Wakacyjny koszmar cz.2

908 71 48
                                    

-Gdybym był ziemniakiem... byłbym ładnym ziemniakiem.

Lloyd podniósł wzrok znad książki i posłał swojemu chłopakowi pogardliwe spojrzenie. Schlany w trupa Kai rozłożył się wygodnie na łóżku i w najlepsze wypowiadał się na tematy wszystkich warzyw jakie znał. A tak dokładnie: usilnie próbował przekonać blondyna, że byłby ładnym ziemniakiem i kalafiorem.

-Kai, nie pierdol. Idź spać.

Jak na złość czerwony ninja nie miał zamiaru iść spać. Zamiast tego zaczął śpiewać. Jeśli tak można nazwać fałsz tak okropny, że aż bębenki pękały. 

-Męchny jesz, męchny jesz. Ty go szjesz, ty go szjesz... 

Lloyd otworzył usta by coś powiedzieć, ale w tej chwili drzwi od pokoju otworzyły się gwałtownie. Na korytarzu stała nastoletnia brunetka. Morderczy wzrok zadziałał. Kai natychmiast zamilkł.

-Możecie być ciszej? Próbuję się uczyć.

Blondyn dopiero teraz zauważył, że pod pachą trzymała wyraźnie zużytą książkę do chemii. Czarne włosy, które już od dawna wołały o przycięcie, związała w małą kitkę. Okulary na nosie wyglądały tak, jakby zaraz miały spaść i zakończyć swój żałosny żywot na podłodze. Całą stylizacje: le student w trakcie sesji, dopełniała pognieciona i poplamiona bluzka oraz spodnie w takim samym stanie.

-To nie moja wina- Lloyd wzruszył ramionami.

Czerwony ninja chyba dopiero wtedy zorientował się, że dziewczyna stojąca w progu wygląda znajomo.

-Szy... czesc Lilo!- wymachiwał energicznie rękami.

Do pomieszczenia weszła jeszcze jedna postać. Poplątanie, czarne włosy i wory pod oczami stwarzały obraz osoby, która przed chwilą spała. Cole skrzyżował ręce na piersi.

-Zgadzam się z młodą. Spać nie można- przeniósł wzrok na siedzącego w kącie blondyna.- Lloyd, ogarnij swojego chłopaka bo nie wyrobię. 

-Niby co mam zrobić? Przywalić mu patelnią?

-Przydałoby się.

Z głębi korytarza wyłoniła się Skylor. 

-Jeszcze ktoś?- blondyn nie do końca był zadowolony z tego zbiegowiska.

Czuł się jakby cała odpowiedzialność za jego pijanego chłopaka spadła na niego. Właściwie, to tak było. Lilo przewróciła oczami.

-Po prostu każ mu się zamknąć. Jak jeszcze raz usłyszę, że ,,ty go zjesz'' to coś mu zrobię. Przysięgam.

Kai, w końcu, zainteresował się rozmową na jego temat.

-A-ale... szego mam nie robić?- półprzytomny wzrok błądził po całym pokoju.

-Śpiewać ,,Mięsnego Jeża''!- Cole wyraźnie dał upust swojej złości jednocześnie przewracając stojący obok wazon.

Lloyd posłał leżącej bezwładnie na podłodze roślince współczujące spojrzenie.

-Ahaa... to w poźiądku.

Błoga cisza, która wtedy zapanowała nie trwała jednak długo. 

-Sztery słonie, sielone słonie...

- Ja kurwa nie wytrzymam!- Lilo odwróciła się na pięcie i pomaszerowała w bliżej nie określonym kierunku.- Idę po patelnie!

-Czekaj- Skylor przytrzymała ją za nadgarstek.- Idę z tobą.

Cole spojrzał jeszcze w kierunku znikających na schodach dziewczyn, po czym znów odwrócił się w stronę Lloyda.

-Mam wrażenie, że one nie żartowały...

-Idą po pa... pa... patelnie?- chłopacy nagle przypomnieli sobie o istnieniu trzeciej osoby w pokoju.

Blondyn pokiwał głową na tak i uniósł brwi do góry na widok szerokiego uśmiechu na twarzy Kai'a. 

-Bendą smaszyć mięsnego jesza?

Witam. Dawno mnie nie było, co?^^ To przez szkołę ;-; Chodzę do prywatnej szkoły i mamy tam wysoki poziom (czytaj: w pizdu zadane). Ale już jestem, więc cieszcie się i radujcie.

Gdyby ktoś się zastanawiał, Lilo to moja OC. Niektórzy mogą ją kojarzyć. Mam nadzieję, że podczas czytania choć raz się uśmiechnęliście^^ 

Żegnam.

Ps. Wszystkie błędy w wypowiedziach Kai'a są specjalnie.

Ninjago// One shotsWhere stories live. Discover now