Rozdział Czterdziesty Czwarty

700 94 20
                                    

Leo: Brakuje mi Ciebie... (!)
Nie wysłano.
Leo: Czemu my nie myśleliśmy wtedy racjonalnie? (!)
Nie wysłano.
Leo: Charlie...
Charlie: Co?
Leo: Moglibyśmy się spotkać?
Charlie: Jasne, dziś o 16 na rogu Flower Street i Green Street?
Leo: Ok.

Chłopcy spotkali się o umówionej porze, w ustalonym miejscu. Z początku panowała między nimi cisza, dopiero Charls postanowił ją przerwać.
– Długo o nas myślałem i... To nie ma sensu... – westchnął.
– J-jak to? – obruszył się brunet.
– Sam wiesz, jak teraz wygląda sytuacja... Fanki mają nas za oszustów, zostawiliśmy ich w środku trasy... Zwyczajnie tego nie widzę – zawahał się w tym, co chciał mówić dalej. Po chwili kontynuował. – Rozwiążmy zespół, zakończmy to wszystko – sapnął niespokojnie i zaczął przeskakiwać z nogi na nogę.
– A my? Co z nami? – łzy zebrały się w kącikach oczu młodszego.
– Leo, bądźmy poważni! Nigdy nie było nas – rzucił od niechcenia i wzruszył ramionami.
– Jak możesz? – wrzasnął. – Ja się staram, a ty to wszystko olewasz? – pociągnął nosem. – Dla Ciebie nie spałem całą noc, a ty co...? Patrzysz tylko na siebie! Pieprzony egoisto! – splunął niewyżyty.
A niech stracę, ostatni raz..." – pomyślał Lenehan. Chwycił twarz brązowookiego w dłonie i wpił się w jego usta. Chłopak oddał pocałunek z rozkoszą. Przekazywał tak wiele emocji i nieodwzajemnionych uczuć...
– Leo, to był ostatni raz – westchnął blondyn.
– A więc żegnaj, Charlie... – otarł łzy rękawem.
– Żegnaj, Leondre... – chłopcy odeszli w dwie, przeciwne strony... Leo na Flower Street, a Charls - na Green Street.

Up All Night [Chardre Lenevries}Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora