Rozdział Trzydziesty

58.7K 4.2K 848
                                    

Jego mieszkanie dużo się nie zmieniło od ostatniego razu, kiedy tam była. Zniknęły jednak wszechobecne kartony, a stolik w salonie został posprzątany. Wszędzie pachniało pieczonymi jabłkami. Jensen poprowadził ją do dużego pokoju i razem usiedli na kanapie. Na stoliku kawowym znajdowały się świeczki, kwiaty oraz dwa talerze z szarlotką z lodami, bitą śmietaną i polewą czekoladową.

- W innym wypadku podałbym ci też wino, ale nie mam zamiaru demoralizować młodzieży - powiedział, nalewając do kieliszków bezalkoholowego szampana.

- To dobrze - odparła dziewczyna. - Nie chciałabym skończyć tak jak ostatnim razem i potem niczego nie pamiętać...

Jedząc ciasto nie poruszali ciężkich spraw. Dużo się śmiali i nie nastawały momenty niezręcznej ciszy. Mimo że oboje spodziewali się dziwnej, kłopotliwej atmosfery, wcale tak nie było. Czuli się swobodnie w swoim towarzystwie, a tematów do rozmów im nie brakowało.

- Istnieje coś, w czym nie jesteś dobry? - zapytała Victoria. Kiedy spojrzał na nią ze zdziwieniem, wyjaśniła: - Chodzi mi o to... Uczysz geografii i sprawiasz wrażenie, jakbyś wiedział wszystko z tej dziedziny. Jeździsz motorem, jesteś niesamowity w sporcie, a na dodatek świetnie gotujesz!

Gdy wypowiedziała ostatnie słowa, Jensen zakrztusił się kawałkiem ciasta i kaszląc, jednocześnie się śmiał.

- Nie potrafię gotować - powiedział w końcu, wciąż się śmiejąc. - Jedyne, co potrafię przygotować to naleśniki, spaghetti i tosty. To moja siostra zrobiła na dzisiaj to ciasto. Gdyby nie ona, prawdopodobnie kupiłbym jakieś z piekarni albo coś zamówił.

- Masz siostrę? - zdziwiła się.

- Nawet dwie - uśmiechnął się do niej. - Destiny jest ode mnie rok starsza, a Brook jedenaście lat młodsza.

- Jedenaście? To jest prawie w moim wieku!

Jensen momentalnie posmutniał. Oblizał wargi i również odłożył talerz. Przez chwilę patrzył na dziewczynę, a potem przysunął się do niej bliżej.

- Proszę cię, nie przypominaj mi, że jesteś taka młoda...

- Przepraszam...

- Nie przepraszaj. Kiedy przy tobie jestem, po prostu zapominam o wszystkim innym. Zapominam, że nie powinniśmy się spotykać. Zapominam, że jesteś moją uczennicą. Zapominam o... o całym świecie.

- Jeszcze półtora roku i przestanę być twoją uczennicą - uznała.

- Ale to strasznie długo... - westchnął.

Minęło sporo czasu. Rozmawiali ze sobą o wszystkim. W pewnym momencie przestali mówić. Victoria nie wiedziała, co zrobić. Jensen był tak blisko niej. Gdyby przysunęła się jeszcze trochę, dotykaliby się. Zastanawiała się, dlaczego to akurat ją zauważył, dlaczego to ona miała takie szczęście i mogła z nim tu teraz siedzieć. To jest niesamowite, jak przypadkiem dwoje ludzi się w sobie zakochuje.

Quinn myślał w tamtym momencie o trochę innych rzeczach. Wpatrywał się w dziewczynę, raz patrzył na jej oczy, raz na usta. Zastanawiał się, jakby zareagowała, gdyby ją pocałował. Tak bardzo tego chciał. Może ona też? Nie dowiedziałby się, jeżeliby nie spróbował. Już miał zamiar pochylić się nad nią i odpowiedzieć sobie na to pytanie, kiedy dziewczyna odezwała się:

- Powinnam już iść. Niedługo będzie jechała Dakota, a nie chcę się spóźnić na autobus...

Wydawała się smutna, musząc się z nim żegnać. Taka też była. Nie wiedziała w końcu, kiedy znowu będzie mogła go zobaczyć.

- Odprowadzić cię na przystanek? - spytał, odsuwając się trochę.

- Nie, wystarczy, jak odprowadzisz mnie do drzwi - uśmiechnęła się.

- Nie ma sprawy.

Wstali, poszli do korytarza, gdzie dziewczyna ubrała kurtkę i buty. Na koniec owinęła się błękitnym szalikiem i stanęła przed Jensenem, nie wiedząc do końca, co powinna zrobić. Westchnęła i powiedziała:

- To do zobaczenia... później...

- Victoria? - Zatrzymał ją, gdy chciała wyjść z jego mieszkania. Odwróciła się z powrotem do niego.

Mężczyzna zrobił dwa kroki w przód, zmniejszając odległość między nimi. Wyciągnął do niej ręce i przytulił dziewczynę. Kiedy ją puścił, żadne nie chciało się ruszyć. Byli tak blisko siebie! Idealna sytuacja...

Jensen pochylił głowę, a dziewczyna spojrzała w górę, na niego. Delikatnie ujął palcami jej podbródek. Niewiele brakowało, aby wydarzyło się to, na co tyle czekali.

Ale mężczyzna miał już dosyć czekania. To wszystko trwało wystarczająco długo.

Pocałował ją.

Uczucia, jakie w tamtej chwili go przepełniły, są trudne do opisania. Jednocześnie zrozumiał, że teraz już nie ma odwrotu od całej sytuacji. Nie mógł powiedzieć, iż był w stu procentach pewny, że to co zrobił, jest w porządku. Nie miał nawet pewności, czy dadzą sobie razem radę. Wszyscy zakochani zawsze mówili: ,,razem przetrwamy wszystko". Ale on nie wiedział, czy w ich przypadku będzie tak samo.

Victoria, od długiego czasu, stanowiła jego największe marzenie. Tak długo pragnął się do niej zbliżyć. Jednak w momencie, gdy ich usta się złączyły, ogarnęły go wątpliwości. Znał swoje uczucia. Ale czy ona je odwzajemniała? Tak uważała. Co się stanie, jeżeli dziewczyna nie da sobie rady? Każda nastolatka przecież pragnie wspólnych wyjść do kina, kolacji w restauracjach, spacerów. On nie był w stanie jej tego zaoferować. Mogli razem spędzać czas w jego mieszkaniu, ale przecież Brook nie będzie mu ciągle piekła ciast! Chciał, żeby Victoria przeżyła coś wyjątkowego.

- Uważaj na siebie - powiedział cicho, kiedy przerwali pocałunek.

Uśmiechnęła się do niego.

Kiedy wyszła z mieszkania, poszedł do kuchni i patrzył za nią przez okno. Zrobi wszystko, aby była szczęśliwa. Będzie się starał, aby nie straciła z nim swoich najlepszych lat życia.






NauczycielWhere stories live. Discover now