82.Mów mi Kate

1.3K 122 35
                                    

- Mamo dzisiaj Luke do mnie przyjdzie! - wydarła się na cały głos dziewczyna, schodząc po schodach. Nie obchodziła ją wczesna pora, ponieważ wiedziała, że rodzicielka już dawno nie śpi. Nie przejmowała się też smacznie śpiącym Aaronem, który usłyszawszy jej krzyk, wydarł się dwa razy głośniej.

- Zamknij mordę, próbuje spać! - wywróciła jedynie oczami, wchodząc do kuchni. Czterdziestoletnia kobieta krzątała się po kuchni, wycierając mokre naczynia. Nuciła pod nosem piosenkę dobiegającą z radia, która w ostatnich dnia podbijała listy przebojów. Uśmiechnęła się promiennie do córki, gdy zobaczyła jej twarz obok siebie.

- Dzień dobry kochanie - rzuciła, posyłając jej ciepły uśmiech. Kto jak kto, ale Katherine Felton była jedną z najbardziej promiennych osób, jakie Raven znała. Z bólem musiała przyznać, że tak jak wizualnie były do siebie podobne - tak ich charaktery były całkiem różne. Kate była spokojną, opanowaną kobietą, podczas gdy jej córka była impulsywna i mówiła nim zdążyła to przemyśleć. Obie miały ciemne włosy i oczy, drobną budowę ciała i niski wzrost. Jedynie Aaron swoim wzrostem wdał się w ojca, który gdy bliźniacy byli mali, zostawił ich. 

- Mógłby dzisiaj przyjść Luke? 

- To ten od wiadomości? - zapytała dla upewnienia się. Blondyn nie odwiedzał dziewczyny w domu. Z reguły to ona przesiadywała u nich, więc miłą odmianą dla nich było spędzenie czasu samemu, u niej. Raven przytaknęła gwałtownie, wywołując tym chichot u matki. - Oczywiście, jeżeli zje mój popisowy obiad.

- Robisz dzisiaj lasagne?! - niemal pisnęła, a w jej oku pojawił się błysk. Ta potrawa od zawsze była jej ulubioną, a szczególnie w wykonaniu Kate. Kobieta odgoniła ją od siebie, gdy ta rzuciła jej się na szyję, wyjadając w między czasie starty ser.

- Wynocha, bo jeszcze nic nie dostaniesz - zagroziła, machając jej przed twarzą palcem. Brunetka ostatni raz podkradła przysmak z talerzu, uciekając szybko na górę.

* * *

- Dziękuję za przepyszny obiad, Pani Felton - Luke otarł kąciki ust serwetką, uśmiechając się ciepło do kobiety. Dziewczyna nie myliła się, gdy powiedziała, że jej matka robi najlepszą lasagne pod słońcem. Chłopak zjadł dwa ogromne kawałki i pewnie gdyby nie pękał z przejedzenia, zjadłby i kolejny. 

- Jaka tam pani. Mów mi Kate - zaśmiała się cicho, posyłając mu szeroki uśmiech, co odwzajemnił. 

- Wow, wow, bo jeszcze zaraz pomyślę, że Luke jest twoim sekretnym kochaniem, Kate - parsknął Aaron, biorąc łyka soku. Aaron i Raven mieli w zwyczaju mówić do kobiety po imieniu, gdy żartowali, albo po prostu mieli na to ochotę. Nie okazywali tym jej braku szacunku - po prostu tacy byli i Kate to nie przeszkadzało. 

- Oh tak, kurczę przejrzałeś nas Aaron! - teatralnie westchnęła, smutniejąc - ja i Luke mieliśmy się przed Wami ujawnić, ale nie wiedzieliśmy jak - wypuściła głośno powietrze, kręcąc nosem. Dziewczyna nic nie mogła poradzić na to, że na same wyobrażenie sobie Luke'a w ramionach swojej matki, zakrztusiła się pijącą wodą. Blondyn parsknął, klepiąc ją kilka razy między łopatkami. 

- Wiesz, twoja mama jest naprawdę fajna - rzucił, gdy znaleźli się w jej pokoju. Rozłożył się na jej dwuosobowym łóżku, kładąc dłonie pod głowę. 

- Oh wiem i polubiła Cię. Jedyną osobą, której pozwoliła do siebie mówić po imieniu na pierwszym spotkaniu był Connor. Ale to może dlatego, że mieliśmy jakieś cztery lata - szeroki uśmiech zagościł na jej twarzy, gdy wróciła wspomnieniami do ich momentu poznania się.

 Byli wtedy w przedszkolu, a starszy chłopiec z wyższej grupy zepchnął ją z drabinek. Raven zaczęła płakać, a z jej kolan pociekła krew. Dłonie zrobiły się brudne od żwiru, a jej buzia pokryła się czerwienią. Connor, który grzebał łopatką w piasku widząc to, szybko podbiegł do dziewczyny, pomagając jej wstać. Jej fioletowa sukienka była teraz cała brudna, a białe rajstopy się podarły. Connor swoimi małymi dłońmi otarł jej zapłakane policzki, uśmiechając się do niej. 

- Nie płacz, boli? - zapytał, wskazując na kolana. Ta jedynie skinęła główką, szlochając cicho i pociągając nosem. Blondyn schylił się i zaczął dmuchać na jej obite nogi powietrzem, chcąc złagodzić ból. Pomógł jej otrzepać się ze żwiru i zaprowadził na ławkę. Z trudem oboje się na nią wdrapali, jednak gdy tylko udało się im to zrobić to przesiedzieli tam cały dzień. A potem kolejny i kolejny.

Kolejna z kolei część Star Warsów leciała na laptopie i mimo, że Raven znała te filmy doskonale, to z każdą sekundą filmu przeżywała całą historię na nowo. Luke'a bawił fakt, jak bardzo ona potrafiła się wciągnąć i wczuć w coś, zapominając o otaczającym ją świecie. Większość czasu, którą Felton spędziła na dokładnym oglądaniu filmu i komentowaniu go, on spędził na przyglądaniu się dziewczynie. Skanował jej twarz, dłonie, całe ciało, które teraz znajdywało się zaledwie kilka centymetrów od niej. Nieświadomie wtuliła się w jego klatkę, kładąc głowę dokładnie nad sercem. Dłonie Luke'a wplątały się w jej włosy, zaczynając się nimi bawić. Film dobiegł końca, a on nawet nie spostrzegł, że swoimi ruchami doprowadził dziewczynę do snu. Nie miał serca jej budzić, nie chciał jej budzić. Sprawdził godzinę, która pokazywała jedenastą wieczorem. Ziewnął. Nie chciało mu się ruszyć z miejsca, jednak wiedział, że powinien wracać. Gdy próbował wydostać się spod dziewczyny, ona jeszcze bardziej się w niego wtuliła. Zrezygnowawszy z powrotu do domu, ułożył się do snu, z dziewczyną swoich marzeń w ramionach.


qotd: ulubiona piosenka an ten moment?

qotd2: chcielibyście drugą część tego opowiadania?

internet friends ✉️ hemmings /przerwaneWhere stories live. Discover now