11

3K 345 139
                                    

Dochodziła godzina dziesiąta

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dochodziła godzina dziesiąta. Przeciągnąłem się leniwie i skierowałem do kuchni. Zjadłem lekkie śniadanie i udałem się pod prysznic. Cały czas uśmiechałem się pod wpływem myśli o Tae. Wczorajszy dzień był naprawdę udany, bawiłem się świetnie. Zaczynam uświadamiać sobie, że mógłbym coś do niego czuć. Dzięki tej osobie przestałem myśleć o problemach związanych z Dae. Spłukałem z włosów szampon o zapachu czekolady z truskawkami i wyszedłem spod prysznica. Spojrzałem w lustro. Moja twarz wyglądała na wyjątkowo rozpromienioną. Kontakty z innymi dobrze na mnie działają. Wysuszyłem włosy i przeszedłem przez salon.

- A Ty co taki szczęśliwy? - usłyszałem głos mamy, który wyrwał mnie z zamyślenia. Dopiero wtedy zorientowałem się, że cały czas się szczerzyłem.

- Ja? - skierowałem na nią wzrok. - Taki jak zawsze!

- Pogodziliście się? – zapytała, składając wyschnięte już ubrania.

- Nawet lepiej, nadal się nie odzywa. Nareszcie dał mi spokój - zaśmiałem się lekko.

O dziwo wzmianka o Dae nie wybiła mnie z dobrego nastroju. Podrapałem się po karku.

- Idę zaraz do Namjoona. Nie wiem, czy wrócę na noc – oznajmiłem, po czym powolnym krokiem skierowałem się w stronę swojego pokoju.

- Dużo czasu spędzasz ostatnio poza domem - pokręciła nosem, biorąc w dłonie kosz z bielizną.

- Wakacje. To chyba nie problem?

- Oczywiście, że nie. Cieszę się, że dobrze się bawisz. Mam tylko nadzieję, że nie wpadłeś w żadne złe towarzystwo.

- Nie jestem głupi.

Wszedłem do pokoju. Ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy i złapałem za telefon. Wykręciłem numer Namjoona który znałem już na pamięć. Nadal brzmiał ,jakby był przybity. Oznajmiłem mu, że będę jakoś za godzinę i spakowałem do torby jakieś pierdoły typu szczoteczka do zębów na wszelki wypadek, jeśli jednak bym u niego został.

Poszedłem na piechotę. Nie było sensu zamawiać taksówki, przecież to tylko kawałek drogi. Poza tym, pogoda była dziś idealna na spacer. Włożyłem słuchawki w uszy i przy rytmach mojej ulubionej playlisty dreptałem dość powolnie. Zastanawiałem się, co mogło się stać Namjoonowi. Nigdy się tak nie zachowywał, no chyba że faktycznie za dużo wyjarał. Wtedy potrafił wkręcać sobie najgorsze rzeczy, zaczynając od zawalenia szkoły, którą tak czy siak ledwo się przejmował, kończąc na wmawianiu sobie, że cała jego rodzina zginęła w pożarze. Jedyne, co można było wtedy zrobić, to czekać aż efekt narkotyku zejdzie. Sporo czasu przy nim przesiedziałem, w końcu jednak postawił sobie granicę i starał się jej nie przekraczać.

Po parunastu minutach drogi stałem już pod drzwiami. Zapukałem a tata chłopaka wpuścił mnie do środka. Kulturalnie się przywitałem i zdjąłem buty. Jego tata skierował mnie do pokoju przyjaciela, mówiąc przy tym, abym wybił mu z głowy te głupoty. Nie wiedziałem jeszcze, o co chodzi, ale zgodziłem się.

BaeBae // jjk+kthWhere stories live. Discover now