16

5.8K 334 21
                                    

Cześć robaczki. Od razu przepraszam za moją długą nieobecność . Postaram się wam to zrekompensować :D :*

I tak oto minął tydzień a ja siedziałam na sali rozpraw tym razem jako oskarżona. Opowiedziałam wszystko po kolej potem zadawali mi mnóstwo pytań, przesłuchali Nieustraszonych
- Wysoki sądzie wszyscy na sali wiedzą jaki był Zack, Julia działała tylko w obronie własnej. Ma córke nie mogła sobie pozwolić na osierocenie jej- powiedział Luke na zakończenie swojego wypowiedzenia.
Po krótkiej przrwie nareszczie ogłoszono werdykt. Zamarłam. Nigdy nie czułam się tak jak teraz . Myślałam że serce zaraz mi wyskoczy z piersi.
- na mocy najwyższego Sądu krajowego Pani Julia za nieumyślne spowodowanie śmierci działając wyłącznie w obronie własnej zostaje całkowicie oczyszczona z zarzutów- kamień spadł mi z serca. Cała ciànienie ze mnie zeszło. Poczułam ulge. Już po wszystkim? Naprawde? Na korytarzu nagle poczułam niesamowity ból brzucha.
- wszystko wporządku?- spytał Piter
- nie - powiedziałam podpierając się ściany
- mamusia- krzykneła Hope która czekała na korytarzu przytuliłam ją ale po chwili odsunełam ją czując że boli jeszcze bardziej.
- weźcie ją- poprosiłam i teraz zamarłam, bo gdy spojrzałam na spodnie miałam je całe we krwi.
Mama spojrzała na mnie lecz przerażona wzieła Hope i odeszła.
- co jest?- spytał Piter
- szpital- powiedziałam i znowu straciłam przytomność.

***
Ocknełam się w szpitalu przebrana w jeden z tych okropnych białych koszul
- już sie obudziłaś- powiedział Tom siedząc obok mnie na szpitalnym krześle
-co to była za krew? Co się do cholery dzieje?- spytalam lekko zdenerwowana
- uspokój się- powiedział Matt i dopiero teraz dostrzegłam reszte siedzącą nieco dalej na sofie
- co sie stało?- zapytałam a do sali wszedł lekarz.
- muszą panowie wyjść- powiedział
- zostają- powiedziałam gdy oni już chcieli wyjść
- ale ...- zaczał lekarz
- to rodzina- warknełam- co mi dolega?- powiedziałam
- no więc... była pani ... w ciąży- powiedział i opuścił wzrok
- co ?- prawie krzyknełam
-poroniła pani- powiedział- przykro mi- powiedział i wyszedł
Siedziałam i patrzyłam tępo w ściane
-Julia?- spytał Luke
- powiedz coś- poprosił Tom
- julciu...- wyszeptał Piter.
- zabiłam ojca i zabiłam dziecko- wyszeptałam dalej patrząc na ściane
A oni zrozumieli- to Zack byłby ojcem - nie zabiłaś ich- próbował pocieszyć Piter
- idźcie już- powiedziałam
Nie ruszyli się z miejsca
- wynocha- krzyknełam ale dalej siedzieli wiec wziełam mój telefon i roztrzaskałam go o ściane. Wiedziałam czego teraz potrzebuje. Oni też wiedzieli. Żyletki. To moje uzależnienie.
- idzcie -poprosiłam spokojniej załamując głos. Poczułam na sobie czyjąś dłoń i nagle koło mnie usiadł... Luke
- znowu to zrobisz jeśli pójdziemy - powiedział przejeżdzając ręką po moim nadgarstku.
Zadrżałam mimowolnie zabierając ręke. Poczułam łzy napływające do moich oczu. Nie mogłam ich powstrzymać.
- idzcie - wyszeptałam a Luke nagle przyciągnął mnie na siedząco do siebie i przytulił. Zrobiło się tak cicho. Wszystko ucichło. Nie było nic. Tylko Luke, jego ciepłe ramiona i zapach ukochanych perfum.
Po chwili również go objęłam i mocniej wtuliłam się w jego tors. Słyszałam jego szybkie bicie serca. Uspokojało mnie to jak nic innego, od zawsze tak było.
- zostaliśmy sali- powiedział Luke a ja dopiero teraz zauważyłam że nawet zamknełam oczy. Faktycznie reszta wyszła.
- przepraszam - powiedziałam próbując się odsunąć lecz on złapał mnie jeszcze mocniej
- pozwoliłem ci się odsunąć?- zaśmiał się a ja mimowolnie się uśmiechnęłam
- wiesz jak cie nie znosze- spytałam
Znowu mocno się w niego wtuliłam
- pragniesz mnie, wielbisz mnie, kochasz mnie- wyszeptał mi do ucha aż zadrżałam
- nie pomyliło ci się coś?- zakpiłam odsuwając się od niego
- kochanie widać to w twoich oczach- powiedział
- Luke, boli mnie wszystko a ty wcale nie pomagasz gadając te bzdury- warknełam spowrotem kładąc się na szpitalnym łóżku
- nie zapropnujesz mi miejsca?- zapytał
- to łóżka jednoosobowe Luke - powiedziałam zamykając oczy
- moge ci udowodnić że dwu- powiedział
- chce spać Luke - powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami. Myślałam że wyjdzie ale poczułam jak miejsce obok mnie na łóżku się ugina.
- walneło cie?!- prawie krzyknełam i odwróciłam sie do niego. To był błąd. Teraz nasze twarze dzieliły milimetry
- mówiłem ci . Nie wyjde. Obiecałem że bede cie pilnować- powiedział patrząc mi w oczy tym swoim błękitnym spojrzeniem.
- po co to robisz? Na chuj to wszystko?!- warknełam
- chce pomóc- powiedział- naprawic wszystko- powiedział
- co?- zdziwiłiam się
- nie byłem dobrym przyjacielem. Nie było mnie gdy nas potrzebowałas. Gdy Hope się urodziła, gdy była chora , gdy pokłociłaś się z Tonym . Nigdy mnie nie było. Zmienie to- powiedział
- teraz? Akurat teraz?!- warknełam . Musieliśmy dziwnie wyglądać. Dwoje ludzi leżacych na mini łóżku szpitalnym, tak blisko siebie że bliżej sie nie dało.
- a kiedy? Jestem. Już jestem- powiedzial
- nie. Idź do Any. Ona cie potrzebuje. Ja wiem jak to jest być samotną ciężarną- powiedziałam
- ale...
Nie pozwoliłam mu dokończyć .
- idź do niej! Nawet jesli cie wkurwia. Nawet jesli to jest ta sama Ana. Ona nosi twoje dziecko Luke . Więc schowaj dume do kieszeni, kup jej kwiaty i leć do niej- powiedziałam jednym tchem.
A on tak po prostu wstał i ze słabym uśmiechem na ustach wyszedł.
Musiałam to powiedzieć. Jeszcze do niedawna ja byłam tą Aną. Nie pozwole żeby przeze mnie drugie dziecko nie miało ojca.... na pewno nie. Odwróciłam się i usnełam.

Pragnij Mnie BardziejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz