Rozdział 7

4.5K 270 21
                                    

  Napiszę wam kiedy włączyć piosenkę! 

   Stanęła przed drzwiami. Chciała je otworzyć, ale były zamknięte. Obeszła powoli budynek w poszukiwaniu uchylonego okna czy oznak życia w mieszkaniu. Dom był pusty. Westchnęła i poszła przed siebie.

  Chciała iść do Emmy, ale ta była jeszcze w szkole. Maszerowała piaskową ścieżką. Normalnie żwir chrzęściłby pod nogami, ale nie jej. Ona szła bezgłośnie. Wtuliła się w płaszcz i myślała czemu ona? Jak tak można?

- Co się tu do cholery wyrabia?!- po chwili zdała sobie sprawę, że krzyczy. Zamknęła się i poszła dalej.

  Nie wiedziała dokąd idzie. Miała zamiar iść przed siebie, a nogi same ją prowadziły. Takim oto sposobem doszła do pobliskiego parku.

Włączyć muzykę!

 Zaszyła się w głębi i usiadła pod jednym z rozłożystych drzew. Oparła głowę o kore drzewa i zamknęła oczy. Usłyszała Głos:

- Uważaj na siebie. Nie wszystko jest tym, czym się wydaje.

  Chciała o coś zapytać, ale poczuła stracenie łączności. Do ręki wzięła nóż. Wpatrywała się w swoje odbicie. Nagle usłyszała szelest. Sprężynowiec schowała pod płaszczem i wstała powoli. Zrobiła półobrót, wystawiła ostrze i stała twarzą w twarz z..... Adamem! Poczuła ulgę, ale zaraz spięła wszystkie mięśnie.

- Śledzisz mnie? - spytała.

- Przechodziłem i wpadłem na ciebie.

- Tsa jasne. Idź. Stąd.

- A co? Pobijesz mnie?

  Annie jakby czekała na sygnał, rzuciła się na chłopaka. Uderzyła go w nos. Potem kopnęła w brzuch. Zanim upadł z pięści uderzył w twarz dziewczynie. Ta jęknęła cicho i zaczęła wymachiwać nożem. Po chwili z policzka Adama sączyła się krew. Cofnęła się o krok i przyglądała się swojemu "dziełu".

- Boże- szeptała do siebie. Chciała uciec, ale nogi miała jak z ołowiu.

Uciekaj stąd! , ponaglał ją Głos. Jakby odzyskała siły ruszyła biegiem przed siebie. Ani razu nie odwróciła się za siebie. Wybiegła na główną ścieżkę, nie namyślając się dłużej skręciła w prawo. Dziesięć minut później była na rozdwojeniu dróg. Przystanęła i obróciła się. Nikt za nią nie szedł ani nie biegł. Wbiegła w lewą ścieżkę i po  chwili biegła chodnikiem. Znowu nogi same ją prowadziły bez jej udziału. Zmęczona, zła i spocona znalazła się przed domem. Ale to nie był jej dom. Na werandzie stała Emma, czarownica.Uśmiechała się ciepło do dziewczyny i ręką ponaglała, by podeszła. Ann wolnym krokiem szła w jej kierunku. Dzieliły je już tylko cztery schodki.

- Ty mnie widzisz?

- A czemu nie? - zaśmiała się kobieta. - Opowiesz mi za chwilę. Wejdź, proszę.

Kobieta zniknęła w pomieszczeniu a dziewczyna powolnym krokiem pokonywała schody. Weszła do środka i zalała ją fala ciemności. W domu nie było okien. Poszła do salonu i usiadła na jednej z kanap. 

- Czemu miałam Cię nie widzieć?

- W szkole...- urwała na chwilę- nikt nie zwracał na mnie uwagi. Jakbym była...

- Niewidzialna? Słuchaj teraz uważnie. To będzie krótka lekcja o twoim gatunku. Jak już wiesz Anioły żyją w niebie. Tam są exesis, czyli z pokolenia na pokolenie.To czystej krwi Anioły. Jest jeszcze druga grupa, loup-exesis , są one półkrwi. Od wielu pokoleń nie zdarzył sie taki potomek. Jesteś pierwsza od bardzo dawna.

 - Czyli ja jestem tym loup czymś tam. Skoro wymarły to ktoś na nie polował. Kto?

- Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Ale wiem, że musisz chodzić do szkoły i normalnie funkcjonować. Tak jak dawniej, aby nie wzbudzać podejrzeń. No- wstała - pewnie masz mętlik w głowie. Wróć do domu i pomyśl nad tym.

  Stała przed drzwiami. Pociągnęła za klamkę i drzwi się uchyliły. Odetchnęła i weszła do środka.

Oby mnie widział. Jestem tu i musi mnie widzieć!, myślała.

- Tato? - wołała. Zero odpowiedzi. Poszła w głąb. Znalazła go w kuchni nad talerzem z makaronem. - Hej. Tato!!

- O cześć. Kiedy wróciłaś?

- Niedawno.

- Głodna? - przecząco pokiwała głową.- Trudno.

Poszła do swojego pokoju i przebrała się w czarną koszulkę z napisem Keep clam and..., tego samego koloru spodnie i czarną bluzę z kapturem i ciemne trampki. Usiadła na kanapie i wzięła torbe na kolana. Sprawdziła zawartość. Szczotka do włosów, kartka papieru i ołówek, pieniądze. Spakowała jeszcze trochę czystych ubrań i przerzuciła ją przez ramię. Zarzuciła płaszcz matki na ramiona i wyszła z pokoju. Zajrzała do kuchni. Na blacie leżał nóż kuchenny. Wrzuciła go na spód torby.

- Tato. - nie słyszał- Tato! Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. Jeśli nie masz nic przeciwko to nic nie mów! - nie doczekała się odpowiedzi, więc wzruszyła ramionami i ruszyła przed siebie. Uczesała włosy w warkocza i zarzuciła kaptur na głowę i wyszła. 

  Stała dziesięć metrów od domu. Odwróciła się i spojrzała ostatni raz na dom. 

 Czy ja dobrze robię?

Skoro Henry Cię nie widzi, nic już z tym nie zrobisz.

Odetchnęła głęboko, odwróciła się na pięcie i poszła, w kroplach deszczu, gdzie nogi ją poniosły. Ręką przetarła mokre,od kropel deszczu, policzki. Doszła do bramy szkoły. Stanęła przed nią. Zamrugała kilka razy oczami i przeskoczyła przez ogrodzenie. Usiadła na kamiennym stopniu. Oparła głowę na rękach i wpatrywała się przed siebie. 

 Usłyszała kroki i ciche szelesty. Odwróciła wzrok i napotkała wzrok tajemniczego mężczyzny.




_________________________

I jak wam się podoba nowy rozdział i muzyka w mediach? 

Jak myślicie kim będzie owa postać?

Przepraszam, że tak późno ;) 

Ps. Sorki za błędy. :D

Anielska Córka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz