Rozdział Trzydziesty Czwarty

54.4K 3.9K 560
                                    

Rodzice Victorii mieli wyjść z domu o 17 i wrócić nad ranem. Dziewczynie to nie przeszkadzało, a nawet sprzyjało jej planom. Opuściła mieszkanie chwilę po nich, więc nie musiała z Dakotą planować wymówek, gdzie wychodzą. Jej kuzynka została i zajęła się oglądaniem jakiegoś filmu w salonie. Nie miała nic przeciwko temu, że Victoria co jakiś czas zostawiała ją, aby spotkać się z Jensenem. Pamiętała jak to jest być zakochaną i ukrywać wszystko przed rodzicami.

Według młodszej dziewczyny, najlepszą częścią tego wszystkiego był fakt, że w takiej sytuacji Jensen mógł odwieźć ją do domu. Sam to zaproponował, gdy dowiedział się, iż będzie u niej tylko kuzynka, która z resztą i tak już o wszystkim wiedziała. W innym przypadku nie odważyliby się zaryzykować, że mama albo tata dziewczyny zobaczą ich razem. Nie wyszliby z tej sytuacji w jednym kawałku.

Jechali do jej domu starym, ciemnoczerwonym samochodem Jensena. Prawie nie rozmawiali, ale panująca między nimi cisza nie była niezręczna. Z radia leciały same świąteczne piosenki, mimo że było już po Bożym Narodzeniu, a na drodze wciąż leżało pełno śniegu.

- Wejdziesz ze mną na chwilkę? - spytała dziewczyna, kiedy zatrzymali się przy krawężniku przed jej domem.

- Nie powinienem... Jeszcze któryś z twoich sąsiadów mnie pozna i...

- Jest sylwestrowy wieczór! W tym momencie nie ma tu żadnych moich sąsiadów!

- Victoria... - zaczął, ale gdy na niego spojrzała swoimi dużymi, pięknymi oczami, wszystkie argumenty straciły znaczenie. Zarzucił kaptur na głowę, wyjął kluczyki ze stacyjki i dodał: - Na minutę. Nie więcej.

Uśmiechnęła się i w tym samym momencie opuścili samochód. Otworzyła bramkę, a kiedy weszli na podwórko, złapała go za rękę. Oboje mieli na dłoniach rękawiczki. To jednak nie przeszkadzało, aby po plecach każdego z nich przeszły ciarki.

- Poznasz Dakotę - szepnęła, jakby bała się, że ktoś ich usłyszy.

- Dobrze, że mieszka 300 kilometrów stąd... - powiedział z ironią.  

Victoria otworzyła drzwi od mieszkania i razem weszli do środka. Kazała mu chwilkę zaczekać, a potem poszła po kuzynkę do salonu. Tak jak się spodziewała, dziewczyna leżała na kanapie i jadła popcorn z wielkiej miski.

W tym samym momencie mężczyzna poczuł lekkie zdenerwowanie. Miał za chwilę poznać najlepszą przyjaciółkę Victorii. Może to tylko jakaś głupia nastolatka, ale to nie zmieniało faktu, że chciał zrobić na niej dobre wrażenie. Przecież ona była jedną z ważniejszych osób w życiu dziewczyny, która była najważniejsza dla niego. Co prawda niejednokrotnie rozmawiali już ze sobą przez telefon. Na to wspomnienie mężczyzna cicho się zaśmiał.

- Jesteś! - zawołała Dakota, gdy Victoria pojawiła się w przejściu do salonu. Nie zawracała sobie głowy wstawaniem czy przerywaniem jedzenia. Nie zatrzymała też filmu. - Jak tam twoja gorąca randka? Używaliście gumek, prawda?

- Dakota - mruknęła z zażenowaniem młodsza dziewczyna.

- Nie mów mi, że nie! Nie chcę zostać ciotką w tak młodym wieku!

Dlaczego ona musiała tak krzyczeć?, pomyślała Victoria, cała się czerwieniąc.

- Dakota, zamknij się, on tu jest! - syknęła, podchodząc do niej. Zabrała jej popcorn i, wyjątkowo, kuzynka się nie opierała.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że przyjdzie?! - zawołała i znowu była zbyt głośna. Victoria wiedziała, że Jensen wszystko słyszał i pewnie się z niej śmiał... z niej albo z nich. - Jestem w piżamie!

Dakota poszła za kuzynką do korytarza. Stojący tam mężczyzna był sporo wyższy, niż sobie to wyobrażała. W grubej, szarej kurtce i kapturze na głowie nie wyglądał jakoś wyjątkowo. Dopiero, gdy odsłonił twarz...

- Kurde, już wiem, co ona takiego w tobie widzi... - powiedziała Dakota, zwracając się do Jensena. Nie należała do osób, które powstrzymywały się przed wypowiedzeniem tego, co myślą. Ale jej szczerość czasami powalała Victorię na podłogę.

Mężczyzna też był trochę zaskoczony tym, co przed chwilą usłyszał. Na ułamek sekundy przeniósł wzrok na Victorię, szukając pomocy, ale ona też wydawała się zbita z tropu.

- Jestem Jensen - przedstawił się w końcu, ściągając rękawiczkę z prawej dłoni i wyciągając rękę w stronę krótkowłosej dziewczyny.

- Dakota - uśmiechnęła się i potrząsnęła jego dłonią. - Nie masz może bliźniaka? - spytała. - Najlepiej o parę lat od ciebie młodszego?

- Mam nastoletnią siostrę - odparł. - Ale trzymaj się od niej z daleka - dodał groźnie. Victoria poczuła się lekko zagubiona. Co? O czym on mówi? Na szczęście Dakota, do której były skierowane te słowa, zrozumiała żart i zaśmiała się.

Victoria patrzyła na nich, słuchając rozmowy i nie wierzyła, że to się naprawdę dzieje. Myślała, że Jensen będzie zdezorientowany. Dakota czasami miała takie pomysły, iż nie mieściło się jej to w głowie. Pomimo jej otwartości i łatwości w nawiązywaniu przyjaźni, wiele osób zrażało się do niej, gdy zaczynała się odzywać. Nie wszyscy traktowali życie tak lekko jak ona. Ale, co mile zaskoczyło Victorię, Jensen najwyraźniej nie miał z tym problemu.

Jeszcze przez moment rozmawiali, a potem mężczyzna uznał, że musi już iść. Zbliżała się 19, czyli godzina, na którą umówił się ze znajomymi w klubie. Dakota nie potrzebowała specjalnego transparentu od przyjaciółki z napisem "Idź sobie, chcę się pożegnać z moim chłopakiem". Zostawiła ich samych, rzuciła swobodne "cześć" do Jensena, po czym uciekła z powrotem do pokoju dziennego.

- Polubiłem ją - powiedział mężczyzna, marszcząc brwi. Chyba sam nie wierzył, że to była prawda.

- Cieszę się - uśmiechnęła się Victoria. Zrobiła kilka kroków w przód i znalazła się tuż przed nim. Złapała go za ręce i przez chwilę wpatrywała się w nie. - To jak? Obiecasz mi, że...

- Nawet nie spojrzę na żadną dziewczynę - mruknął, całując ją w czoło. - Nie potrzebuję ich. Mam ciebie, słoneczko.

Wspięła się na palce i pocałowała go.

- Kocham cię - wyznała tak cicho, że ledwo ją usłyszał. 

- Ja też cię kocham.

- Zadzwonisz do mnie jutro?

- Jak tylko się obudzę - zaśmiał się. 

- Będę czekać.

- Tylko nie spodziewaj się telefonu przed 16.

Uśmiechnęli się do siebie i jeszcze raz się pocałowali. Potem Jensen założył kaptur na głowę, skulił ramiona i wyszedł z domu dziewczyny. Victoria zamknęła za nim drzwi.

Do zobaczenia w poniedziałek, pomyślała, patrząc przez okno na odjeżdżający samochód.







NauczycielWhere stories live. Discover now