Rozdział 23 ❤

2K 144 12
                                    

Ze smutkiem opuściłam salę koncertową. Te chwile są nie do zapomnienia, bo to moi idole i jednocześnie najlepsi przyjaciele. 

-Lucy, dasz swój numer? Zadzwoniłabym i byśmy gdzieś wyszły, hm?- spytała mnie Ronie, nie wiedziałam jak mam postąpić. Z jednej strony fajnie byłoby się z nią zaprzyjaźnić, ale z drugiej są kilometry. Poza tym dziewczyny ze szkoły są w stanie zrobić wszystko, żeby uprzykszyć mi życie, a nie chciałam, żeby postąpiły tak z nią. Ale mieszkam daleko stąd, więc w sumie?

-OK, zapisz sobie.- powiedziałam i podyktowałam mój numer. Teraz na poważnie zaczęłam sie zastanawiać czy może powiedzieć Davidowi o tym wszystkim. 

-Dziękuję, a teraz niestety musze już iść, bo mama czeka. Ale mam nadzieję, że za niedługo się zobaczymy.- odparła i weszła do samochodu. Odjechała, a ja czekałam jeszcze chwilę na przyjazd brata. 

-Jak było?- od razu zaczął zadawać pytania.

-Um, dobrze.- odparłam i całą drogę oglądałam mijane budynku, place zabaw. Do, hotelu dotarliśmy i od razu poszliśmy na kolację. Po posiłku, zmęczona poszłam do siebie. Umyłam się i leżąc w łóżku przeglądałm facebook'a. I wtedy przyszło mi zaprosznie do grona znajomych od... uwaga, Leondre Devries. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Czy kto robi sobie głupi żart? 

Leondre Devries 'Hej!'

Lucy Campbell 'Lolz, serio? Śmieszne żarty.'

Leondre Devries 'Boże, Lu, to ja. Założyłem konto, żeby móc z tobą porozmawiać.'

Lucy Campbell 'Nie chce mi się w to wierzyć.'

Leondre Devries 'Jak mam Ci to udowodnić? x'

Lucy Campbell 'Nie wiem, może screen naszej rozmowy z tweetera?'

Leondre Devries wysłał zdjęcie.

Leondre Devries 'Teraz mi wierzysz?'

Leondre Devries 'Lucy?'

Leondre Devries 'Nie wiem o co chodzi, ale chciałbym z tobą porozmawiać. Wiesz o czym i proszę nie zbywaj mnie.'

Leondre Devries 'Nie chcę, żeby ktoś Cię skrzywdził, bo pomimo krótkich rozmów polubiłem Cię.'

Leondre Devries 'A poza tym jesteś jedną z bambino, więc czuję się za ciebie podwójnie odpowiedzialny.'

Czytając wiadomości od niego dostałam jakby kubeł zimnej wody na twarz. Nie wiem czemu nasze rozmowy staczały się zawsze na ten tor, ale miałam tego dość, chciałabym być szczęśliwa, tak jak każdy. Ale drogę do tego szczęścia psuła Kaya ze swoimi przyjaciółkami. Miałam dwoe możliwości: albo powiedzieć Davidowi i wyprowadzić się ze Swansei, albo dalej męczyć się w rodzinnym mieście. Jednak nie umiałam z siebie nigdy wydusić słowa, zwłaszcza w tym temacie. 

Lucy Campbell 'Leo, rozumiem Cie, ale ja chcę sobie z tym poradzić sama.Nie chcę być jednym problemem więcej dla innych. Dziękuję za koncert x'

Wysłałam i ułożyłam się do snu, ale chwilę trwającej ciszy przerwał mi stukot za oknem. Wystraszyłam się, bo czułam, że to nic dobrego. Powoli wstałam z łóżka, gdy nagle przez okno wpadł kamień. Zdązyłam tylko krzyknąć kiedy ciężar uderzył mnie w głowę, zemdlałam. 

David POV 

Po koncercie odebrałem Lu i wróciliśmy do hotelu na kolację, po czym rozeszliśmy sie do swoich pokoi. Umyty i przebrany leżałem na łóżku, kiedy usłyszałem odgłos tłuczonego szkła. Jeśli się nie mylę dobiegał on z pokoju obok, czyli... Lucy! Podniosłem się i ruszyłem do pokoju dziewczyny. Zastałem ją leżącą na podłodze, wokół jej głowy pełno krwi. Z trzęsącymi się rękoma wybiegłem i rzuciłem się na telefon, wzywając pogotowie.

Po chaotycznej rozmowie z administratorem pogotowia wróciłem do dziewczyny, siadając koło niej. Bałem się ją ruszyć. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i dopiero po chwili dostrzegłem kamień leżący niedaleko niej. A na nim kartka. Jednak zanim zdążyłem go podnieść, ponieważ wbiegli ratownicy, starłem łzy. 

-Jak się pan nazywa?- spytał jeden.

-David Campbell, jestem jej bratem.

-Dobrze, zabieramy ją do szpitala św.Kingi. Prosimy się tam zgłosić.- gdy to mówił pozostałych dwóch zabrali dziewczynę na noszach, zjawiła się również recepcjonistka z właścicielem, którzy widząc mnie zaczęli uspokajać. Poprosiłem, żeby zostawili mnie samego i wziąłem kamień do ręki, odwinąłem kartkę i zacząłem czytać. 

'Kilka dni spokoju to za dużo, widzimy się na dniach. Jesteś idiotką, jeśli myślałaś, że Ci odpuszczę. A tak się składa, że też jestem tu na wakacje. Więc utrudnianie Ci życia będzie jeszcze łatwiejsze. K.'

Ścisnąłem kartkę w dłoniach. Jakaś gówniara to zrobiła? Nie mogłem w to uwierzyć, dopiero teraz fakty zaczęły składać się w logiczną całość. To pobicie na dwa tygodnie przed wakacjami, sms, siniaki, płacz z powodu krzyku. Tego było za wiele dla mnie, a co dopiero dla niej. Dopiero po chwili zorientowałem się, że płaczę, płaczę z krzywdy Lucy, mojej jedynej siostry. Nie wiem czemu nic nie mówiła. Ale teraz musiałem się dowiedzieć jednego. Dlaczego!?

Wróciłem do siebie, aby przespać się i ochłonąć, musiałem jej pomóc. Nie ważne czy tego chce czy nie, teraz nie ma wyboru.


Więęęęęęęęc, proszę xx


Be strong, please!  ❤‎Where stories live. Discover now