Bambosz, czyli istota z piekła rodem.

3.3K 88 35
                                    

Cole zawsze był przeciwny znoszeniu do domu, jak to on nazywał, ,,przeklętych bestii z piekła rodem''. Jay nigdy nie rozumiał czemu jego chłopak pała taką nienawiścią do wszystkiego co się porusza na czterech łapach. Po pewnym czasie zorientował się, że chodzi tu nie tylko o niechęć ze strony czarnego ninja. Wszystkie czworonożne istoty pałały do niego serdeczną nienawiścią. Każdy pies mijany na ulicy rzucał się na niego z kłami, a koty... szkoda mówić. Podobnie było ze wszystkiego rodzaju gryzoniami, rybami i ptakami. Jednym słowem: Cole nie przeżyłby wizyty w zoo. Jedyną istotą z tego rzędu, która go tolerowała był jego kot. Jay jednak podejrzewał, że zwierzak kierował się, po prostu, znaną zasadą: ,,Nie gryź ręki, która się karmi''. W tym przypadku w znaczeniu dosłownym.

Można się więc domyślić, że nie był wniebowzięty gdy Lloyd sprowadził na statek małą, puchatą kulkę od razu nazwaną Bamboszem. Na nic były wszelkiego rodzaju prośby. Czarny ninja był nie do ruszenia. Dopiero zamknięcie się w łazience (na czas wyżej nie określony)przyniosło pożądany skutek. Takim oto sposobem, mały króliczek został członkiem drużyny, a brunet musiał go jakoś tolerować. Do czasu.

Bambosz bardzo lubił plątać się pod ludzkimi nogami, tak długo, aż ktoś się o niego nie wywrócił. A szczególnie lubił plątać się pod nogami Cole'a. Czarnemu ninja, do pewnego czasu, udawało się unikać upadku. Jednak zawsze musi być ten pierwszy raz. 

Gdy dwa tygodnie po świętach Cole znosił do piwnicy ,,bardzo ważne rzeczy'' (czytaj: wreszcie rozebrał choinkę i spakował ozdoby). Pech chciał by ten właśnie dzień ,,poczwara z piekła rodem'' wybrała sobie na plątanie się pod nogami. Brunet radził sobie całkiem nieźle dopóki nie doszedł do schodów. Tam Bambosz opracował nikczemny plan. Przez większość czasu trzymał się z tyłu by napełnić Cole'a złudnym poczuciem bezpieczeństwa. Dopiero w połowie schodów nagle wyskoczył, zagradzając brunetowi drogę. Podziałało.

Cole zleciał po schodach bardzo efektownie (wszakże zrobił podczas tego upadku kilka przewrotów) i przywalił w beton. Zawsze się zarzekał, że w końcu położy podłogę w piwnicy. Teraz, jak to określił Kai, ,,miał za swoje''. Naprawdę ciężko określić w  jaką furię wpadł wtedy Cole. Wystarczy powiedzieć, że gdy stąpał, sam Lucyfer chował się pod łóżkiem. 

Sprawca tego całego zamieszania spojrzał na Cole'a pogardliwie i pokicał w stronę salonu. Czarny ninja ruszył w pogoń za nim, a gdyby był kobietą można by go spokojnie nazwać: ,,Panna Huragan''. Królik okazał się jednak sprytniejszy od bruneta i pokicał prosto do pokoju Lloyd'a, gdzie wpadł w bezpieczne ramiona swojego właściciela. 

Próby udobruchania Cole'a odniosły skutek dopiero po wręczeniu mu biletów na koncert rockowy. Na niedługo jednak czarny ninja zapomniał o chęci przerobienia Bambosza na pasztet. Myśl ta zawitała na nowo w jego głowie gdy zobaczył swoje bilety. Całe w strzępach. 

A obok, jakby nigdy nic, chrapał sobie Bambosz.

Witam^^ 

Oto taki mały eksperyment... Naszła mnie ochota na napisanie takiego czegoś... Nie, to nie jest jeden one shot, pojawi się takich kilka. Ile? Nie mam pojęcia. Nie wiem też kiedy będą się pojawiały. Pewnie kiedy będę miała pomysł.

Na koniec małe info. Niedługo (jutro) zaczyna się rok szkolny. Co to oznacza dla wszystkich moich książek? Bardzo dużo. Idę do nowej szkoły i niedługo się przeprowadzam, więc będę miała urwanie głowy. Może się zdarzyć, że rozdziały będą tylko w soboty i niedziele. Bardzo was przepraszam, ale nie mam na to żadnego wpływu.

A żeby nie było tak smutno: macie coś na pocieszenie. Kto łapie angielski i oglądał ,,Zwierzogród'' ten załapie:

Żegnam.

Ninjago// One shotsWhere stories live. Discover now