Rozdział 1

9.9K 486 36
                                    

Po dwugodzinnym locie samolotem, rodzina królewska, doleciała do Nowego Jorku. Pierwszą noc przenocowali w pobliskim hotelu.W tym czasie Henry szukał domku jednorodzinnego na przedmieściach miasta. 

Następnego dnia wprowadzili się do domku. Z pieniędzy, które im zostały, kupili jedzenie, trochę ubrań dla dziecka i inne sprzęty domowe. Rodzina długo przyzwyczajała się do ubogich warunków mieszkalnych. Nie godzi się przecież, by królowa spała na byle kanapie.

Dwa dni później Henry znalazł pracę w biurze na stanowisku księgowego. Musiał przecież zarabiać na utrzymanie rodziny. Caroline razem z Annie wychodziła do miasta. Wielu mężczyzn oglądało się za nią, gdyż była naprawdę piękna. Jej twarz otaczała burza ciemnobrązowych loków. Jej ciemnozielone oczy i długie czarne rzęsy przyciągały szczególną uwagę.

Caroline Gray pochodzi z rodu Steward'ów, szlachetnie urodzonych w Londynie. Henry'ego spotkała przypadkiem na wakacjach w Walii. Tak wyszła za mąż i z nim zamieszkała.

Kobieta na każdym kroku obserwowała córkę. Czy zmienia się, czy jest wszystko w porządku.

Kiedy trzyletnia Annie zaczęła chodzić rodzice odetchnęli z ulgą, że dziecko przeżyje. Mała zadawała dużo pytań, dlatego pewnego popołudnia ojciec wziął ja na kolana i zaczął mówić:

-Posłuchaj, słoneczko Ty moje, mimo, że mieszkamy tu, w Nowym Jorku, to ty urodziłaś się w Walii. Rozumiesz? Zapamiętaj to sobie.

-Dlaczego?- spytała.

- Kiedy będziesz większa dowiesz się wszystkiego, zgoda? - dziewczynka kiwnęła głową i wtuliła się w ojca. 

Następnego dnia poszła z mamą na zakupy. W drodze do sklepu spotkały kogoś. Tajemniczy mężczyzna rzucił się na Caroline. Kobieta odepchnęła dziecko i zwinnie powaliła mężczyznę w czerni. Kopnęła go jeszcze w żebra, po czym wzięła córkę na ręce i zaczęła biec w stronę miasta. Przed sklepem zwolniła kroku. Opanowana weszła do sklepu i postawiła małą na nogi.

-Co będzie na obiad? - spytała.

-Wymyśl coś. Pomożesz mi przy przygotowaniach? 

-Taak!- krzyknęła uradowana i zaczęła biegać po sklepie w poszukiwaniu produktów. Caroline zaśmiała się cicho. 

Zapłaciły i wyszły ze sklepu. Ciszę przerwało pytanie Ann:

- Mamo, kto to był?

-Nie wiem kochanie- skłamała kobieta. Rozglądała się po ulicy, ale nikt już ich nie napadł. Weszły do domu i od razu kobieta zaryglowała drzwi. Poszły do kuchni. Była niewielka, ale poręczna. Rozłożyły produkty na blacie i zaczęły szykować obiad.

Godzinę później wrócił Henry. Zdziwił się, gdy zastał zamknięte drzwi. Zaczął pukać. Nikt nie otwierał.

- Kochanie to ja. Otwórz - po chwili w drzwiach stanęła królowa i zarzuciła ręce na szyje męża.

Obiad zjedli w ciszy. Jadalnia znajdowała się na prawo. Na środku stał mały stół i cztery krzesła. Na głównej ścianie wisiał telewizor, a pod nim stała mała komoda.

Annie przyniosła swoje zabawki i, na ciemnym dywanie, zaczęła się bawić. Rodzice cały czas siedzieli przy stole i rozmawiali szeptem.

- Kto to był? Pamiętasz jakieś znaki szczególne?

-Wysoki, szczupły blondyn w czerni. Na prawym nadgarstku zauważyłam naszą flagę walijską.

-Smok - kobietą pokiwała głową. - To któryś z naszych?- spytała.

- Niewykluczone- odparł spokojnie Henry. Caroline odruchowo wzięła córkę na kolana i wtuliła się w nią mocno. - Caroline, wiesz może kto przejął władzę nas "naszym" państwem? 

-Chyba nie myślisz..- kiwnął głową a kobietą jęknęła. 

Rodzice dziewczynki byli przekonani, że dziecko nie przysłuchuje się zbytnio rozmowie. Byli w błędzie. Annie wszystko słyszała, każde słowo.

Gdyby wiedzieli co ich czeka, wynieśliby się stamtąd.


_________

No to mamy pierwszy rozdział :) 

Sorki za jakiekolwiek błędy

Anielska Córka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz