Prolog

1.4K 128 14
                                    

Mam zwykłych przyjaciół, zwykłą rodzinę, chodzę do zwykłej szkoły. Stety, lub niestety, mi nie przypadło bycie normalną. Mam zdolność, przez moją mamę nazywana niesamowitą. Mogę malować kiedy chcę, co chcę, na czym chcę i jakimi kolorami chcę. Jedynymi przyborami są moje palce. Wytwarzają kolor, który barwi
cokolwiek, czego nie dotknie. Od zawsze kochałam ten dar. Jak byłam mała, malowałam palcami na kartkach i własnych rękach. Pewnego razu mama to zobaczyła i razem z tatą powiedziała mi, że jestem dzielna, i że są ze mnie dumni. Nie rozumiałam wtedy o co im chodziło, właściwie, do teraz nie rozumiem. Nikomu o tym nie mówiłam, bo się bałam, ale teraz nie robię tego z zasady. Jedyną osobą, oprócz rodziców, która zna mój sekret, jest mój przyjaciel Joshua. Kiedy mu o tym powiedziałam, był przeszczęśliwy, że nie musi już wydawać pieniędzy na książki, żeby przenieść się w inny świat. On naprawdę uważa moje rysunki za inną galaktykę i mógłby oglądać je godzinami. Parę lat temu chciałam pomalować na innym podłożu, więc zaczęłam to robić na ścianach w moim pokoju. Teraz niektóre z moich krajobrazów dosięgają sufitu. Rodzice nie mieli nic przeciwko. Oznajmili mi, że nie będą wtrącać się w to, co tam robię. Moje obrazy przedstawiają głownie pejzaże. Kocham je tworzyć. Kiedyś skubnęłam troche portretów, ale to nie dla mnie.
Pewnego razu Joshua powiedział mi, że mam go namalować, ale podczas tej nieudolnej próby, zaczęła go niesamowicie boleć głowa. To samo wydarzyło się, kiedy o portret poprosiła mnie mama. Wiec po prostu przestałam.

Tak więc cóż. Prolog. Długo się zbierałam do opublikowania tego, ale teraz już jest. Jestem ciekawa jak to się potoczy.
Pozdrawiam
Blessed Peas

AtelierWhere stories live. Discover now