Rozdział 24

1.9K 164 6
                                    

~~~***~~~


#Christope

-Jak to zostaje?- zdumiała się królowa- Beze mnie jesteście niczym!

- Władza Ci odbiła, uwierz mi. Zostaniesz tu, to lepiej Ci zrobi.

- Nie!- krzyknęła i chciała rzucił w chłopaka Magią, ale inne Anioły złapały ją od tyłu za nadgarstki.- Pożałujecie tego, zobaczycie.

- Po to mamy oczy Eliano. Żeby patrzeć. Na przykład jak spadasz z tronu i umierasz.

Ktoś walnął ją patykiem w głowę i nieprzytomna upadła.

- Szybko, szybko! Bo przejście się zamknie!

Anioły pobiegły za Chrisem i wskoczyły w wirujący portal, widoczny tylko dla nich, i udały się do Alliany.

- Bleee- pluł Chris wodą- Kto wymyślił takie portale? Skrzydełka mi przemoczyło- żalił się, śmiejąc.

- Może teraz wybierzemy się do Darkness?- spytał Mike.

- To dobry pomysł. Może przekabacimy ją na swoją...

- Nie- powiedział stanowczo Mike- To ma być Jej decyzja i nie możemy w nią ingerować. Czy tego chcemy czy nie. Wtedy to nie będzie miało sensu.

- Jak to?

- Jak ma wzywać pradawnych musi to zrobić tak z głębi serca. To od niej ma to "wyjść".

- Ale... wtedy my zginiemy!

- Czasami warto się poświęcić w słusznej sprawie.

Przysłuchujący się całej rozmowie Luke, zadał nurtujące go pytanie.

- Ale jak zginiemy. Przecież jesteśmy nieśmiertelni.

- No właśnie!- poparł go Chris, na co Mike westchnął.

- A kogo to obchodzi? Co może nas zabić?

- Czarna Magia..aaaa...dobra już wiem- odparł Christope.

- Taki zapłon, powiadam wam. A teraz do Darkness!

Wszyscy ruszyli za podekscytowanymi Mikem i Chrisem. Z tyłu słychać było róże szepty. Na przodzie nikt nie pozostawał dłużny.

- Słuchaj Chris, nawet nie próbuj jej przekabacać. Najlepiej trzymaj się od niej z daleka. Zrozumiano?

- Nom- mruknął- Ale ja bym tylko jej coś powiedział i...

- Lepiej nie Black. To może być niebezpieczna gra i lepiej nie interweniować za szybko.

- A tak po naszemu?

- Nie.Wmawiaj.Jej.Głupot-zaakcentował każdy wyraz.

- Dobra, zrozumiałem przekaz. Po prostu jesteś zazdrosny.

- A ty niesprawny umysłowo- odparował- I nie, nie jestem zazdrosny. Niby o co?

- Zadurzyłeś się w niej.

- Jasne, a tobie ogon urósł.

- No widziałem! Do twarzy mi w nim, nie?- zaśmiał się.

- Weź choć na chwilę stań się poważny, chłopie. To nie zabawa. Tu będą straty w Aniołach.

- Mówisz to tak jakbyśmy szli na wojnę.

- A nie idziemy?


~~~***~~~

#Annie

Dziewczyna miała zamiar iść do swojego pokoju, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu.

-Annie!- krzyknął Sean.

- Co?

- Musimy porozmawiać, chodź.

Złapał ją za ramię i wszedł do wielkiej sali, zamykając za sobą drzwi. Usiedli przy stole. Ciszę przerwał Sean.

- Słuchaj widziałem ich.

-Kogo?

- Anioły. Zbliżają się. Będzie wojna, czuję to. Mam do ciebie prośbę.

- Jaką?- zdumiała się.

- Mike idzie na czele razem z Christopem. Proszę Cię abyś nie spaliła ani nie wybuchnęła mojego brata, dobrze? Chroń go przed swoją własną mocą i odbijaj przed Czarną.

- Eee..... nie wiem co powiedzieć.

- Zgódź się. Może i odszedłem od rodziny, ale nadal kocham swojego braciszka, ok?

- No dobrze -westchnęła- Ale jak coś się nie powiedzie nie miej pretensji.

- Wszystko pójdzie dobrze. Miejmy taką nadzieję.




___________________

Ta-dam?! No hej miśkowe pandełki wy moje. Jednak znalazłam czas na rozdział ^^ Podziękujcie mojej złamanej nodze, bo pisałam to na w-fie :3

Nw czy się podoba :) Mam nadzieję, że tak.

Btw. Kogoś może shippujecie?? Jestem ciekawa waszych propozycji ^.^ :*

aeureka

Anielska Córka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz