Rozdział 19

2.1K 177 14
                                    

   Ważna notka po rozdziałem! Przeczytaj jeśli już tu jesteś :) 

*HENRY*

 Minął dokładnie miesiąc od zniknięcia córki Henry'ego. Na początku mężczyzna szukał jej, dzwonił po znajomych, wzywał niejednokrotnie policje, lecz wszystko na marne. Dziewczyna jakby zapadła się pod ziemię. Po tygodniu poszukiwań Gray dał sobie spokój i popadł w depresje. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, zakupił kilka litrów czystej wódki i upił się do nieprzytomności. Takim sposobem chciał zapomnieć o wszystkich przykrościach, o samotności,  po prostu o wszystkim co złego go spotkało, a było tego sporo.

Po pierwsze- śmierć Caroline, jego ukochanej, najpiękniejszej żony. Tylko dzięki wsparciu córki pozbierał się i zaczął normalnie funkcjonować.

Po drugie- zaginięcie córki, czy może nawet śmierć, przeszło mu nie raz przez myśl. Jego jedyne dziecko, ukochana córeczka tatusia, oczko w głowie, przepadło jak kamień w wodzie.

Po trzecie- stracił swoją stałą pracę, był bez środków do życia. Jeśli w ogóle chciał to życie prowadzić dalej.

Tak więc wszystko się waliło. Nic nie szło po jego myśli. Miał niekończącą się listę wydatków. Ach i jeszcze coś.

Po czwarte- chciał odgrzać coś w piekarniku, ale ten zapalił się. Przy czym zajęła się cała kuchnia. Więc obecnie, nie ma kuchni.

 Następnego dnia był na silnym kacu, po raz pierwszy w życiu. Nie miał żadnych środków przeciwbólowych, ani nawet wody w butelce. Poszedł więc do łazienki. Przejrzał się w lustrze. Wyglądał jak wrak człowieka. Podkrążone oczy, zapadnięte policzki, blada cera... To wszystko spowodowane jest nadmiernym stresem i ,ostatnimi czasy, także alkoholem. Obwiniał za to cały świat. 

 Wkurzony walnął pięścią w lustro, a to roztrzaskało się w drobny mak, raniąc rękę i policzek Henry'ego. Oparł się o umywalkę i spoglądał na szczątki lustra. Łzy spływały po jego policzkach, nie zatrzymywał ich. Czuł, że potrzebuje się wyżyć, wypłakać, wykrzyczeć. Nie mógł się powstrzymać i zaczął demolować resztę łazienki. Roztrzaskał wszelkie szafki. Zbił szyby w kabinie prysznicowej, przewrócił pralkę i zaczął po niej skakać, krzycząc histerycznie.

Kiedy skończył popatrzył na swoje "dzieło". Nie czuł żalu czy smutku, że zdemolował pomieszczenie. Wręcz przeciwnie, na jego twarz wpłynął słaby łobuzerski uśmieszek. Tak spodobało mu się niszczenie, że przeniósł je do salonu, jego sypialni i miał wkraczać na terytorium córki, kiedy coś go zatrzymało. 

Opanowała go tęsknota, ból. Nie był w stanie wejść do jej pokoju, wiedząc, że jej tam nie ma. Odszedł od zamkniętych drzwi i wrócił na zdewastowaną kanapę w salonie, a raczej tam co z niego zostało. Śmierć żony przyjął, więc czemu o córce nie może zapomnieć?

 Może dlatego, że jutro jest Boże Narodzenie, i spędzi je sam?

- Nie- szepnął do siebie- Ten scenariusz inaczej miał być napisany. Można jeszcze coś zmienić.

Wrócił do łazienki i wyciągnął spirytus. Usiadł na krześle i wlał go do wódki. Dosypał dość dużo środków nasennych i wypił ciurkiem. Zanim zasnął przypomniały mu się słowa czarownicy, która była u niego jakieś trzy dni temu.

- Annie jest teraz ze swoim gatunkiem. Nie możesz się winić za jej odejście. To był jej wybór, wasza wysokość- i wyszła szybko tak jak weszła.

- Wiem, że to był je wybór. Kocham cię Annie- szepnął i zapalił zapałki rozlewając resztę spirytusu, po czym zasnął na wieki, otulony ciepłymi płomieniami, tańczącymi wokół niego. Dopowiem tylko, że jego zwłok policja ani straż nie zdążyli ocalić. Spalił się na amen. To był jego wybór.




_______________________

Taka zmiana scenerii. Tym razem coś o Henrym.

Wiem, że to trochę zagmatwane, więc zadawajcie pytania do bohaterów książki!!!

Postarają sie odpowiedzieć, no może Henry nie, ale musicie sprawdzić czy odpowie :) 

Pozdrawiam i piszcie pytania!!

aeureka

Anielska Córka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz