Rozdział 21: W poszukiwaniu drogi

5.8K 322 35
                                    

Czekałam zamknięta w wiadomości. Mam nadzieję, że ten gostek szybko ją otworzy bo strasznie mi się nudzi. Siedziałam w linku wiadomości jakieś trzy godziny, myślałam że zwariuję! W końcu wiadomość została otwarta, a link otworzony. Wybiegłam z tam tąd jak najszybciej umiałam. Gostek zdziwiony, że nic nie znalazł w linku wyłączył pocztę. Wyszedł gdzieś zostawiając otwarty komputer. Oczywiście pierwszym moim krokiem było wejście do internetu. Starałam się znaleźć Bena, niestety bez skutku. Chłopak nie używał widocznie komputera, co wydało mi się dziwne. No nic, teraz skoncentruję się na tym by nauczyć się wychodzić z komputera. Przytknęłam nos do szyby, laptop był podłączony do prądu. W rogu zobaczyłam wetknięty kabel. Weszłam do niego. W środku było dość tłoczno, musiałam wytrzymać. Droga była strasznie długa i kręta. Kiedy wreszcie dotarłam do kontaktu wypchnęłam wtyczkę. Widziałam pokój, był ogromny albo ja byłam taka mała. Wystawiłam rękę, która błyskawicznie urosła do normalnych rozmiarów. potem kolejną rękę, głowę, a na końcu nogi. Udało się! Stałam w pokoju, zauważyłam lustro. Podeszłam do niego i zaniemówiłam. Moje oczy! Były całkiem czarne, jak u Bena i Silvera z wyjątkiem małej, czerwonej kropki, która była za pewne moją źrenicą. Byłam zmęczona, chciałam odpocząć. Wślizgnęłam się z powrotem przez wtyczkę do laptopa. Pobrałam obrazek pokoju. Już miałam kłaść się spać kiedy zobaczyłam zdziwioną minę mężczyzny patrzącą na wyciągnięty kabel. Wyłączył laptopa, a ja poszłam spać. Postanowiłam, że jutro poszukam dalszej drogi. Obudziłam się zalana potem. Miałam koszmar. Nie pamiętałam go dokładnie ale wywoływał u mnie zimne dreszcze. Poszłam wziąć prysznic co mnie ocuciło. Rzecz jasna, byłam w laptopie tego faceta. Siedziałam na wpół przytomna na stole, nie mogłam spać. Cały czas myślałam o Benie i Silverze, oni chyba coś do mnie czują. Nudziło mi się więc weszłam w Mapy Google. Wpisałam adres mężczyzny, ja byłam w Białymstoku?! Kopara mi opadła, internetowa poczta jest szybka. Oczywiście musiałam znaleźć drogę do lasu, w którym to wszystko się zaczęło. Prześledziłam drogę i dotarłam do najbliższego adresu. Zapamiętałam go i wyłączyłam przeglądarkę. Zrobiłam się głodna. Wróciłam jeszcze raz w Google. W grafice wyszukałam pizzę. Pychota! Oczywiście nie obyło by się bez shake'a. Już przynajmniej nie byłam głodna. Wróciłam do swojego pokoju. Siedziałam na kanapie i rozmyślałam. Dlaczego Ben nie używa laptopa? To pytanie dręczyło mnie przez większość czasu. Ktoś odpalił laptopa, zabawa się zaczyna! Zobaczyłam chłopaka w moim wieku siedzącego przed komputerem. Włączyłam Worda, chłopak się wystraszył.
"Witaj" napisałam. Chłopak z przerażoną miną odpisał.
"Kim jesteś?". Oczywiście odpisałam.
"Jestem w komputerze.". Chłopak gdy to przeczytał zrobił zdziwioną minę.
"Co tam robisz?". Chciałam zobaczyć jego reakcję.
"Ja nie żyję..." odpisałam. Gdy tylko to przeczytał zamknął przerażony laptop. Po jakimś czasie znowu napisał.
"Skoro tak to pokaż mi się!" napisał z przebiegłym uśmieszkiem. Zrobiłam to o co prosił. Tak jak wczoraj wieczorem wyszłam z laptopa. Chłopak widząc moją rękę wychodzącą z kontaktu wrzasnął. Wyszłam i stanęłam przed nim, wpatrując się w niego swoimi czarnymi oczami.

-Chciałeś mnie zobaczyć... Więc patrz! - chłopak wrzeszczał w niebo głosy. Ja natomiast stałam i z sadystycznym uśmiechem wpatrywałam się w niego. Wybiegł z pokoju. Ja szybko wróciłam do laptopa i skasowałam naszą rozmowę, schowałam się. Chłopak wrócił z mężczyzną którego widziałam wczoraj.

- Tato w tym laptopie jest jakaś dziewczyna! - wrzeszczał - Jakiś duch! - mężczyzna obadał syna wzrokiem - Rozmawiałem z nią zobacz!

Chłopak otworzył Worda, był pusty. Mężczyzna wyszedł z pokoju zostawiając chłopaka samego.

- Wyjeżdżam więc opiekuj się domem! I bez świrowania! - krzyknął mężczyzna wychodząc. Chłopak miał minę jakby zobaczył trupa, no cóż, zobaczył. Chłopak wyszedł, ale po chwili wrócił z nożem. Siedział na łóżku i wpatrywał się w laptop. Nie dawałam znaku swojej obecności. Zaczęło się ściemniać. Chłopak położył się, cały czas szeroko otwartymi oczami, patrzył na komputer. Po chwili nie wytrzymał, zasnął. Miałam ochotę zrobić mu małego psikusa. Rozkręciłam głośność na laptopie i głośnikach na full, po czym włączyłam moją ulubioną piosenkę; Timmy Trumet & Savage - Freaks. Gdy tylko włączyłam piosenkę chłopak wyskoczył z łóżka, i spadł z hukiem, który na szczęście nie  zagłuszał basów piosenki. Chłopak dopadł do laptopa i rozwalił głośniki. Wtedy już wiedziałam, że nasz zawodnik jest strasznie słaby. Chłopak stał wściekły, na środku pokoju.

- DAJ MI ŚWIĘTY SPOKÓJ! - wydarł się na całe gardło, to była muzyka dla moich uszu. Znów siedział na łóżku i patrzył na laptop, żadnych znaków mojego istnienia. Był już tak zmęczony, że zasnął, znowu. Chciałam by nie mógł się po tym żarcie pozbierać, więc wyszłam z laptopa. Usiadłam obok niego. Pogładziłam jego jasne włosy.

- Wstawaj śpiochu! - powiedziałam ciepłym głosem. Chłopak uśmiechnął się, miał zamknięte oczy. Kiedy je otworzył uśmiech na jego twarzy, zastąpiło przerażenie. Chłopak leżał sparaliżowany strachem na łóżku.

- Czego ode mnie chcesz...? - zapytał przez łzy. Pokazałam palcem na nóż, który leżał na stole. Chłopak podszedł do noża, chwycił go i spojrzał na mnie.

- Żegnaj zły świecie... - powiedział po czym poderżnął swoje gardło. Upadł na ziemię, leżał w wielkiej kałuży krwi. Po jakimś czasie gapienia się na jego zwłoki wróciłam do laptopa.

- No nic, czas do domu! - powiedziałam do siebie. Już miałam zamiar wysłać się do mojego byłego, Krystiana, ale zawahałam się. Włączyłam net. Szukałam go, ale nie było po nim ani śladu. Zanim jednak zrobiłam cokolwiek na tapetę ustawiłam wielki czerwony napis; "Game Over". Skasowałam większość ikon za pulpicie, jednymi słowy  zawirusowałam go trochę, nie dało się go wyłączyć. Wysłałam się do Krystiana, zemsta będzie słodka...

Pewnego razu w szkole... Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu