Rozdział Trzydziesty Piąty

55.3K 3.6K 296
                                    

Kiedy tylko opuścił jej dom, Victoria poczuła wątpliwości związane z jego wyjściem ze znajomymi. A co jeżeli coś się stanie? Nawet nie chciała o tym myśleć. Na szczęście Dakota skutecznie pomagała jej zapomnieć o nieprzyjemnych aspektach wieczoru i zachęcała ją do rozmowy o tych przyjemniejszych sprawach. Na początku kazała przyjaciółce opowiedzieć, co robili na randce. (Victoria nie chciała, żeby jej kuzynka używała tego słowa. Jakoś jej nie pasowało...) Później Dakota zaczęła wypytywać ją o Jensena. Co prawda, już nie raz o tym gadały. Jednak starsza dziewczyna stwierdziła, że teraz to jest co innego, bo go poznała i wszystko będzie jaśniejsze.

Pytała więc o jego zainteresowania, o to jak i kiedy się poznali, o ich pierwszy pocałunek, o jego rodzinę, o ulubioną muzykę - jednym słowem, o wszystko.

Kilkanaście minut przed dwudziestą Dakota przypomniała sobie, że są Sylwestra, a one dwie siedziały w domu w momencie, gdy nawet ich rodzice byli u znajomych.

- Victoria - zaczęła starsza dziewczyna, poważnym tonem. - Wychodzimy.

- Gdzie? - spytała ze znużeniem, wpatrując się w ekran telewizora.

- Nie wiem. Gdziekolwiek. Ubieraj się! - zawołała i wstała z kanapy, jednocześnie prawie zrzucając z niej kuzynkę.

- Co?! Przestań, nigdzie nie idę! - zaprotestowała Victoria, z powrotem przykrywając się kocem.

- Posłuchaj mnie - powiedziała z powagą Dakota. Stanęła przed jej twarzą, skutecznie zasłaniając dziewczynie cały ekran telewizora. - Nie spędzisz całego życia w domu! Nie będziesz wychodziła tylko z Jensenem, musisz się nauczyć czasami funkcjonować bez niego. To jest niemożliwe, żebyście cały czas byli razem. Masz sobie znaleźć przyjaciół, z którymi będziesz spędzała czas, kiedy ja wrócę do domu. A spróbuj mi tylko być taką dziewczyną, co zapomina o całym świecie przez jakiegoś durnego chłopaka!

Victoria nie wiedziała, co na to odpowiedzieć, więc tylko złapała kuzynkę za rękę i poszła za nią do swojego pokoju. Nie miałaby nic przeciwko byciu z Jensenem cały czas... Ale Dakota miała rację. Nie mogła się zamknąć na resztę świata. Już i tak do tej pory była wystarczająco odizolowana od rówieśników.

- Możesz zacząć wymieniać dobre kluby w okolicy - powiedziała starsza dziewczyna, kiedy kończyły się ubierać w sukienki. Dakota, po przejrzeniu szafy kuzynki i uznaniu, że nie ma tam nic, co pasuje na Sylwestra, postanowiła wybrać im coś z garderoby swojej cioci. Mama Victorii nosiła ten sam rozmiar co one, ale ubierała się dużo modniej i odważniej niż córka. Krótkowłosa pożyczyła granatową sukienkę z odkrytymi plecami, natomiast jej przyjaciółka ubrała beżową kreację z szerokim, czarnym pasem na biodrach. 

- Jakie kluby?

- No takie, do których możemy dzisiaj iść...

- A ja nie znam żadnych... - odpowiedziała z zawstydzeniem Victoria. Co prawda, była raz w takim miejscu z Jamiem, ale jakiś czas temu dowiedziała się od niego, że został zamknięty, ponieważ barmani sprzedawali alkohol nieletnim. 

Dakota spojrzała na przyjaciółkę z rozczarowaniem. 

- A myślałam, że zdążymy wyjść jeszcze w TYM roku... - westchnęła. - Idź się pomaluj, a ja zaraz coś znajdę.

Młodsza dziewczyna posłusznie poszła do łazienki, aby do końca przygotować się na wyjście. Zanim jednak to zrobiła, podejrzliwie spojrzała na kuzynkę i sięgnęła po swoją komórkę.

- Daj spokój, przecież do niego nie zadzwonię! Widziałam go jakąś godzinę temu. Nie mam, tak jak ty, potrzeby ciągłego bycia tym facetem... 

Victoria uległa i zostawiła telefon w pokoju. I tak nie miała żadnych kieszeni w sukience. 

W momencie, gdy zaczynała zajmować się malowaniem rzęs, usłyszała, że Dakota z kimś rozmawia. Wybiegła z łazienki i wpadła do swojej sypialni. Jej kuzynka rzeczywiście gadała przez telefon, tak jak się Victorii zdawało, ale używała swojej komórki. Jej własność leżała w tym samym miejscu, w którym chwilę wcześniej ją zostawiła.

- No co? Nie zadzwoniłam do niego! 

- To z kim gadasz? 

- Z kolegą. Idź się pomaluj do końca, bo wyglądasz jakbyś miała podbite oko... 

Chwilę później, po tym jak Dakota również nałożyła makijaż, oznajmiła kuzynce, że załatwiła im świetne Sylwestra. Wzięła szkolną torbę Victorii, spakowała do niej dwie pary dresów i T-shirtów, czystą bieliznę, przybory łazienkowe oraz kilka innych potrzebnych rzeczy, a potem zniosła ją do korytarza i bez słowa wyjaśnienia zaczęła ubierać kurtkę. 

- Gdzie idziemy? 

- Zobaczysz.

- Nienawidzę cię - odparła Victoria, ale poszła w ślady kuzynki i też się ciepło ubrała. Ruszyły na przystanek autobusowy, skąd pojechały w stronę głównego punktu wieczoru. Po drodze Dakota wzięła telefon przyjaciółki i napisała SMS-a do jej mamy. Powiedziała, że jadą do znajomych i wrócą jak tylko się obudzą (czyli koło południa). Pani Gall i jej mąż pewnie już trochę wypili, więc nie przejęli się tą informacją - odpisali "ok". 

Dziewczyny wysiadły na siódmym, przedostatnim przystanku. Najpierw weszły do niewielkiego sklepu, ponieważ tylko takie wciąż były otwarte. Kupiły dwie paczki chipsów, trochę ciastek i paluszki. Dakota wyznawała zasadę, że nie można iść na imprezę z pustymi rękami. 

To trochę zaniepokoiło Victorię. Dlaczego zanosiła jedzenie do klubu?

Po pięciu minutach spaceru poznała odpowiedź na to pytanie. Zatrzymały się przed zielonym domkiem jednorodzinnym, w którym palił się chyba wszystkie światła, a koło okien cały czas przewijali się jacyś ludzie. 

- Kto tu mieszka? - spytała młodsza dziewczyna. - Nie chcę iść do nieznajomych...

- Spokojnie, to nie są nieznajomi. Przynajmniej dla ciebie. 

Dakota kilkakrotnie zadzwoniła do drzwi, ponieważ przez głośną muzykę prawdopodobnie nie było słychać w środku niczego innego. Czekały przez kilka minut na mrozie, dopóki ktoś im nie otworzył. 

- Cześć, wejdźcie - powiedział wesoło chłopak, który pojawił się w progu. Miał rozczochrane, ciemne włosy, okulary przeciwsłoneczne i papierosa w ustach. Dopiero po dłuższej chwili, kiedy pozdejmowały kurtki, a brunet ściągnął okulary, Victoria rozpoznała w nim Dustina. 

Tam, gdzie Dustin, tam i Jamie. A tam, gdzie Jamie, tam zdecydowanie nie powinno być Victorii - a przede wszystkim w Sylwestra, kiedy wszyscy pili i nikt nie myślał racjonalnie.











NauczycielWhere stories live. Discover now