12: Tańcząca z wilkami

904 40 45
                                    

Show him that you care just for him
Do the things he likes to do

Wear your hair just for him, 'cause
You won't get him
Thinkin' and a-prayin'
Wishin' and hopin'

Just wishin' and hopin' and thinkin' and prayin'
Plannin' and dreamin' his kiss is the start
That won't get you into his heart
(DIONNE WARWICK: Wishing And Hoping)

Yenlla Lupin stała w oknie apartamentu, elegancko opierając się o framugę, i patrzyła na skąpany w powoli zapadającym zmierzchu Paryż. Miała doskonały widok na pięknie oświetloną Wieżę Eiffla i wszystkie ważniejsze zabytki po drodze. Dzięki stanowisku Remusa i jej skromnym zasobom nie musieli sobie niczego żałować przy wyborze hotelu. Yen miała na sobie obcisłą czerwoną sukienkę oraz długi sznur pereł, jednak przede wszystkim odziała się w zapach. Chanel N°5, żadnego innego nie ośmieliłaby się używać w tym mieście. Nie chodziło o to, że go lubiła, o nie! Wręcz przeciwnie, uważała za nieco irytujący, lecz tylko on był na tyle intensywny, aby stłumić inny...

Perfumy Severusa. Słynne Y.

Uch! Mimo nieludzkich wysiłków, aby się go pozbyć, Yen ciągle czuła ten zapach na sobie. Na skroni, na szyi, na włosach. Nie używała go od dawna, ale jakoś nie chciał się od niej odczepić.

Remus stanął za nią i czule objął w talii, wtulając twarz w jej włosy.

– Jak ci się podoba?

– Och, jest cudownie! Właśnie tego potrzebowałam.

– Cieszy mnie to.

Pocałował ją w ramię, a potem szybko uporał się z suwakiem z tyłu sukienki. Właściwie radził sobie z nimi znacznie lepiej niż konserwatywny mistrz eliksirów, który nieodmiennie spodziewał się guzików lub haftek i później wydawał się lekko zdezorientowany... Lupin nie miał podobnych problemów.

Yen odwróciła się ku niemu, gładko zrzucając z siebie ubranie i obejmując ramionami jego szyję.

– No, no, panie Lupin – zacmokała z udawaną dezaprobatą, kręcąc głową. – Jest pan ostatnio dość bezpośredni.

– Staram się, jak mogę.

– Co by było, gdyby pana żona się o tym dowiedziała?

– Myślę, że nie miałaby nic przeciwko.

– I słusznie.

Piękna Yen zaśmiała się i uniosła na palcach, żeby go pocałować. Remus podniósł ją bez wysiłku i zaniósł do łóżka, omal nie przewracając po drodze stolika, na którym stał schłodzony szampan i truskawki.

– Ostrożnie, jeszcze nam się przyda! – zawołała ubawiona.

– Może później.

– Och, panie Lupin.

– Tak, pani Lupin?

– Uwielbiam cię!

Faktycznie, przez ostatnie kilka dni Yen naprawdę tak czuła i szczerze w to wierzyła. Podczas wspólnych wakacji Remus zupełnie się zmienił. Stał się spokojniejszy, weselszy i znacznie bardziej zrelaksowany. Dopieszczona żona nie miała najmniejszych powodów, aby na niego narzekać. Ani w dzień, ani w nocy.

Wszystko było inaczej. Teraz to Remus zabierał ją do kawiarni i restauracji, porywał na długie spacery i zapraszał do teatrów. Remus całował ją i tulił, a potem na rękach zanosił do łóżka. Yenlla byłaby gotowa przysiąc na wszystkie świętości, że uważa to za zmianę na lepsze, umiera ze szczęścia i już nigdy, nigdy nie chciałaby powtórki z niedawnego obłędu. Teraz nikt na nią nie krzyczał, nie wyżywał się na niej, nie atakował wiecznymi humorami. Koniec z tańcem na wulkanie – obecnie Yenlla Lupin żyła w krainie szczęścia i miłości. I za żadne skarby nie chciałaby wracać z Remusowego nieba na ziemię.

Żona dla Śmierciojada IIWhere stories live. Discover now