15.

6.2K 341 5
                                    

Luke stał z tym swoim niebieskim spojrzeniem i patrzał mi w oczy. Wiedziałam, że przesadziłam z tym co powiedziałam, ale w tym momencie chciałam po prostu żeby sie odczepił. Nic więcej .
- ja nie mam prawa nazywać się przyjacielem? A ty? Przez trzy lata nawet nie interesowałaś się co u nas. Co u nieustraszonych- powiedział Luke nieco podnosząc głos
- ja wcale nie chce być przyjaciółką niezauważyłeś? Chce się po prostu odciąć od tego wszystkiego- powiedziałam uspokając trochę głos
- nie martw się jednego już całkiem do siebie zniechęciłaś- powiedział i wyszedł z kuchni. Nie wiem po co, nie wiem co mnie napadło ale pobiegłam za nim łapiąc go w salonie za nadgarstek
On odwrócił się zdziwiony a nasze spojrzenia się spotkały
-Przepraszam-wymamrotałam spuszczając wzrok.
-co takiego?-zdziwił się
-przepraszam- powiedziałam a on tak po prostu przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Wtuliłam się całkowicie w jego ramiona, czując zapach perfum które rozpoznałabym wszędzie.
-yyyyyy- zdziwił się Piter wchodząc do kuchni z Hope na rękach. Odskoczyłam od niego.
- mamusia- przytuliła mnie Holi- to wujek Luke teraz jest moim tatusiem?-
Czułam jak tracę grunt pod nogami. Luke tylko się zaśmiał a Piter znający prawde udawał że nic nie słyszał.
Usiadłam przy stole i wziełam Holi na kolana.
- nie Hope to jest tylko twój wujek - sama znienawidziłam siebie za kłamanie córki- wujek też teraz bedzie miał dzidzie- powiedziałam a Hope od razu do niego podbiegła
- i bede mogła się z nią bawić?- zapytała
- oczywiście księżniczko- powiedział i podniósł do góry Naszą córke. Na moim policzku poczułam płynącą łze. Pośpiesznie ją wytarłam i odwróciłam głowę patrząc na okno. Mimo to nadal słyszałam ich rozmowe
- i już mnie nie bedziesz lubił? - zapytała Holi ze łzami w oczach
- ejjj maleńka. Przecież wiesz że cie kocham - wyszeptał Luke a dziewczynka rzuciła się mu w ramiona. Moje serce w tym momencie chyba przestało bić. Pierwszy raz słyszałam z jego ust te słowa...
I to do Hope
Z nadmiaru wrażeń zakręciło mi się w głowie więc oparłam delikatnie głowe o stół
- weź Hope- powiedział Piter do Luke i zaraz poczułam jego ręke na moim ramieniu.
- wszystko ok?- zapytałam
- no właśnie nie wiem co sie dzieje- powiedziałam i chcąc wstać zasłabłam. Zrobiło się po prostu czarno przed oczami.
Co dalej? Nie wiem .
Nagle poczułam jak ktoś oblewa mnie lodowatą woda i aż usiadłam. Nie wiem kiedy i jak znalazłam się na kanapie.
- gdzie Hope?- spytałam nieustraszonych którzy stali nade mną . Mam tendencje do nazywania ich nadal nieustraszonymi choć czasy szkolne już dawno się skończyły
-poszla z Tomem na spacer. Przestraszyłaś nas- powiedział Piter
- zły dzień- powiedziałam próbując wstać lecz mnie powstrzymali
- kiedy ostatnio jadłaś?- spytał Luke
- ja...- zastrzelił mnie tym pytaniem
- kurwa masz dziecko a zero mózgu- warknął Luke . Stary dobry Luke wrócił haha.
- zapomniałam- wyszeptałam
- co zapomniałaś ? Jeść zapomniałaś?- zadrwił Matt
- musisz zjeść- powiedział Piter podając mi talerz ze śniadaniem
- i teraz co? Myślicie że sie odchudzam??- zaśmiałam się nerwowo
- a niby nie schudłaś? - zapytał Hulk
- jezu ludzie. Schudłam ale jem normalnie. Dziś po prostu nie zdążyłam - powiedziałam gryząc tosta.- nie musicie się martwic. Schudłam tyle po porodzie jak wyszło że Holi może umrzeć. I do tej pory mam taką wage nic wiecej- powiedziałam. Usiedli uspokojeni.
- ale zjedz te tosty. Hope też sie przestraszyła- powiedział Piter.
- jezu.. i co jej powiedzieliście?-
- że mam jest zmeczona i śpi. - powiedział Luke
A ja tylko pokiwałam głową twierdząco.
- serio źle wyglądasz- powiedział Hulk a ja się zaśmiałam
- to spędź z tym diabełkiem wiecej niź tydzień- powiedziałam- do tego studia, praca , obrażony Tony i te morderstwo nie daje mi spać powiedziałam
- to nie była twoja wina - powiedzia Matt
- Zabiłam go- powiedziałam ściszając głos
- to była obrona własna- rzekł Luke
- moje sumienie mówi co innego- przyznałam
- chciałaś go zabić?- spytał Piter.
- tak . Miewałam takie myśli ale w tamtym momencie po prostu się broniłam inaczej to on zrzucił by mnie - powiedziałam
Piter mocno objął mnie ramieniem.
- spokojnie mała. Będziemy z tobą- powiedział
- wiem - przyznałam- dziękuje
- nie ma za co- rzekł Piter
- od tego są Przyjaciele- zaznaczył Luke i uśmiechnął się
- wiecie że ja wyjade prawda?- zapytałam
- zostaniesz - powiedział pewny siebie Piter
- nie zostane Piter-
- zostaniesz. Za bardzo nas kochasz - powiedział Luke
No kurwa ile razy dziś jeszcze On mnie zaskoczy. Powaliło go?

Pragnij Mnie BardziejDonde viven las historias. Descúbrelo ahora