Rozdział 13

2.8K 186 13
                                    

Kuba:

Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem do brata mojej księżniczki. Gdy wpadłem do pomieszczenia wszyscy tam już byli. Olek. Michał. Kamil. Maks. Nie znam go, ale z tego co wiem jest blisko z moją Mel. Nadal zastawiam się czy ich coś łączyło? Nie. Nie mogę teraz o tym myśleć. Teraz najważniejsza jest Mel i to aby ją odnaleźć. To właśnie oni mają mi pomóc ją odzyskać. Nie wiem co mam zrobić. Boje się. Jednak dla niej muszę być silny i zrobić wszystko aby Ci którzy ją krzywdzą ponieśli karę.

Gdy usiadłem na kanapie i rozłożyłem swój sprzęt odezwał się ten chłopak. Maks.

- Dlaczego nas tu zebrałeś? Gdzie jest Melka?- trochę się wkurzyłem za to zdrobnienie, ale kiedy indziej z nim o tym porozmawiam.

- Nie wiem gdzie jest, ale mogę sie tylko domyślać- do tej pory nie podniosłem głowy- jednak wiem, że ją porwali i to z mojej głupoty.- gdy to mówiłem podniosłem na nich wzrok.

- Co masz na myśli?- zapytał Michał brat Ameli.

- Ja... Ja wpadłem w pewne gówno. Od dwóch tygodni trzymałem się z daleka od Mel aby nic jej nie groziło. Jednak się przeliczyłem wykorzystali to.

- Oni, czyli kto? Co zrobiłeś?- pytał coraz bardziej wkurzony Michał.

- Dwa miesiące temu gdy byłem w Kielcach wpadłem na pewną grupę. Jak się okazało byli oni dilerami. Wpadłem w to. Gdy chciałem odejść nie mogłem. Zajebałem im towar i ukryłem. Jednak oni chcą go teraz odzyskać i zrobią dosłowinie wszystko abym oddał im to co zabrałem.

- I dlatego porwali moją siostrę. Chcą ją wykorzystać jako karte przetargową i zmusic Cię do oddania wszystkiego? - zapytał Michał.

- Tak. - Szepnąłem.

Amelia:

Jestem tu już od tygodnia. Od tego czasu dają mi jedynie wodę, abym się nie odwodniła. Czuje się okropnie.  Moje nogi i ręce są całe pocięte. Chcę umrzeć. Wiedziałam, że nic dla niego nie znaczę. Byłam tylko zabawką. Mam nadzieje, że już niedługo ze mną skończą. 

Moje rozmyślanie przerwał szczęk przekręcanego zamka w drzwiach mojego loku. Do pomieszczenia weszło dwóch osiłków i jeden koleś wyglądający jak komputerowiec. W nieśli do pokoju jakieś kamery i laptopa. Do pomieszczenia również wszedł ten koleś, który jest tu codziennie po to aby mnie torturować. 

- Witaj kochanie. Tęskniłaś?- zapytał, a ja nie odpowiedziałam. Skończyło się kolejnym uderzeniem. 

- Dzisiaj nakręcimy sobie mały filmik, który wyślemy twojemu ukochanemu. - kontynuował- kamera akcja- no i się zaczęło. Zaczął mnie wypytywać, a gdy mówiłam, że nic nie wiem uderzał, ciął, wbijał. Po chwili, która była dla mnie wiecznością skończyli nagrywać i wyszli. Gdy ja leżałam na brudnym materacu cała we krwi wszedł jakiś mężczyzna w średnim wieku. Podszedł do mnie, a ja automatycznie uciekłam do kąta. Nie wiedziałam czego mogę spodziewać. Miałam tylko nadzieje, że nie przyszedł mnie dobić.
- Spokojnie nic Ci nie zrobię. Jestem tutaj po to aby opatrzyć Ci rany.
- Dlaczego miałabym Ci wierzyć? Może kazali Ci wstrzyknąć mi jakieś narkotyki?
- Już wystarczająco jesteś przez nich skatowana. Nie dasz rady nawet ustać przez trzy minuty sama wiec po co jeszcze narkotyki? Proszę daj sobie pomóc.
Siedziałam tak jeszcze chwile aż w końcu przysunęłam się do mężczyzny z grymasem bólu wpisanym na twarzy.

Po jakiś dwudziestu minutach Adam-bo tak nazywał się tutejszy lekarz- skończył swoją pracę. Pomógł mi się położyć na materacu.
- Postaram się aby przenieśli cie na górę. 
- Dlaczego mi pomagasz?
- Bo nie zasłużyłaś na to aby tak cierpieć.  -gdy tylko skończy to mówić wyszedł. 

Maks:
Wiedziałem, że tak to się wszystko skończy. Mam nadzieje, że ona jeszcze żyje. Zabije tego skurwiela jeżeli choćby włos spadnie z jej głowy.  Tak kocham Amelie,  ale jedynie jak siostrę. Co do moich nadziei. Sam doskonale wiem jam funkcjonują takie gangi wiec dlaczego nie zrobiłem jeszcze do tej pory mu krzywdy? Bo każda para rąk się przyda. Z letargu wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości z laptopa tego lalusia.
- Ej kutasie coś Ci przyszło. - zawołałem. Od samego początku nie ukrywam do niego niechęci. Po chwili usłyszałem głuche zbiegają ze schodów.  Do salonu wszedł nie tylko pożal się Boże Kuba, ale i reszta. Chłopak wziął laptopa do ręki i odczytał.  Jednak jego reakcja była dziwna. Zbladł. Ręce zaczęły mu się pocić.  Szczękę zacisnął do granic możliwości. W pewnym momencie głos zabrał Michał. 
- Pokaż co tam jest. My też mamy prawo to zobaczyć. - powiedział ze złością.
Po chwili laptop pojawił się przed nami, a to co tam zobaczyliśmy spowodowało,  że nie wytrzymałem.  Rzuciłem się na tego gnoju przez, którego Mel musiała Cierpieć. Dostał trochę po mordzie, ale po chwili poczułem jak ktoś mnie od niego odciągna. Wyrwałem się. Popatrzyłem na moje dzieło. Poprawiłem bluzę I wyszedłem z pomieszczenia, a następnie z budynku. Nie mogłem dalej siedzieć i nic nie robić.
🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾 🐾 🐾

A więc moi drodzy!!
Mam do was baaardzo ważne pytanie!
Podoba wam się książka?  Nie mam od was komentarzy i chciałabym poprosić o opinie. Ponieważ jeżeli wam się nie podoba to nie widzę powodu dla którego miałabym to pisać dalej. Zapraszam również do już rozpoczętego nowego opowiadania, a mianowicie fanfiction -"love messages  [L.H]".

Znajomość z przypadku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz