3.

7.5K 347 7
                                    

Pieniądze na kącie zaczynały znikać w ekspresowym tempie. Myślałam że pół miliona wystarczy zdecydowanie na dłużej, ale kupno samego mieszkania to już połowa z nich. A potem doszła choroba Hope, tak często zapominam o tym, że mój aniołek jest chory, że przy porodzie prawie ją straciłam. Dwa dni po porodzie kiedy miałam już zabierać małą do domu ze szpitala , ona nie chciała się obudzić, okazało się że ma dużą niewydolność nerek. Podpisałam zgodę na usunięcie jednej z nich, a wierzcie mi u niemowląt to ciężka operacja. Wiele godzin czekaliśmy na werdykt, lekarze nie byli pewni czy jedna nereczka, w dodatku też osłabiona jest w stanie pracować za dwie. Ale Hope dała rade i każdego dnia udowadniała jak bardzo jest silna. Teraz co parę tygodni jeździmy na badania. Chciałam oddać jej swoją nerke, ale lekarze stwierdzili że nie można obciążać organizmu Hope i nie ma potrzeby na zabieg bo jedna nerka idealnie się sprawuje. Tylko że Hope każdego dnia odczuwała brak drugiej nerki. Była energicznym dzieckiem ale bardzo szybko się męczyła, musiała każdego dnia przyjmować wiele leków, musiała spać co najmniej 12 godzin na dobę ( nawet nie wiecie jakie to ciężkie dla trzykatki kochającej zabawe).

- mami znowu mnie nie słucha- poskarżyła się Hope Tony'emu przy śniadaniu a ja wróciłam na ziemie
- słucham aniołku tylko o czymś myślałam - powiedziałam
- a o cym- spytała Hope patrząc na mnie tym błekitnym spojrzeniem, które tak bardzo przypominało mi o NIM.
- powiem ci jeśli zjesz całego naleśnika- powiedziałam zadowolona ze swojego pomysłu. Hope na początku się zgodziła, ale już po kilku kęsach wstała od stołu mówiąc że więcej nie może i pobiegła myć zęby
- nie denerwuj się na nią- powiedział Tony widząc moją mine
- przecież wiesz że prawie nic nie je. Skąd ma brać siłę?- powiedziałam załamując głos
- je tyle ile potrzebuje jej organizm. Słyszałaś lekarza. Jest duża jak na swój wiek- powiedział przytulając mnie
- wzrostem. Wagowo ma niedowagę- powiedziałam wtulona w jego czarny służbowy garnitur
- ejjjj no ale ty też nie jesteś zbytnio gruba- powiedział wbijając mi lekko palca w żebra- nic nie tyjesz. A schudłaś przez te trzy lata- powiedział - przecież wiesz że to przez nerwy- powiedziałam
- może nie idźmy do pracy co? Ja odwołam klientów a tobie damy urloo na dziecko? Pójdźmy w końcu do tego zoo- zaproponował delikatnie odsuwając się ode mnie i patrząc mi w oczy
- taaaaaak!!!! Do zooo- krzyknęłam Holi podsłuchując naszą rozmowę i biegają dookoła nas
- dobrze już dobrze, ale nie biegaj tyle a teraz marsz do kuchni, musimy wziąć cukierki(tabletki)- powiedziałam popychając małą w stronę kuchni
- nie cem nie lubie tych cukielków mama!- krzykneła oburzona
- nie zjesz to idziesz dziś do przedszkola i nici z zoo- a ona posłusznie połkneła trzy nie duże tabletki popijając wodą.

***
Hope kochała zoo. Musiała być tu co najmniej raz w tygodniu, kochała wszystkie zwierzęta, zaczynając od kur a kończąc na wybiegu niedźwiedzia.
Nie wiem skąd ona brała tyle siły.
Jak zawsze w drodzę powrotnej usneła w aucie.
-ja ją przeniose do łóżeczka a ty rób nam kawę- powiedział ostrożnie wyciągając Holi z fotelika i już po chwili siedzieliśmy na balkonie z kubkami w ręku i patrzyliśmy na zasypiające miasto. Cały dzień w zoo całkowicie zwalił mnie z nóg.
- myślałaś o ślubie?- spytał
- trochę- przyznałam
- no i?- spytał
- nie wiem Tony to wszystko jest takie pomieszane. Nie moge teraz tak po prostu wrócić tam- powiedziałam
-nie masz tam wracać. Jedziesz na tydzień i wracasz żebym nie tęsknił- przyznał
- ale jak pojade a mama pozna Hope już nic nie bedzie jak teraz. Zaczną się odwiedziny, przyjazdy w święta-
- a co w tym złego- nierozumiał
- oni poukładali sobie życie nie moge im mieszać tylko dlatego że ja nie moge poukładać swojego- powiedziałam- tak bardzo nie wiem co robić. Jaką ja bede siostrą jak nie pojadę na jego ślub?- spytałam
-zawsze możesz jechać tylko na ślub albo polecieć samolotem to zawsze szybciej. Nie bedzie cie dwa dni tylko ja zajmę się Hope- powiedział starając się mnie pocieszyć
-nie. Na jaką ja wyjdę wtedy matkę? Jeśli mam jechać to z Holi- powiedziałam
- to już nie wiem jak ci pomóc skarbie- powiedział całując mnie delikatnie w czoło
-jedź ze mną- wyszeptałam nagle choć nie wiem skąd się wziął ten pomysł
-Jula i co osiągniesz? Wszyscy pomyślą że to moja córka- powiedział
- może tak by było najprościej? - spytałam
- nie kochanie. Prędzej czy później prawda wyszła by na jaw. I co wtedy?
A co z Holy? Mówi do mnie wujek tylko raz powiedziała tato. To się nie uda aniołku- powiedział spokojnie. Wiedziałam że się nie zgodzi. Był taki dobry i kochany... ma racje
- to co ja mam zrobić Tony- wyszeptałam załamując głos
- ej... maleńka. Znam cie pare ładnych lat i nigdy nie widziałem u ciebie choćby jednej łzy a byłem przy porodzie, nigdy nie widziałem cię załamanej . Wiec z tym problemem też sobie poradzisz twardzielko- powiedział
A ja głęboko wciągnełam powietrze aby się uspokoić i pociągnęłam łyk kawy z kubka
- zmieńmy temat. - poprosiłam - co z Emily?- zapytałam
Westchnął
- odporna dalej na mój urok- zażartował
- serio? No chyba jest ślepa nie martw się- zaśmiałam się
- nie nabijaj sie-skarcił mnie udając obrażonego
-nie nabijam się. Możesz mieć każdą laske z twoim wyglądem Tony. A do tego jesteś prawnikiem z zajebistą furą- powiedziałam
- ejjjj ja szukam żony a nie blachary- powiedział i zaczął mnie mocno łaskotać.
-przestań- poprosiłam przez śmiech
-nie dopóki nie przyznasz że też mnie pragniesz- powiedział dalej mnie łaskocząc ale mi nie było już do śmiechu...te słowa... wszystko wróciło. Ta sama sytuacja co kiedyś z Luke'm.
- co jest- spytał siadając spowrotem na ławce balkonowej
- wspomnienia - powiedziałam cicho
- Jula. Musisz znaleźć sobie chłopaka- powiedział
-kurwa Tony ile razy o tym gadaliśmy- warknęłam już zdenerwowana
- nie unoś się. Przecież wiesz że mam rację. Nadal czujesz coś do Luke'a- oznajmił
- pojebało cię- warknęłam- nigdy nic do niego nie czułam. Chce po prostu zająć się tylko Hope. Nie potrzebuję kolejnego debila- powiedziałam
- ale samej trudno wychować dziecko- - a źle mi idzie?- warknęłam
- nie denerwuj się nie o to mi chodziło- powiedział
- idź już- poprosiłam
- Jula nie zachowuj się jak dziecko- powiedział
- jestem dzieckiem i mam dziecko- warknęłam- idź już- powiedziałam. Nie dyskutował więcej po prostu wyszedł

Pragnij Mnie BardziejWhere stories live. Discover now