Rozdział 7

4K 218 1
                                    


Kuba:

Nie wiem ile tak spałem, ale zacząłem się wybudzać gdy na głowie poczułem delikatny dotyk. Momentalnie poderwałem głowę do góry i popatrzyłem w stronę dziewczyny, która zawróciła mi w głowie. Uważnie przyglądałem się jej twarzy, którą rozjaśniał promienny uśmiech. Wziąłem jej dłoń, którą gładziła mnie po głowie i pocałowałem jej wierzch.

- Tak się cieszę, że się już wybudziłaś. Jak się czujesz? Może wezwać lekarza?

- Nie, nie trzeba. Czuję się dobrze.

- Nawet nie wiesz jak się martwiłem. Przepraszam Cię za wszystko.

- Ja... mogę zadać Ci jedno pytanie? - zapytała. To pytanie trochę mnie zdziwiło. Myślałem, że jak mnie tu zobaczy to się wkurzy, zwyzywa i wyrzuci, a tu zachowuje się jakby nic się nie stało.

- Tak pytaj o co chcesz księżniczko.- powiedziałem i znowu ucałowałem jej dłoń.

- Wiem, że to zabrzmi trochę dziwnie, ale... kim jesteś?

To nie może być prawda. Ona nie może mnie nie pamiętać. Chociaż gdyby tak było nie pamiętałaby tego co się stało na imprezie. Tylko jeżeli by sobie przypomniała , a ja nic bym nie powiedział było by jeszcze gorzej. Tak źle i tak nie dobrze. Z mojego odrętwienia wyrwało mnie otwieranie drzwi do sali. Jak mogłem się spodziewać to Kamil przyszedł aby zobaczyć jak się ma moja księżniczka. Popatrzyłem się na niego ze smutkiem jednak cała jego uwaga była skupiona na dziewczynie.

- Cześć rudzielcu, nawet poobijana jesteś piękna.- powiedział Kamil i usiadł po jej prawej stronie.

- Cześć matole, jak widzę nie umiesz się nawet mną zaopiekować. - Powiedziała uśmiechając się radośnie do niedawno przybyłego.

- Przepraszam, tak bardzo Cię przepraszam. Ja na prawdę nie wiem jak to się mogło stać. Wybaczysz mi?

- no nie wiem...

- Jak chcesz mogę nawet błagać Cię na kolanach- jak powiedział, tak zrobił. Szatyn klęknął na oba kolana i wziął Mel za rękę. Nie wiem ile oni tak trwali, ale w pewnym momencie dziewczyna wybuchła gromkim śmiechem. Po jakiś pięciu minutach się uspokoiła i wytarła łzy, które pociekły jej ze śmiechu.

- Kamil... Ja nie mam Ci czego wybaczać, jesteś dla mnie jak starszy brat, ale ty też masz życie więc nie mam Ci tego za złe. Poza tym ja nawet nie pamiętam co się stało.

- Jak to nie pamiętasz?- zapytał z niedowierzaniem.

- No... Normalnie. Aha... Możesz mi też powiedzieć kim jest ten chłopaka?

- Serio nie wiesz kim on jest?

- Gdybym wiedziała to by bym się chyba nie pytała.

- Okey. Pamiętasz kogoś z nowej szkoły?

- To ja już jest po pierwszym dniu w nowej szkoły?- zapytała z lekkim szokiem. Zauważyłem, że w oczach Mel zaczęły się zbierać łzy. Nie wiedziałem co mam zrobić aby nie płakała. Nie mogę patrzeć na jej cierpienie.

- Ej maleńka nie płacz. Wszystko będzie dobrze.- powiedział lekko przygarniając dziewczynę do siebie i uspokajająco głaskał ją po głowie. Na całe wydarzenie rejestrowałem jak przez mgłę. Cały czas zastanawiałem się jak to rozegrać, jak przekonać tego anioła do siebie. Z letargu wyrwało mnie otwieranie drzwi do sali. W przejściu stał jakichś chłopak. Nie znałem go, ale zauważyłem jak zareagowała na niego Amelia. Moją pierwszą myślą było : Czy ich coś łączy?

Amelia:

Gdy dowiedziałam się, że wiele wydarzeń zostało "wymazanych" z mojej pamięci byłam zrozpaczona. W głębi serca miałam nadzieje, że sobie wszystko przypomnę. Tajemniczy chłopak wciąż siedział w rogu sali i intensywnie się nad czymś zastanawiał. Coś mnie do niego ciągnęło, ale zarazem czułam, że powinnam na niego uważać. Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Gdy spojrzałam w tamtą stronę byłam lekko mówiąc zniesmaczona. To własnie ten człowiek był kiedyś moim chłopakiem, którego kochałam. Przynajmniej myślałam, że to miłość. Jednak szybko przekonałam się, że byliśmy ze sobą bardziej z przyzwyczajenia niż z jakiegokolwiek uczucia. Owszem Dawid- tak właśnie się nazywa mój były- był dobrze zbudowanym chłopakiem. Ma brązowe włosy i piwne oczy. Zawsze czułam się przy nim bezpiecznie. Jednak wszystko zaczęło się zmieniać gdy poznał swoich nowych "przyjaciół" i stwierdził, że nie jestem dla niego odpowiednia tylko dlatego bo nie zgodziłam się iść z nim do łóżka. Nasz tak zwany związek rozpadł się w momencie gdy na jaw wyszła jego zdrada. Gdyby jeszcze zdradziłby mnie z jakąś dziewczyną, którą zna, a nie jakąś przypadkową lafiryndą to bym mogła zrozumieć. Znudzenie się sobą, ale nie zwykły pustak. Na moje szczęście były to moje ostatnie dni w Warszawie i miałam taką cichą nadzieję, że nigdy więcej go nie spotkam. Jednak mój pech jest większy niż myślałam. Jednym pozytywną rzeczą dnia dzisiejszego to ten chłopak, przy którym się dzisiaj obudziłam. Z letargu wyrwał mnie głos Dawida.

- Ami co się stało?

Znajomość z przypadku Where stories live. Discover now