Thirty-one ✖️

580 35 2
                                    

Tydzień później
Obudziłam się z lekkim bólem głowy, dziś mamy ostatni dzień a potem weekend. W końcu ten tydzień się cały czas dłużył. Poprawy, wszystkie zaliczenia, szykowanie do balu, na który zresztą nie idę, ale zawsze musze pomóc Anabel. Pomagałam też w dekoracji powiem, że w tym roku to szkoła przeszła samą siebie.
A co do balu nie idę bo nie mam z kim, nie mam sukienki i nawet nie umiem tańczyć, tak tak Ann jesteś beztalenciem.

Niby dostałam pare zaproszeń, ale po co miałabym się zgadzać skoro słabo bym się bawiła? A nie chce nikomu ani sobie niszczyć wieczoru. Tak spędzę chociaż jedząc lody i oglądając mój fav serial.

Lekcje w szkole minęły tak szybko, ale nie mam co się dziwić każdy był już zmęczony. Na lekcjach i tak praktycznie nic nie robimy, więc jaki sens jest chodzenia do szkoły? Dla mnie taki, że moja frekwencja jest do dupy i nie mogę sobie teraz zrobić wagarów.
Nadal nie wiem jak to możliwe, że jestem w Nowym Jorku już prawie rok. Pokochałam to miasto, ale nic nigdy nie stanie na drodze mojej miłości do LA.

O 12:00 wróciłam już do domu, bal zaczyna się o 20:00, a o 15:00 jestem umówiona z Anabel.

Z tego powodu, że mam jeszcze 3 h postanowiłam, że przejdę się na plaże.

Chodząc po ciepłym piasku, który ogrzewał moje stopy, przypominały mi się wszystkie wspólne chwile z Nashem.

*wspomnienia*
- Nash, ale jesteś pewien że nic mi się nie stanie?
- Ann, złapie cie, obiecuj!
- Ale ja nie umiem pływać.
- Złapie, obiecuje. Ufasz mi?
Po tych słowach 8 letnia dziewczynka skoczyła z pomostu, ale nie bała się nie wiedziała, że zostanie złapana przez swojego przyjaciela. Właśnie tego dnia nauczyła się pływać.

*2*
-Nash?
- Tak?
- Możemy iść, jest mi zimno.
Wtedy 12 letni chłopak po prostu zdjął z siebie bluzę i nałoży na swoją zmarzniętą przyjaciółkę, po czym przytuli ją do siebie by ją ogrzać.

*3*
- Nash, przecież wiesz, że nie umiem jeździć.
- Spokojnie nauczę cie.
- NASH!! Nie puszczaj mnie!

14 letnia Ann coraz mocniej zaciskała rękę przyjaciela, jakby uważała, że to jedyny ratunek. Niby mała deska na czterech kółkach, a sprawiała w dziewczynce tyle stresu.
- Ann jestem tu.

Wtedy dziewczynka po prostu zamknęła oczy i pojechała, udało jej się bez żadnego upadku, w końcu strach minął i to tylko dzięki Nashowi. Dzięki temu, że osoba, której dziewczynka ufała najbardziej była przy niej, pomogła pozbyć się jej strachu, dodała jej otuchy. To jest po prostu prawdziwa przyjaźń.

*4*
- Nash, co to za miejsce, tu jest pięknie..
- To moje miejsce, a ty zasłużyłaś by znać te miejsce.

Powiedział chłopak łącząc wspólnie ich ręce. Właśnie w tym momencie znajdowali się na wzgórzu, z którego miasto wygladała prześlicznie. Był tak tylko spokój i ich dwójka. Dwójka przyajciół, którzy zawsze się wspierali, zawsze się rozumieli i zawsze wiedzieli, że mogą na siebie liczyć.
- Ale dlaczego zasłużyłam?- zapytała Ann, wpatrująca się w błękitnie niebo, na których znajdowały się małe pierzaste chmury.
- Bo jesteś częścią mojego życia i zawsze będziesz. - odpowiedział chłopak całując swoją przyjaciółkę w czoło.

Czas leciał bardzo szybko, ale im to nie przeszkadzało, ważne że byli we dwoje.

W końcu dziewczyna po długiej ciszy podniosła głowę z klatki piersiowej  chłopaka, na której wcześniej leżała.
- Nash, zostaniesz ze mną na zawsze, po mimo tego co w przyszłości się wydarzy?
- Obiecuje.

Friends..?/ Nash GrierWhere stories live. Discover now