Rozdział 26

5K 465 264
                                    

HARRY

Jestem ciekaw czy kiedykolwiek to już się stało. Lew wśród węży. Brzmi ciekawie. Z pewnością będzie interesująco. Czy jest to jednoznaczne z ujawnieniem się? Raczej tak. W jednej chwili pomyślałem jak bardzo nie chcę iść, lecz nie mogłem stchórzyć. Pewnym ruchem otworzłyłem drzwi sypialni i zszedłem po schodach do już czekającego na mnie Draco. Razem wyszliśmy z dormitorium. Szliśmy blisko siebie z powodu braku na korytarzach ludzi. Wchodząc do wielkiej sali, blondyn niespodziewanie złapał mnie za rękę.

DRACO

Kiedy już wchodziliśmy, złapałem go za rękę. Jego zdziwienie mieszało się z lekkim zdenerwowaniem. Z obojętną miną ruszyłem do mojego stołu, ciągnąc go za sobą. Naiwny Gryfiak myśli, że się wyrwie z uścisku. Nie zważając na niczego nieświadomych Ślizgonów, usiedliśmy ( Brunet został gwałtownie posadzony ).

- Czemu przywlokłeś ze sobą Pottera? - zapytał Blaise.

- No właśnie, Potter, czemu Ciebie tu przywlokłem? - Oddałem pytanie zielonookiemu, który totalnie nie wiedział co powiedzieć.

- Emm, mieliśmy zakład. - Na chwilę się uciszył, mając nadzieję, że to wystarczy. Najwyraźniej widząc, że nie, kontynuował. - Ten kto przegra mecz, siada koło stołu wygranego. - Od tej sytuacji był cały czerwony, więc siedział tylko z opuszczoną głową. Idealnie to zrobiłem.

SEVERUS SNAPE

Co oni wyrabiają do cholery. Czemu trzymają się za ręce. Z jakiego powodu Potter siada przy Slytherinie koło Malfoya, którego najwyraźniej bawi ta sytuacja. Przecież oni się nienawidzili, byli największymi wrogami. Jak mogło się to tak szybko zmienić? Co jeśli... Tak. To na pewno to. Trzeba coś z tym zrobić, bo mogą być bardzo nieprzyjemne skutki...

DRACO

Czułem na sobie wzrok uczniów i nauczycieli. Kompletnie nie wiedzieli o chodzi. A gdyby tak... Jeśli wszyscy się patrzą... Myślałem, przyglądając się brunetowi, który leniwie jadł bółkę z serem. Nie, to jeszcze nieodpowiedni moment. Potter się zdziwi. Stół Ślizgonów, zazwyczaj cichy, przechodziły jakby podekscytowane szepty.  Nie wierzyli, że przy nich najzwyczajniej w świecie siedzi Gryfon. Przystojny Gryfon, nawiasem mówiąc. Jak tak na niego patrzę, muszę przyznać, że w tej swojej nieśmiałości jest uroczy. Rzeczywiście pierwszy raz komuś zaufałem. Myślę, że moje uczucia do niego są prawdziwe. Tylko czy on traktuje mnie poważnie? Te pytanie to bzdura. Na oczach całej szkoły złapał mnie jak spadłem z miotły, powodując przegraną jego drużyny. Choć tego zbytnio nie pokazałem, jestem mu bardzo wdzięczny. Kiedy oboje skończyliśmy śniadanie, poszliśmy na zaklęcia.

                     *********

- Serio założyłeś się o taką rzecz z Potterem? - Zabini w ogóle nie mógł w to uwierzyć.

- Ile razy mam ci powtarzać, że tak?

- Aż zrozumiem.

- Tylko, że ty nigdy nie zrozumiesz.

- Ale czemu trzymałeś go za rękę?

- Naprawdę to tak ciężko zrozumieć? Mam ci powiedzieć wprost?

- Tak.

- Jestem z nim, Blaise. - Zdawał się być kompletnie niezdziwiony moją odpowiedzią. Można nawet powiedzieć, że się ucieszył.

- Wreszcie to przyznałeś.

- Wiedziałeś o tym?

- Draco, znam cię bardziej niż ty siebie sam. To było widać - mówił. - Poza tym założyłem się o to z Nottem... - Dodał ciszej.

- Że co?

- No tak wyszło. Mogę się z tobą podzielić ognistą. Wygrałem dwie.

- Zabini, jesteś kretynem.

- Czyli nie chcesz alkoholu?

- Nie, ognistą wezmę.

                        *******

Po południu szedłem się spotkać z Potterem na błoniach. W pewnym momencie dostrzegłem go, rozmawiał z kimś. Kiedy próbowałem zobaczyć kto to jest, dostrzegłem, że to Snape. Po co on z nim gada? Stanąłem niedaleko za ścianą by podsłuchać ich rozmowę.

- Co ty konbinujesz Potter?

- O co profesorowi chodzi?

- Nie udawaj idioty, Potter, choć i tak nim jesteś.

- Nadal nic nie rozumiem, a obrażanie mnie nic panu nie da.

- Po prostu zostaw pana Malfoya w spokoju - oznajmił i odszedł w drugą stronę.

             

Because I Love You. | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz