    


I've missed you, you know that's true and I've retraced every scar

My head sings and the steel rings 'cause we've traveled, oh so farI chased you to embrace you like the sun chases the moonI burn you and you burn me but I know I'll see you soon

Goodbye old friend, farewell it seems

We'll dance again in my dreamsGoodbye old friend, farewell it seemsWe'll dance again in my dreams(THE DEVIL MAKES THREE: Goodbye old friend)


Magomedyk nie przypadł Yen do gustu. Wydawał się zbyt młody, niedoświadczony i niezbyt nią zainteresowany – podczas całej wizyty praktycznie się do niej nie odzywał! Pani Lupin również zachowywała taktyczne milczenie. Na nieliczne pytania o stan swojego zdrowia odpowiadała sucho i krótko, nie udzielając w zasadzie żadnych istotnych informacji. Z premedytacją również nie zabrała ze sobą męża. Zamierzała odbębnić to badanie tak jak wiele innych, po czym bezradnie wzruszyć ramionami: „No, nie da się. Co mam zrobić?". Sama wiedziała, że nikt nie jest w stanie powiedzieć jej nic nowego na temat współczulności. Ona sama była prawdopodobnie jedyną ekspertką w tej dziedzinie i przez tyle lat także do niczego nie doszła. Widać tak już musiało być.

Westchnęła ciężko, spoglądając na lekarza, który z uwagą przeglądał jakieś głupie świstki. Przeprowadził standardowe badania, a teraz analizował wyniki, dosłownie przed momentem dostarczone przez ponurą, skwaszoną asystentkę. Bardzo różniła się od sympatycznej pani Paddington... Trwało to w nieskończoność i Yen coraz bardziej się niecierpliwiła. Obiecała zajrzeć do Severa przed powrotem do domu, a powoli kończył jej się czas.

– A zatem, pani Lupin... – odezwał się w końcu magomedyk.

Natychmiast się wyprostowała, szykując a mężne przyjęcie złych wieści.

– Słucham, doktorze.

Zapatrzył się w notatki i postukał w niej piórem.

– Wyniki nie są najlepsze, a niektóre wskaźniki wręcz niepokojące. Zalecałbym przeprowadzenie szczegółowej analizy w specjalistycznym ośrodku, który...

– Niestety, to aktualnie nie wchodzi w rachubę – przerwała mu od raz. – Jestem niezwykle zajętą osobą.

Pokiwał ze zrozumieniem głową.

– Naturalnie. Biorąc pod uwagę okoliczności... – Spojrzał na nią przelotnie. – Tak, obawiam się, że trzeba będzie z tym nieco poczekać.

– Byłabym wdzięczna – poparła go Yen, która nie miała zamiaru więcej pokazywać się w jego gabinecie.

– Jeżeli zaś chodzi o inne dokuczliwe objawy, których charakter nakreślił mi pobieżnie pan Lupin, to uważam, że nie należy się nimi przesadnie martwić.

„Idiota", pomyślała Yenlla. „Kompletny kretyn. Jakie on ma pojęcie o czymkolwiek? Żadne!".

– W tym stanie są absolutnie zrozumiałe.

– Jakim stanie? – ocknęła się nagle.

– Pani stanie, pani Lupin.

Przewróciła oczami z irytacją, która kryła lęk.

– To znaczy?

Magomedyk odłożył na bok papiery i wstał. Okrążył biurko i zbliżył się do niej. Po raz pierwszy dostrzegła w jego oczach cień sympatii w połączeniu z lekkim zakłopotaniem. Nie spodobało jej się to i spodziewała się wszystkiego najgorszego. Lekarze zawsze stawali się nieco bardziej ludzcy, gdy mieli przekazać potworne wieści. Tymczasem Yen użerała się już ze współczulnością, trudnym odwykiem i całkiem nieźle rozwiniętą nerwicą. Zastanawiała się, co jeszcze postanowił dorzucić do tego zestawu wszechświat, aby uczynić jej życie przyjemniejszym...

Żona dla Śmierciojada IITempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang