• 6 •

541 65 1
                                    

Byłam w wielkiej sali z mnóstwem okien. Na środku pomieszczenia rosło ogromne drzewo, po którym biegały rożne zwierzęta i owady. Podeszłam powoli to dużej rośliny. Podbiegła do mnie mała wiewiórka i patrzyła na mnie uważnie. Jej wzrok wywiercdziurę w mojej głowie powodując ogromny ból. Nagle wielki ogień pojawił się tuż koło mojej twarzy, rozlewając po moim ciele ogromny żar.

Obudziłam się. Otworzyłam powoli oczy, bo czułam przy sobie przyjemne ciepło.

— Co ty do cholery wyprawiasz?! — krzyknęłam podnosząc się szybko

Patrick zaśmiał się lekko gasząc ogień palący sie na jego dłoni.

— Gadałaś niestworzone rzeczy i krzyczałaś, chciałem zobaczyć co się dzieje.

— Nie mogłeś lampki zapalić?

— Tak jest szybciej — odparł i ponownie wzniósł ogień swoimi palcami

— Zgaś to, proszę.

Westchnął i niechętnie wykonał moją prośbę. Położył się spowrotem do swojego łóżka i zamknął oczy. Po tym wydarzeniu nie dałam rady zmrużyć oka prez resztę nocy. Zauważyłam, że w rogu pokoju, przy suficie świecił się jakiś mały, czerwony punkt. Zamontowali tu kamery. Obserwowali każdy mój... każdy nasz ruch. Przeszły
mnie dreszcze. Mocniej owinęłam się kołdrą i oparłam brodę na kolanach, nieświadomie zasypiając.

AtelierWhere stories live. Discover now