W pokoju czekała na mnie kolejna niespodzianka. Na parapecie siedziała dziewczyna. Krótkie czarne włosy i mocny makijaż. Podarte jeansy, czerwona koszula w kratę, skórzana kurtka i czarne trampki.
— To ty jesteś ta nowa. — powiedziała zakładając ręce
Westchnęłam głośno. Oparłam się plecami o drabinę łóżka piętrowego i skinęłam głową.
— Słuchaj, nie zamierzam cie gnoić czy coś. — kontynuowała — Wiesz dlaczego? Bo jesteś jedną z nas. Anislee. — wyciągnęła w moją stronę dłoń z mnóstwem metalowych pierścionków. Podałam jej swoją.
— Castrid.
— Opowiadali mi o tobie — machnęła głową w stronę Patricka i Morgany — Ja panuję nad elektrycznością.
— Wiesz, rządzi piorunami i żarówkami a jej ojciec, Zeus, załatwił jej tu fuchę — wtrąciła się Morgana
— Stul pysk — syknęła przez ramie Anislee, na co dziewczyna prychnęła
Podeszła do mnie bliżej i nabrała na palec moje włosy.
— Powodzenia dzisiaj w nocy — szepnęła do mnie z szyderczym uśmiechem
Momentalnie tętno mi przyspieszyło i przeszły mnie dreszcze. Dziewczyna wyszła, a ja usiadłam na podłodze, bo nogi zrobiły mi się jak z waty. Nie wiedziałam czego się właściwie tak bałam, ale miałam złe przeczucia. Patrick położył się na łożku, a Morgana usiadła koło niego cały czas coś nucąc. Odetchnęłam głęboko i zamknęłam oczy, próbując wprawić swój organizm w spokój. Dopiero teraz usłyszałam delikatne stukanie kropli deszczu o okno. Podniosłam powieki i podeszłam do szyby. Na zewnątrz było szaro i ponuro. Na ziemi płynęły strumienie wody, ograniczane przez błoto. Drzewa szumiały cicho, gubiąc ostatnie liście i zapadając w stan uśpienia. Widziałam ptaki odlatujące w nieznane mi miejsce, chcące przetrwać mroźne miesiące w ciepłej i pełnej jedzenia krainie błogości. Chciałabym wyjsć teraz na spacer razem z Joshuą. Tęskniłam za nim, byłam ogromnie ciekawa co się teraz z nim dzieje. Ciemny kosmyk moich włosów wysunął się zza ucha i przysłonił lewe oko. Spuściłam głowę chcąc zapomnieć o wszystkim i być spokojną. Jak ptaki.
Witam
Aktualnie jestem chora i mam w łóżku sporo czasu na myślenie o opowiadaniu. Możliwe, że rozdziały będą pojawiać się szybciej, jeśli komuś na tym zależy, ale nic nie gwarantuję. Piszcie co sądzicie o rozdziale,
Pozdrawiam
Blessed Peas
YOU ARE READING
Atelier
AdventureKiedy tylko ludzie w czarnych garniturach zabierają Castrid do ciemnego samochodu, jest wściekła na siebie, że była zbyt słaba, by się postawić. Wiedziała, że to jej zdolność była tego powodem, ale nie wiedziała kto by ją chciał. Była bezużyteczna...