17

2.6K 314 42
                                    

Od rozpoczęcia naszego związku minęło zaledwie pięć dni, a ja czułem się jak najszczęśliwsza osoba na świecie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Od rozpoczęcia naszego związku minęło zaledwie pięć dni, a ja czułem się jak najszczęśliwsza osoba na świecie. Z Tae widywaliśmy się dzień w dzień. Raz nawet poszedłem po niego do pracy, oczywiście, było to niespodzianką. Musiałem się natrudzić, żeby zdobyć adres magazynów, jednak Suga był skory do pomocy.

Za to uśmiech jakim obdarował mnie V, kiedy zobaczył jak stoję oparty o ścianę i na niego czekam, był bezcenny.

Dziś ma wolne, więc wybieramy się na spacer do lasu. Spakowałem do plecaka koc i wcześniej przygotowane kanapki. Zastanawiałem się, czy może nie kupić burgerów i jakoś ich przemycić. W końcu on lubi takie jedzenie, a jeśli sprawiłbym mu przyjemność, byłbym jeszcze bardziej szczęśliwy.

Ubrałem swoją ulubioną czerwoną koszulę w kratę i czarne spodnie z dziurami, które lubię tak samo mocno, jak wcześniej wspomnianą flanelę. Nie psikałem się perfumami, nie chcę przyciągać owadów w lesie. Wymieniłem parę zdań z mamą i wyszedłem z mieszkania. Ta kobieta na zbyt wiele mi pozwalała. Kto widział, żeby dzieciak mógł wychodzić każdego dnia, czasem bez ostrzeżenia nie wracać na noc i dodatkowo nie mieć żadnych obowiązków?

- Ciastko - usłyszałem dobrze znajomy mi głos i odwróciłem się z uśmiechem na twarzy.

- Miałeś na mnie czekać pod sklepem - zaśmiałem się i podszedłem bliżej mojego chłopaka. Ułożyłem mu dłonie na policzkach i delikatnie ucałowałem jego wargi.

- Wolałem upewnić się, że po drodze się nie wywrócisz czy coś - zaśmiał się delikatnie i złapał za moją dłoń.

Odrobinę krępowało mnie takie paradowanie po ulicach, trzymając się za ręce, no bo w końcu dwóch zakochanych w sobie mężczyzn nie jest codziennym widokiem. Jak wcześniej wspominałem, z Dae takich rzeczy nie robiłem.

- Aż za taką ciapę mnie masz? - udałem oburzenie i skierowałem na niego wzrok.

- Największą na świecie – odpowiedział, po czym wykrzywił twarz nadając jej bardzo dziwną minę.

Roześmiałem się. Przy Taehyungu zachowywałem się jak nastoletnia dziewczyna, która dopiero co zaczęła pierwszy związek i wiecznie chichocze i trzepocze rzęsami. Ale co mogę poradzić, nie daję rady opanować takiego zachowania.

- Cham – odpowiedziałem, lekko szturchając go bokiem.

- Nigdy w życiu nikt mnie tyle razy nie zwyzywał w ciągu paru dni - zaśmiał się i objął mnie dłonią w pasie.

I tak doszliśmy do lasu. Zeszliśmy na ścieżkę spacerową i ruszyliśmy jeden za drugim, żeby przypadkiem nie wpaść do dołków rozkopanych po bokach dróżki. Słońce świeciło bardzo mocno, dzięki czemu las wyglądał teraz cudownie. Ptaki śpiewały dookoła, a mnie udało się nawet zauważyć wiewiórkę, za którą pobiegł Tae, kiedy tylko mu ją pokazałem. Biegnąc w jej stronę krzyczał coś w stylu "chomik drzewny". Mój prywatny kochany idiota.

BaeBae // jjk+kthWhere stories live. Discover now