Rozdział Trzydziesty Dziewiąty

933 136 56
                                    

Wbijajcie na grupę Chardre Shippers Od Zosi 

Polecam serdecznie!

Charlie

Leo zapytał mnie o to, co sądzę o ciągłym nasyłaniu na nas redakcji gazetek młodzieżowych i nie tylko przez Marthę. Może was to zdziwi, ale moja odpowiedź była inna niż się chłopak spodziewał...

- Leoś, a czemu po prostu nie możemy się ujawnić? Wyznać wszystkim naszej bezgranicznej miłości i zakończyć to bagno? - wyrzuciłem z siebie, podczas naszej wspólnej gry na konsolach w Tour Busie.

- Jesteś jakiś niepoważny?! - wyrzucił ręce w górę. - To zniszczy naszą karierę! 

- A Tobie tylko na karierze zależy?! - jego postawa zupełnie mnie zadziwiła. Chłopak był wzburzony przez emocje i zdolny do wszystkiego. - Nie pomyślałeś trochę o mnie? O moich uczuciach?! Wszystko wciąż kręci się wokół Ciebie, przez to cholerne prześladowanie w podstawówce! Rzygam tym, bo to najgorsze co mogłeś wymyślić! - spojrzałem w jego oczy, które nie wyrażały kompletnie nic. - Mogłeś w tej telewizji powiedzieć, że... Nie wiem! Teraz zawsze tylko Ciebie biorą pod uwagę, a ja jestem tylko "w zestawie"! 

- Nie widzisz, że sam sobie na coś takiego zasłużyłeś?! Ciągle chcesz jakiejś atencji tłumu, ale oni nie otrzymują od Ciebie nic! Słyszysz? NIC! - nie wytrzymałem. To całe tworzenie zespołu to bezsens. Życie ułożone pod publikę i tak dalej. Chciałbym cofnąć czas i przeżyć te stracone 2 lata od nowa. 

- Jak chcesz. Teraz będziesz cały dla nich. - łzy zebrały mi się w oczach. - Koniec Leo, to koniec. Koniec nas, koniec zespołu, koniec... Wszystkiego, co złączyło nas dwóch... 

- Charlie! Co ty gadasz!? - darł się niemiłosiernie, podczas gdy ja wziąłem swoją torbę z ciuchami i skierowałem się do wyjścia z busa. - To się nie może tak skończyć! Charlie! 

- Nie, Leondre. Czy nie widzisz, że wszystko się teraz psuje? Wrócę do swojego życia, a ty do twojego i będzie normalnie. - łzy płynęły po moich policzkach. - To toksyczny związek, zrozum. Bez przyszłości. Cześć. - nacisnąłem klamkę i miałem zamiar wyjść, gdy poczułem ciepłe ramiona oplatające moje ciało. Wyplątałem się z uścisku chłopaka i wyszedłem. Złapałem taksówkę i tak dotarłem na peron. 

Podróż pociągiem dłużyła mi się niemiłosiernie, a pod koniec spotkałem jeszcze fankę. Chciała autograf i zdjęcie. Pierwsze pytanie jakie padło, to nie było wcale "gdzie Leo?", lecz "dlaczego płakałeś?". 

- Emm... Nie mogę Ci chyba powiedzieć. - zaśmiałem się. 

- Uhh... Okay. Nazywam się Dominica Haller jak coś. - puściła mi oczko i wyszła, mówiąc jeszcze, że jest na swojej stacji. 

Woah, była ładna. Ciemna karnacja, mocno kręcone włosy i cudowne oczy, w których można się zgubić. 

Stop, Charlie! Za dużo wrażeń. 

A potem wróciłem do płakania, bo jeszcze dwie godziny podróży. 

a/n 

Oficjalnie ogłaszam, że będę "żulić głosy" i teraz... ROBIMY MARATON!

Kolejny rozdział - 55 gwiazdek i 10 komentarzy od różnych osób!

Podnosimy próg z każdym rozdziałem! 

I nie będę pisać, jak to mi jest źle, jak to ja mam zły humor, bo to nie prawda! Korzystam z wolnego czasu ze znajomymi! <3

Up All Night [Chardre Lenevries}Where stories live. Discover now