Rozdział Dwudziesty Czwarty

59.6K 3.8K 506
                                    

Kiedy w piątek po południu Victoria przygotowywała się do balu, była strasznie zmęczona minionym tygodniem. Każdego dnia zostawała po lekcjach do późna, aby pomóc z przygotowaniami. W czwartek musiała oddać projekt na geografię i strasznie się bała, że Quinn nie będzie zadowolony z jej pracy. Wciąż nie układało się najlepiej pomiędzy nią a nauczycielem, a zachowanie Jamiego wcale nie sprzyjało polepszeniu się tych relacji. Chłopak częściej ją przytulał, trzymał za rękę, jednak dziewczyna unikała sytuacji, w których mogłoby dojść do czegoś więcej. Całując go, czuła się tak, jakby zdradzała Jensena, oszukiwała Jamiego i siebie. Chciała zakończyć to, co działo się pomiędzy nią i przyjacielem, ale obawiała się, że wtedy jakiekolwiek relacje z nim nie będą możliwe. Nawet zwyczajnie koleżeńskie. Czasami marzyła o tym, aby nauczyć się być asertywną. Teraz nie potrafiła postawić na swoim, często ulegała innym, jednak nie do końca wiedziała, co z tym zrobić.

Po raz kolejny spojrzała w lustro, sprawdzając czy powinna jeszcze coś poprawić. Miała wrażenie, że jej oczy same się zamykają i widać tylko małe szparki. Na szczęście nie było tak źle. Makijaż zrobił swoje i teraz sprawiała wrażenie wyspanej, wesołej nastolatki. Tymczasem czuła się wszystkim przytłoczona. Niedługo Jamie miał po nią przyjechać, a nie chciała przecież, aby zrobił sobie zbyt dużą nadzieję. Co prawda, powinna o tym pomyśleć trochę wcześniej.

Poprawiła swoją dość skromną, białą sukienkę sięgającą przed kolana. Przesunęła błękitną kokardę w pasie na tył, po czym rozprostowała materiał na dole. Włosy miały się dobrze, jak zwykle z resztą. Należała do tego 1% dziewczyn i kobiet na całym świecie, które nie narzekały na swoją fryzurę i nie musiały jej co chwilę poprawiać, aby wyglądała chociaż znośnie.

Następnie zerknęła na naszyjnik, który założyła. Srebrna blaszka z napisem "beautiful" zawieszona była na cienkim łańcuszku. Zawsze podobała jej się taka prosta biżuteria. Przejechała palcem po wisiorku i po raz kolejny zaczęła się zastanawiać, kto jej go podarował.

Wczoraj, kiedy szła do sali gimnastycznej, aby pomóc ją dekorować, zostawiła swój plecak przy wejściu - tak jak każdy. Spędziła cztery godziny na drabinkach, zawieszając dekoracje. Pomagała jej jeszcze jedna dziewczyna, Katie. Dużo ze sobą rozmawiały i właściwie nie zwracały uwagi na to, co się dzieje dookoła. Zajmowały się jedynie pracą i sobą nawzajem.

Przez pomieszczenie przewijały się tłumy ludzi: uczniów i nauczycieli, więc każdy z nich miał dostęp do jej plecaka.

Po spędzeniu tych kilku godzin na dekorowaniu sali, Jamie odprowadził dziewczynę do jej roweru i tam się pożegnali. Chłopak nie wspominał nic o naszyjniku.

Dopiero, kiedy dotarła do domu, Victoria zorientowała się, że w jej plecaku znajduje się niewielkie, podłużne, jasnobrązowe pudełeczko przewiązane białą kokardką, którego wcześniej tam nie było. W środku zobaczyła srebrny wisiorek - wisiorek, ozdabiający jej szyję podczas zimowego balu.

To nie tak, że w pudełeczku znajdowało się jedynie to. Dołączona została jeszcze karteczka.

Prezent dla pięknej dziewczyny,
Do zobaczenia na balu.
- J.

Victoria nie była głupia. Nie oczekiwała, że dostała naszyjnik od jakiegoś Johna czy Jamesa. Zostawały tylko dwie możliwości: Jamie lub Jensen.

Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, miała prawie stuprocentową pewność, że to nie nauczyciel podarował jej biżuterię. Jego zachowanie nie wskazywało na to, aby w najbliższym czasie chciał pokoju pomiędzy nimi.

Z drugiej strony nie spodziewałaby się, iż to Jamie da jej coś takiego. Wciąż był nastolatkiem z ograniczonym budżetem, a poza tym nie zależało mu na niej chyba aż tak bardzo.

Chociaż Jensenowi na pewno nie zależało bardziej.

"Ale Jamie", "ale Jensen" i tak w kółko. Nie miała pojęcia, od którego z nich dostała ten piękny naszyjnik. Bardzo chciała, żeby okazało się, że to Quinn, a nie jej przyjaciel (choć w ostatnim czasie ktoś więcej).

- Victoria, twój chłopak już przyszedł - powiedziała mama dziewczyny, uchylając drzwi do pokoju córki. Podeszła bliżej, delikatnie przytuliła nastolatkę od tyłu i spojrzała na nią w lustrze. - Wyglądasz niesamowicie - dodała z zachwytem. - Ale idź już, nie każ mu tyle czekać. - Pocałowała ją szybko w policzek, a potem razem zeszły na dół.

Jamie stał w korytarzu i rozmawiał z tatą Victorii. Miał na sobie klasyczny, czarny garnitur i jasnoniebieską koszulę rozpiętą przy szyi.

Kiedy wychodzili z domu Gallów, Victoria pomyślała o Jensenie. Zdecydowanie bardziej wolałaby, gdyby to on po nią przyjechał i aby razem poszli na bal. Albo nawet nie na bal... Po prostu chciałaby móc się z nim spotkać. To z nim powinna i chciała być. A Jamie... Jamie był tylko przyjacielem.


NauczycielWhere stories live. Discover now