23.

6K 347 18
                                    

HEEEEEEEJ DŁUGO MYŚLAŁAM NAD TYM ROZDZIAŁEM I MYŚLĘ ŻE CHCIAŁAM ŻEBY BYŁ WŁAŚNIE TAKI JAK JEST :D PIERWSZY RAZ STWIERDZAM Z CZYSTYM SERCEM ŻE NIC BYM W NIM NIE ZMIENIŁA. BUZIACZKI :*


Hope nie było żadnej poprawy, i nic nie wskazywało aby takowa miała nadejść, już drugi tydzień siedzę na jej łóżkiem, Nieustraszeni zaklimatyzowali się u mnie na stałe, tylko mama z niechęcią musiała wracać do pracy inaczej tak po prostu by ją wyrzucili.

- wy też jedźcie do domów- powiedziałam gdy siedzieliśmy wieczorem w mojej sypialni,

- nie. To nie wchodzi w grę nawet- powiedział Tom

- a wasze życie ? nie możecie tu bez przerwy siedzieć, nie wiadomo ile to jeszcze potrwa, na prawdę, przecież gdyby coś się zmieniło dałabym wam od razu znać, dajcie spokój chłopaki- powiedziałam i w tym momencie wyciągnęłam z kieszeni dzwoniący telefon
- halo?-
- proszę przyjechać w tej chwili do szpitala - powiedziała jakaś kobieta i się rozłączyła
Zerwałam się z miejsca i pobiegłam na korytarz szybko ubierając buty
Nieustraszeni wpadli tam od razu za mną.
- co jest?- zapytał Luke
- nie wiem. Zawieź mnie - powiedziałam do niego błagalnym tonem. I już po chwili jechałam tylko z Lukiem i Tomem do szpitala reszcie kazałam zostać w domu aby nie robili sztucznego tłoku.
Jak poparzona wpadłam do gabinetu lekarza zostawiając chłopaków na korytarzu.
- dobrze, że tak szybko Pani przybyła, nie będę owijaj w bawełne. Potrzeba nowej nerki dla Holi. Proszę niech Pani i Pani brat, o ile się zgodzi udali się do punktu oddania krwi. Bo chce pani oddać córce nerke?- zapytał lekarz
- tak!- prawie krzyknęłam jak on mógł w ogóle o to pytać? Który rodzic nie chce ratować swojego dziecka?

***

-tak mi przykro- powiedział lekarz oglądając wyniki krwi mojej i Toma- żadna z próbek nie jest zgodna, dziewczynka musiała odziedziczyć krew po ojcu - powiedział lekarz- niestety Hope ma najrzadszą krew z możliwych, ciężko będzie znaleźć nie spokrewnionego dawce, przepraszam ale musiałem to Pani powiedzieć, Hope może nie doczekać jutra- powiedział a ja już nie słuchałam wybiegłam na korytarz zanosząc się płaczem, Tom starając się być spokojnym wyszedł za mną. Nieustraszeni zgromadzili się w okół mnie, usiłując na darmo pocieszać, nie chciałam tego słuchać, nie !!! jak kurwa to możliwe!!

- ona da rade, ma silną mamusię- powiedział Luke chcąc mnie pocieszyć ale w porę się odsunęłam

- pomóż jej - powiedziałam nagle do Luke całkiem nad sobą nie panując i nastała ta okropna nieznośna cisza, a wszystkie szepty w szpitalu ucichły,choć pewnie to tylko ja miałam takie wrażenie..nigdy nie bałam się tak jak teraz, nie mogłam jej przecież stracić.. nie mogłamł

- jakby tylko mógł maleńka - powiedział Luke szepcząc

teraz albo nigdy

- Możesz- powiedziałam to, wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni, tylko Matt i Piter znający te ,,delikatną,, sprawę stali obok czekając na rozwój wydarzeń

- nie rozumiem - powiedział

Jezu, serio?! on musi być takim tępakiem

- jesteś jej ojcem Luke - wyszeptałam ledwo słyszalnie, czas stanął w miejscu, nic się nie liczyło, tylko Hope.

- powiedz że żartujesz - poprosił dalej szepcząc a ja nie mogłam powiedzieć ani slowa więc tylko pokiwałam głową a znak że to wcale nie są durne żarty

- mam córkę...- wyszeptał patrząc tępym, pustym spojrzeniem prosto w moje oczy, nie było w nich nic, żadnego błysku, żadnej iskierki którą tak bardzo...kochałam.

Pragnij Mnie BardziejWhere stories live. Discover now