Rozdział 27

1.9K 155 11
                                    

 #Annie

Kiedy dziewczyna wyzwoliła całą swoją Magię, nie oszukujmy się, pozabijała wszystkich. Lecz to było jej pisane.

Razem z Mikem i Christopem stanęła przed Najwyższą Komisją Aniołów. Nie ukrywała zdziwienia, że jeszcze żyje. Mike stał jak zaczarowany, nie wiedział co się dzieje. Białowłosy rozsiadł się wygodnie i uśmiechał się szeroko.

- Witajcie na procesie. Będzie on dotyczył was i waszego żywotu- zabrzmiał mężczyzna.- Najpierw ty Annie, podejdź bliżej- zrobiła tak jak kazał- Jesteś oskarżona o śmierć tysiąca Demonów i Aniołów. Czy przyznajesz się do winy?

-Nie zaprzeczę tego co mi zarzucono- powiedziała.

- Masz coś na swoją obronę?

- Zrobiłam to, co uznałam za słuszne. Przepowiednia nie mówi słowo w słowo co mam zrobić, prawda?

- Tak, ale... czy coś jeszcze?

- Pradawni jakoś nie mają z tym problemu. Tak teraz to wszystko.

- Dobrze, weźmiemy Twoje słowa pod uwagę. Możesz odejść a niech podejdą Mike i Chris.

- T-tak?

-Jesteście oskarżeni o wzniecenie wojny i powstanie rebelii. Czy przyznajecie się do zarzuconych wniosków?

- Ależ to bzdura!- bronił się Christope.- Jaka rebelia, jaka wojna? To było już zapisane w starożytnych księgach, a na nas spadnie wina?

- Niestety muszę się z nim zgodzić- westchnął brat Seana- Nie wznieciliśmy żadnej wojny a tym bardziej nie powstała żadna rebelia przeciwko Demonom!

-Dobrze, sprawdzimy to. Rozejść się, ogłoszenie wyroków za mniej więcej godzinę.

Grupka przyjaciół skierowała się do poczekalni. Byli zmęczeni i pod denerwowani.

- Jak myślicie? Zetną nas?- spytał Christope.

- Nie! Przecież my nic złego nie zrobiliśmy.

- I oto właśnie chodzi- odparł Mike.- Robisz coś dobrego, źle, robisz coś złego, jeszcze gorzej.

- Najlepiej nic nie robić- powiedziała dziewczyna.

- I to jest dobry pomysł – zaśmiali się cicho.

- Jak myślicie, mnie skażą, prawda? To wszystko przeze mnie! Mogłam się nie wtrącać w wasze sprawy i olać całkiem przepowiednie- wstała i zaczęła nerwowo chodzić.

Chłopacy spojrzeli po sobie i wiedzieli co muszą zrobić. Także wstali i przytulili się do siebie. Ann zaśmiała się na ich gest, ale oddała „ miśka".

- Annie, mogę Cię na chwile prosić?- powiedziała kobieta z Komisji.

- Oczywiście – wyrwała się z uścisku i poszła za kobietą.

- Słuchaj... nie wiem jak Ci to powiedzieć.

- Po prostu bez owijania w bawełnę.

- Twoja matka, Eliana, tu była i ...no ten... została Podupadłą, ale ty nie masz się czego martwić. Nie jesteście zagrożeni?- powiedziała na jednym wydechu.

- C-co?!- tylko tyle mogła powiedzieć.

- Niestety zasłużyła na taką karę, przykro mi. A teraz zbierz swoje towarzystwo czas na prawdziwy proces – i odeszła.

Annie bardzo zdziwiona zwołała resztę przed komisję. Nie mogąc ustać na nogach, usiadła na zimnej tafli podłogi. Tam walały się liczne pióra, białe, czerwone od krwi czy srebrne. Ann wzięła jedno do ręki obejrzała z każdej strony. Przytuliła do siebie, po czym rzuciła w kąt. Nie mogła na to patrzeć. Czuła jak robi jej się nie dobrze.

- ... Annie, słuchasz mnie?

- Co? Nie znaczy tak, ale o co chodzi?- spytała zdezorientowana.

- Czy zgadasz się na wyrok?

- A powtórzy pan jaki on był?

Mężczyzna westchnął przeciągle, po czym wstał i powtórzył.

- Czy ty, Annie Gray, powołana z dwóch rodów, Demona i Anioła, zgadzasz się na to, aby zasiąść na tym oto krześle Najwyższej Komisji razem ze swoimi przyjaciółmi Christopem Blackiem i Mikiem Ellne?

- O ja piernicze- wyszeptała- To znaczy ...eee... chyba...




____________

Haha jest na wakacje rozdzialik! A reszty dowiecie się w epilogu!! Który nie wiem kiedy będzie :\/

Cieszmy się i radujmy się z wakacji ^.^

Ps. Podoba się rozdział??? :**

aeureka

Anielska Córka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz