Twenty-nine ✖️

522 30 3
                                    

WAŻNE PYTANIE POD ROZDZIAŁEM!!!

Obudziłam się rano z bólem głowy, która zaczęła już po woli pulsować. Na mojej tali leżała czyjaś ręka. Gdy się odwróciłam moim oczom ukazał się słodki, śpiący Nash, który wyglądał jak aniołek. Po chwili przypomniało mi się wszystko. Jedyne co w tym momencie zrobiłam to walnęłam z całej siły siebie w czoło.
- Ty głupia idiotko, co ty zrobiłaś. - mówiłam to tak cicho, by nie obudzić chłopaka.

Cicho wstałam z łóżka, nałożyłam ręcznik na swoje nagie ciało i wyszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w nowe, czyste ciuchy, które pożyczyłam od Maggie. Jak narazie się jej nie przydadzą a potem oddam, kiedyś tam.

Wchodząc do pokoju, widziałam że Nash jeszcze śpi. Podeszłam bliżej i pocałowałam go lekko w usta, ale tak żeby się nie obudził.
- Nash, tak bardzo cie przepraszam. Przepraszam że uciekłam, przepraszam, że o to nie walczyłam. Przepraszam że prze zemnie zdradziłeś Amandę, przepraszam, że cie cały czas ranie, cholernie przepraszam. - mówiłam to cicho, nie chciałam go budzić, ale w głębi duszy miałam nadzieje że to usłyszy.
- Obiecuje nigdy już nie zrujnuje ci życia, zapomnij o mnie, bądź w końcu szczęśliwy. Kocham Cie. - przy ostatnim zdaniu wytarłem łzy, które leciały mi strumykiem z oczu, ale mimo to, że mu wszystko powiedziałam nadal jest mi źle. Bo mózg mówi że robie dobrze, ale serce najchętniej uciekło by od mojej osoby i było w ciąż obok niego.

Wzięłam swoje wszystkie rzeczy i po prostu zrobiłam to co zawsze robie. Uciekłam. Oczywiście napisałam karteczkę dla Maggie i Camerona. Spali razem ze sobą na kanapie i powiem że wyglądali tak uroczo. Widziałam nawet jak Maggie uśmiecha się przez sen. Życzę im największego szczęścia!

Dochodziła dopiero 7:00 więc nie trudno mi było wymknąć się z domu, oczywiście zapomniałam dodać że każdy był taki pijany, że nawet nie dał rady podnieść powiek.

Czułam się okropnie, postanowiłam że zajadę na kawę, ale mimo 2 kubków nadal głowa mi pękała, a oczy się zamykały. Za 2 godziny mam samolot. Nawet nie wiecie jak biłam się z myślami, mimo wszystko kocham go, ale nie mogę tu zostać co z mamą, tatą, Sammym, ze szkołą. Może i został mi miesiąc nauki, ale jednak trzeba ją skończyć. Wzięłam ostatni łyk mojej kawy i już siedziałam w taxi, która wiozła mnie na znienawidzone lotnisko.

6 godzin w samolocie to męczarnię jak dla mnie, przez te kawy nie mogłam nawet zmrużyć oka, niby nie mogę zasnąć, ale czuje się wykończona i fizycznie i psychicznie.

Myślałam że jak się już przeprowadzę do NY wszystko się wcześniej czy później ułoży,ale teraz nawet sama w to nie wierze. Te wszystkie osoby, miejsca, rzeczy to po prostu mnie przytłaczają.
Ale w LA zostałabym tam kompletnie sama. No tak jest Maggie, która jest w 7 miesiącu ciąży i ma chłopaka, który jej nie pamięta, sama jest w złym stanie psychicznym bo to też ją przytłacza, ale jest tam Cameron i po mimo tego że nie pamięta nie zostawi jej. To byłam kiedyś ja i Nash wspieraliśmy siebie nawzajem, niestety wszystko spieprzylam, a teraz zamiast to naprawić uciekam.

Na lotnisku czekali na mnie rodzice, nie wyglądali na bardzo złych, chociaż wzrok taty wyglądał jakby chciał mnie zabić. W sumie nie dziwie się nie mieli ze mną kontaktu przez 3 tygodnie, nie wiedzieli za bardzo czemu wyjechałam i nie wiadomo kiedy wrócę. Czy nie dość że jestem okropną, przyjaciółką, byłą dziewczyną to jeszcze córką?

Teraz jedyną rzeczą, o której marzę to łóżko, herbata i sen. Jadąc samochodem widziałam, że rodzice chcieli zacząć rozmowę, ale zaczęłam udawać że śpię, więc sobie odpuścili. Wiem i tak że mnie to nie ominie, ale jeszcze nie wiem jak mam im to wszystko wytłumaczyć.

Gdy byłam już w domu, szybko pobiegłam do mojego pokoju rzucając się na łóżko i po prostu zasnęłam. Tak zdecydowanie tego najbardziej potrzebowałam.

NASH POV
Obudziłem się rano z nadzieją ujrzenia mojej największej księżniczki, którą jest Ann. Moja mała słodka Ann, której każda cześć ciała była idealna. Może to trochę dziwnie zabrzmieć, ale wczorajszej nocy trochę udawałam nie byłem aż tak pijany, żeby nie wiedzieć co robię. Może zachowałem się jak dupek albo egoista myślący tylko o sobie. Ale tak właśnie cholernie jej potrzebowałem. Nawet tego by trzymać jej chudą, malutką rączkę w swojej dłoni. Mimo, że minęło tyle czasu, ja wciąż ją kocham i bardzo mi na niej zależy. Mam niby Amandę, jest moją "dziewczyną" ale powinienem jej powiedzieć jak jest. Nie może na mnie czekać, jak ja nadal nie mogę o Ann zapomnieć. Po przedniej nocy, w końcu czułem się szczęśliwy. Wystarczy chwila, że ona jest obok mnie, krótka chwila.
Chce przytulać ją codziennie, czuć jej słodki zapach, muskać jej usta, widzieć to jak jest na mnie zdenerwowana, wystarczyło by mi nawet to gdybym mógł się na nią patrzeć, by była po prostu blisko mnie. Gdy dotyka mnie czuje prąd na moim ciele i odrazu mam dreszcze tak właśnie potrzebuje jej dotyku, wzroku na mnie. I nawet teraz chciałbym poczuć znowu jej ciepłe, kujący wargi, które przynoszą mi tyle rozkoszy, a to niby tylko głupi pocałunek.
Jak mogłem to tak bardzo schrzanić.

To się nazywa miłość tak? To szczerze powiem wam że jest do dupy.

===========================
Mam nadzieje że się wam podoba, mam ważne pytanie do was!
Wolicie szczęśliwe zakończenie czy złe? 🤔
Pamiętaj, zostaw po sobie jakiś ślad! 💓

Friends..?/ Nash GrierWhere stories live. Discover now