Para (nie) idealna.

1.2K 65 24
                                    

Zane nigdy nie kwestionował, że jest bardzo inteligenty. Śmiało mógł nawet rzec, że najmądrzejszy na całej Perle Przeznaczenia. Jednak były rzeczy, które przeciążały jego robotyczny umysł. 

Biały ninja nigdy nie miał nic przeciwko związkom homoseksualnym. Jednak informacja, że od tej pory Jay i Cole są parą uderzyła w niego z siłą meteorytu. Bardzo dużego meteorytu. Ciężko opisać w jakim szoku był. Czuł się wręcz jak pasażer na Tytanicu, który właśnie dowiedział się, że statek tonie. Po prostu nie przyjmował tego do wiadomości. 

Gdy pierwszy szok opadł, Zane zdał sobie sprawę z czegoś bardzo dziwnego. Cole i Jay od zawsze się kłócili. Byli jak ogień i woda (lub jak pioruny i ziemia). Jedno, nijak łączy się z drugim. Nie było czegoś co ich łączyło. Ten fakt wrzucał Wyższą Formę Ewolucji Tostera do oceanu głębokich rozmyślań i obserwacji.  

Od kiedy biały ninja obiecał sobie rozwiązać zagadkę tajemniczego związku, starał się spędzać jak najwięcej czasu z ową zagadkową parą. Doszło nawet do tego, że Zane przyłączył się do maratonu filmowego. Szybko jednak pożałował tej decyzji.

                                                                                         ***

-Ten film ssie.

Brunet nacisną przycisk na pilocie, a obraz w telewizorze zmienił się z bardzo ekscytującej reklamy pasty do zębów na jeszcze bardziej ekscytującą reklamę wykałaczek. Jay prychną.  

-Nie rozumiem co ci się nie podoba.

-Wszystko.

Rudzielec podkulił nogi na kanapie, oplatając je rękami.

-Dla mnie był super.

-Masz słaby gust.

-To ty się nie znasz!

-Nie czytałeś żadnej książki- Cole ponownie zmienił obraz.- Jak ktoś się nie zna, to ty.

Jay gwałtownie poderwał się z kanapy i posłał czarnemu ninja tak mrożące spojrzenie, że gdyby Zane nie wiedział jakim żywiołem włada, pomyślałby, że to ten chłopak włada lodem.

-Wal się.

Na pożegnanie pochwycił poduszkę i rzucił ją swojemu chłopakowi w twarz. Po tym, jakże brutalnym ataku, odwrócił się na pięcie i pomaszerował dumnie w stronę swojej sypialni.

Zane z uwagą przyglądał się całej ten sytuacji i tworzył w swojej głowie notatki. Ze zdziwieniem zauważył u Cole spokojny wyraz twarzy. 

-Um... Chyba się obraził.

-Przejdzie mu.

-A jeśli nie?

Cole spojrzał na Zane'a i delikatnie się uśmiechnął.

-Przejdzie, uwierz mi. Znam Jay'a lepiej niż ty.

Po chwili milczenia, biały ninja odezwał się czując, jak trapiące go od dawna pytanie wypływa na powierzchnie.

-Dlaczego z nim jesteś?

Cole oderwał wzrok od ekranu i spojrzał zdziwiony na ninjadroida.

-Eee... co?

-No bo... cały czas się kłócicie, nic was nie łączy, wy jesteście...- zawiesił się- kompletnie inni.

-Słyszałeś, ze przeciwieństwa się przyciągają?

-Ale...

Nie dokończył, bo czarny ninja już opuścił pomieszczenie, zostawiając go z toną przemyśleń. Ciężką toną.

                                                                                               ***

Brunet nieśmiało uchylił drzwi i włożył głowę do środka pomieszczenia. Po chwili wszedł jednak cały, starając się jak najciszej zamknąć, jedyną drogę ucieczki z pokoju. Nie udało się.

-I tak cię słyszałem.

Z morza pościeli wyłoniła się ruda czupryna. Cole spojrzał na swojego chłopaka i niekontrolowanie się uśmiechną na widok nieładu na głowie Jay'a.

-Może się nie znam, ale to chyba mój pokój- wycedził niebieskooki, wyraźnie akcentując pierwszą cząstkę zdania.

-Może się nie znam- brunet zmierzył chłopaka od stup do głowy- ale chyba masz na sobie moją koszulkę.

Jay szybko, niczym piorun, ściągną z siebie nakrycie jego torsu i rzucił nim w Cole'a.

-Weź ją sobie!- ponownie zanurkował w morzu kołdry, zwanym łóżkiem- Dupek.

Owy ,,Dupek'' sprawnie złapał koszulkę w locie, po czym natychmiast odrzucił ja z powrotem.

-Nie chce jej. Jest twoja.

Jay nawet nie spojrzał na ,,jakże pięknie wręczony prezent''. Cole ruszył w stronę łóżka i rzucił się na nie. Rudzielec podniósł się na łokciu i zacisną usta w równą linie.

-Wiesz, że jesteś wrednym bucem?

-Wiem, wiem- brunet objął Jay'a i przyciągną bliżej siebie.- I za to mnie kochasz.

Niebieski ninja westchną i z nieukrywaną ulgą wtulił się w tors swojego chłopaka.

-I za to cię kocham.

Witam.

Ten shot wszedł nawet spoko, tylko... pójdę się na chwile wyrzygać.

*rzyga czarno-niebieską tęczą* *wraca*

Ok, już jestem.

Żegnam.

Ninjago// One shotsWhere stories live. Discover now