Rozdział Piętnasty

62.1K 3.7K 262
                                    

W niedzielę dziewczyny spędziły cały dzień w domu. Na dworze było chłodno i padał rzęsisty deszcz, więc nie miały ochoty wychodzić i moknąć. Najpierw obejrzały film, potem chwilę pogadały, zjadły obiad i wtedy skończyły im się zajęcia. Po dłuższej chwili rozmyślania, Victoria postanowiła wyciągnąć spod łóżka karton ze zdjęciami. Znajdowały się w nim trzy albumy, z czego jeden był całkowicie poświęcony im dwóm, a także 2 grube bloki rysunkowe.

Usiadły na dywanie, oparły się o drewniane łóżko i wyjęły ich album. Pierwsza strona była ozdobiona dziecięcymi rysunkami oraz ich imionami, zapisanymi kolorowymi literami. Na początku znajdowały się fotografie jeszcze z czasów pieluch, później z przedszkola, wczesnych lat szkoły. Kolejne zdjęcia robiono co wakacje lub ferie zimowe, ponieważ kiedy Dakota miała 11 lat, a Victoria 10, rodzina tej pierwszej wyprowadziła się z miasta.

Przez prawie dwie godziny śmiały się i wspominały dzieciństwo, gdy to największymi problemami było to, czy mama puści cię do koleżanki na noc, czy koleżankom spodoba się twój nowy piórnik albo czy wychowawczyni pochwali przy całej klasie twój rysunek.

Dakota sięgnęła po szkicownik z pudełka. W pierwszym, granatowym, znajdowały się dziecięce malowidła Victorii, które z czasem zmieniały się w coraz dojrzalsze szkice. Dziewczyna odkryła swój talent plastyczny w wieku 8 czy 9 lat. Od tamtej pory rysowanie stało się jej najczęstszym zajęciem w wolnym czasie (którego niestety nie miała ostatnio zbyt dużo).

W drugim bloku były szkice budowli, różnych cudów architektonicznych czy zwyczajnych domów i bloków. Ale gdzieś pomiędzy tym wszystkim pojawiały się fragmenty twarzy: raz oczy, kości policzkowe czy nos i usta.

- Kto to? - spytała Dakota, pokazując przyjaciółce kilka rysunków.

Kuzynka spojrzała na nią z zażenowaniem.

- A jak myślisz?

- Naprawdę? - W głosie Dakoty słychać było politowanie.

- Daj na chwilę - powiedziała Victoria, zabierając jej szkicownik. Przerzuciła kilka stron w poszukiwaniu czegoś i w końcu otworzyła na rysunku dłoni. Ręce trzymały piłkę od koszykówki i były ułożone do rzutu. - 13 maja, godzina 10:40, półtora roku temu. Siedziałam na trybunach przed szkołą, a on grał z chłopakami w kosza. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Wtedy zaczęłam na niego patrzeć inaczej, niż na nauczyciela.

Kiedy kończyła mówić, jej oczy się śmiały. Opowiadała o nim w taki sposób, że każdy mógłby zauważyć, jak bardzo go kocha. W jej słowach kryła się pasja, miłość i prostota. Inni pewnie zdziwiliby się, iż nastolatka jest tak przywiązana do swojego nauczyciela, ale dla Victorii to już było naturalne. Nic nie miało prawa tego zmienić.

- Telefon ci dzwoni! - zawołała po chwili Dakota, wskazując leżącą na stole komórkę kuzynki. Dziewczyna była przekonana, że to Jensen, więc odebrała, nawet nie patrząc na wyświetlacz.

- Hej, Vicky... - Po drugiej stronie słuchawki rozległ się głos Jamiego.

Zamilkła, a nawet wstrzymała oddech. Bała się wydać najmniejszy dźwięk, żeby nie zdradzić swojej obecności. Ale Jamie i tak pewnie już wiedział, że ona tam jest.

- Cześć - odpowiedziała Victoria po chwili milczenia. Brzmiała niepewnie i cicho.

- Słuchaj... Myślałem sporo o tym, co się stało w piątek... Nie wiem, co mnie napadło. Nie wiem nawet ja cię przeprosić. No... Strasznie mi przykro. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Mógłbym coś zrobić, żebyś mi wybaczyła...?

- Ja... Nie wiem... - odparła szczerze. Jego słowa całkowicie ją zaskoczyły.

- Daj mi jeszcze jedną szansę, proszę. To już nigdy więcej się nie powtórzy. Nigdy. Ja ci to jakoś wynagrodzę, naprawdę. Obiecuję. Tylko daj mi szansę. Błagam... Strasznie mi zależy, abyśmy zostali chociaż przyjaciółmi... No nie będę cię oszukiwał, bardzo mi się podobasz, ale... No nic, będę się starał. Masz moje słowo.

I rozłączył się. Victoria odłożyła telefon na łóżko i spojrzała na Dakotę, która słyszała całą rozmowę.

- No tak... na ciebie to wszyscy lecą... - skomentowała krótko.

Kiedy leżały już w łóżku, Victoria wciąż myślała o Jamiem. Zastanawiała się, czy przez uczucia, jakimi darzyła Jensena, nie zaniedbuje swojego życia. Patrzyła na Dakotę - ona miała wielu przyjaciół. Była przewodniczącą kółka teatralnego w swojej szkole, jeszcze do niedawna chodziła ze świetnym chłopakiem i przyjaźniła się również z innymi osobami, a nie tylko ze swoją kuzynką.

Jak na tle Dakoty wyglądało życie Victorii? W szkole z nikim nie rozmawiała, jej jedyna koleżanka mieszkała po drugiej stronie stanu, chłopak, z którym zaczęła nawiązywać znajomość okazał się idiotą, a jej miłością był nauczyciel. Czy gdyby nie kochała Jensena to wszystko wyglądałoby inaczej?
Zasypiając, wciąż po głowie chodziło jej to pytanie.



(Kolejny rozdział pojawi się 6 sierpnia lub później.)

NauczycielTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon